– A
co ty tutaj robisz? Przecież teraz omawiamy obrazy, a nie rysujemy –
pani Fuschida stała nad młodą Saji i zabrała z jej rąk
rysunek. Akiko wstała by go odzyskać lecz surowy wzrok profesor od
plastyki skutecznie posadził ją z powrotem na miejsce. Dziewczyna
już przygotowała się na naganę gdy oczy pani Fushidy zabłysły –
Sama to wymyśliłaś?
– Tak?
- pisnęła starając się ukryć w swoim siedzeniu.
– To
jest wspaniałe! Masz talent! Powiesz mi co to przedstawia?
– T-to
można interpretować na r-różne sposoby – wydukała.
– No
tak, ale ja się pytam co ty myślałaś gdy to rysowałaś –
profesor rzekła i uśmiechnęła się. Jak widać przed naganą
zielonooką uratowała treść rysunku.
Akiko
rozejrzała się po klasie i spostrzegła, że to idealny moment by
wyrazić swoje niezadowolenie sytuacją w klasie. W sumie to nie
był taki zły pomysł. Szybko się otrząsnęła i wymusiła
uśmiech.
– Bo
wie pani. Ten rysunek przedstawia dziewczynę, która stoi przed
pewnym wyborem – zaczęła mówić – Z jednej strony stoją
ludzie, co prawda nieliczni, ale sympatyczni i w porządku. Z drugiej
jednak strony stoi większość, która nie toleruje tamtej
mniejszości. Wręcz odcina się od nich, co symbolizuje ten mur.
Dziewczyna teraz musi wybrać - pójść do większości, którą
uważa za niesprawiedliwą wobec tamtych, czy pójść do
mniejszości, którą lubi i zostać również odtrącona. Czego nie
chce – brunetka przerwała swój wywód i spojrzała na resztę
klasy. Prawie wszyscy zapadli się w krzesła i odwrócili wzrok.
Aki
spojrzała na Yoh. Uśmiechał się smutno i patrzył się wprost na
nią. Dokładnie wtedy zdała sobie sprawę, że on o wszystkim
wiedział. W mgnieniu oka wyleciał z niej cały zapał. To
chyba nie był tak dobry pomysł jak jej się wcześniej wydawało.
Dziewczyna
spojrzała jeszcze na Anne i Mortiego. Blondynka dalej pisała w
zeszycie jak gdyby nigdy nic, a chłopak patrzył to na nią, to na
Asakure. Akiko speszyła się i również zapadła głębiej w ławkę.
Nauczycielka za to stała zdezorientowana patrząc na klasę i Saji.
Nic nie rozumiała. Przecież w tej klasie nigdy nie było problemów,
a teraz? Wygląda na to, że będzie musiała coś z tym zrobić
jeśli sytuacja się nie uspokoi. Chrząknęła i każdy zwrócił
oczy na nią.
– Bardzo
ciekawa historia i... Interpretacja, ale pamiętaj – pogroziła
brunetce palcem – to ostatni raz jak rysujesz wtedy kiedy nie
trzeba, jasne? – nastolatka burknęła w odpowiedzi coś między
„przepraszam” i „oczywiście”, a psorka zadowolona zabrała
rysunek i wróciła pod tablicę zaczynając dalej tłumaczyć.
Wiedziała, że prawie nikt nie będzie jej słuchać, ale co zrobić?
Lekcje trzeba doprowadzić do końca.
Tymczasem
zielonooka coraz bardziej próbowała stać się jednością z
krzesłem. Jednak im bardziej się starała, tym bardziej miała
wrażenie, że wszyscy się na nią patrzą. Zaraz po dzwonku zerwała
się z miejsca, szybko wyszła na zewnątrz i zaczęła biegać wokół
boiska. To właśnie ta czynność najlepiej ją odstresowywała.
Pędziła
jak szalona przez jakieś pięć minut po czym padła zmęczona na
trawę. Oddychała nierównomiernie i słyszała szybkie bicie
swojego serca. Zamknęła oczy chcąc ogarnąć sytuację w jakiej
się znalazła. Dlaczego zawsze musi najpierw robić później
myśleć?. Zazwyczaj w ogóle mało co się odzywa, ale jak już to
zawsze palnie jakąś głupotę. Ukryła twarz w rękach.
– Jaka
ja jestem głupia – mruknęła.
– Nie
da się ukryć – brunetka nie spodziewała się odpowiedzi, więc
jak kogoś usłyszała, natychmiastowo poderwała się do siadu –
Trzymaj – czarnooka rzuciła jej butelkę po czym usiadła obok.
Zdezorientowana Aki tylko gapiła się to na wodę, to na Anne.
– Kyoyama-san?
– wydukała na co blondynka tyko przewróciła oczami.
– A
kogo widzisz?
– N-nie
jesteś zła? – zapytała rówieśniczkę.
– Oczywiście,
że jestem. Kto by nie był? – odpowiedziała, na co Akiko
przygryzła dolną wargę – Ale to tyczy się tylko wciąganie do
sprawy nauczyciela. Byłam pewna, że prędzej czy później pojawi
się jakiś idiota – ostatnie słowo zaakcentowała, przez co
brunetka zarumieniła się – który w końcu wypowiedziałby sprawę
na głos.
– A-ale,
teraz to już w ogóle będzie napięta atmosfera. I wszystko przeze
mnie. A jak pani Fuschida powie wychowawcy?! To już w ogóle będzie
horror. Znowu zrobiłam coś nie myśląc! Teraz to już się w ogóle
tutaj nie wpasuję. A...
– Przystopuj
trochę - Anna zatrzymała dramatyzowanie koleżanki – Nie wiem czy
zauważyłaś, ale już trzy razy powiedziałaś „w ogóle” -
zauważyła Kyoyama.
– P-przepraszam
– powiedziała tak cicho, że była pewna, że dziewczyna jej nie
usłyszy. Blondynka westchnęła, wstała i zaczęła iść do
budynku.
– Idziesz?
– powiedziała czym zaskoczyła młodą Saji, która myślała, że
ją zostawi – Nie wiem ile czasu jeszcze Yoh wytrzyma.
– Wytrzyma?
To co on robi?
– Jak
to co? Łagodzi sytuacje – Anna wzruszyła ramionami i ponownie
ruszyła – A, i jeszcze jedno – spojrzała kątem oka na Aki –
Jak nie pijesz to oddaj – zdziwiona dotąd zielonooka zaśmiała
się i wzięła kilka łyków wody. Uśmiechnęła się szeroko po
czym szybko dogoniła koleżankę.
– Dziękuję
Kyoyama-chan – czarnooka spojrzała podejrzliwie na Akiko.
– Za
co? I nie spoufalaj się tak. Nie znasz mnie.
– Za
wszystko – ignorując drugą połowę wypowiedzi koleżanki
wyszczerzyła się i przytuliła zdezorientowaną blondynkę, która
szybko odtrąciła ją od siebie, powstrzymując się na szczęście,
od bardziej brutalnych środków.
– Jak
już mówiłam, nie wyobrażaj sobie za wiele. Yoh mnie poprosił.
Dlatego przyszłam.
– Ale
koniec końców przyszłaś – banan na jej twarzy powiększył się
co w sumie graniczyło z niemożliwym.
Akiko
z dobrym humorem pociągnęła niezadowoloną Anne do klasy. O dziwo
jak doszły wszystko wyglądało normalnie. Tak jakby nic się nie
wydarzyło. Jednak osoby znające wcześniejszą sytuacje w klasie na
pierwszy rzut oka widziałyby zmianę. Asakura rozmawiał z innym
szatynem, a Manta z jakąś rudą dziewczyną w okularach, która
była prawie takiego samego wzrostu co on. Wyczyn.
Gdy
tak zszokowana Saji stanęła na wejściu, Kyoyama jak gdyby nic się
nie stało wyminęła ją, usiadła w swojej ławce i zaczęła coś
pisać. Aki chciała do niej podejść i ją o coś spytać gdy drogę
zastąpiły jej inne dziewczyny z klasy, które zaczęły ją
wypytywać. Do końca już dnia nie udało jej się porozmawiać ani
z szatynem, ani z blondynką. Z Mortim zamieniła może ze trzy
zdania gdy ktoś im przeszkodził. Nadal nie wiedziała co się
stało, ale uznała, że to jest w tej chwili mało ważne.
Szczęśliwa wróciła do domu.
*****
Yoh
i Anna właśnie wchodzili do Funbari Onsen. Oboje byli zmęczeni po
emocjonującym dniu w Akademii. Chłopak od razu padł na kanapę.
– Dlaczego
szkoła musi być tak męcząca? – westchnął i głębiej zapadł
się w siedzenie.
– Dla
ciebie, ty leniu patentowany nie powinna taka być. Śpisz przez
większość lekcji – stwierdziła blondynka i usiadła koło
niego.
– Przecież
wiesz, że nie o to mi teraz chodziło – burknął, próbując
scalić się z sofą, lecz marnie mu to wychodziło. Również
myślał, że gdyby nie ta nowa dziewczyna - Saji Akiko - to nigdy
nie wpasowałby się w klasie. Uśmiechnął się. Nie wiedział, że
czarnooka obok niego myśli o tym samym.
– Yoh?
– Hymm?
- mruknął zerkając na Anne.
– Co
się tam właściwie wydarzyło? – spytała szatyna, na co on
westchnął.
– Naprawdę
chcesz wiedzieć? – Kyoyama spiorunowała go wzrokiem. Asakura
westchnął ponownie – No więc to było tak...
Jak
Aki wybiegła z sali nadal było cicho. Niestety. Wydawałoby się,
że rozpętała burzę, choć teraz bardziej pasowałoby stwierdzenie
- ciszę przed burzą. Uczniowie w milczeniu zastanawiali się jak
mogło do tego dojść. No jak? Naprawdę tak to wygląda z innego
puntu widzenia? A może oni naprawdę wykluczali tamtą trójkę?
Choćby nieumyślnie?
W
całym tym rozgardiaszu wydawałoby się, że tylko dwie osoby
zachowały spokój. Anna Kyoyama i Yoh Asakura. Dziewczyna dalej
sporządzała notatki. Wyglądało jakby wszystko spływało po niej
jak po kaczce, a chłopak? On natomiast uśmiechał się i nucił coś
pod nosem. Jednak gdy zdał sobie sprawę, że słychać tylko jego
głos i odgłosy z korytarza postanowił zainterweniować. Błagalnym
wzrokiem patrzył na siedzącą za nim blondynkę. Anna, jakby
wyczuła samo spojrzenie podniosła wzrok. Wyczytała z ruchu warg
szatyna „proszę”. Westchnęła głęboko, po czym powolnym
krokiem udała się do wyjścia. Yoh wyszczerzył się. Wiedział, że
ona go zrozumie i pójdzie po Saji. Chociaż, czy czarnooka miała
jakikolwiek wybór? Nie chciała mieć pedagoga na karku i
dodatkowych godzin w szkole pod pretekstem „integrowania się”, a
za tą prośbę od Asakury zawsze mogła dać mu dodatkowy trening.
Więc chcąc, nie chcąc, poszła zostawiając wszystko w rękach
chłopaka.
Jak
Kyoyama wyszła chłopak wstał i wyszedł na środek klasy.
Odchrząknął parę razy by mieć pewność, że wszyscy na niego
patrzą i zaczął mówić.
– No
więc cześć! – pomachał do innych i uśmiechnął się
rozbrajająco. Wpadł na - według niego - super pomysł – Jestem
bardzo rad, iż wybraliście mnie jako przedstawiciela tego
spotkania. Zebraliśmy się tu dziś by przedyskutować pewną
sprawę. Taką ważną, pewną sprawę. Bardzo, bardzo ważną sprawę
– zaczął chodzić w tą i z powrotem z rękami splecionymi za
sobą, przez co parę osób zachichotało – Jak pewnie już wiecie,
chodzi o domysły pewnej zielonookiej brunetki, której imienia nie
wypada wspominać, by zachować poufność danych. W końcu nigdy nie
wiadomo gdzie czai się wróg, a wtajemniczeni powinni wiedzieć o
kogo mi chodzi. Tak więc zebraliśmy się tu... A nie to już
było... – zatrzymał się oraz złapał za głowę jakby usiłując
sobie coś przypomnieć na co kilku uczniów nie wytrzymało i
parsknęło śmiechem. Po chwili dołączyli kolejni, i kolejni aż w
końcu śmiała się cała klasa – Ej! Zebranie jeszcze trwa! Nie
przypominam sobie, że je zakończyłem! - marudził.
– To
je zakończ! – wyraził swoją opinię jakiś chłopak. Niestety z
takim akompaniamentem w postaci śmiechów nie sposób było określić
kto dokładnie to powiedział.
– Żeby
zakończyć każdy musi się na to zgodzić! A ja cię znajdę
gagatku, jeszcze zobaczysz – szatyn pogroził palcem, po czym nie
mogąc już utrzymać srogiego wyrazu twarzy zgiął się w pół i
zaczął się śmiać – To co? Między nami w porządku? –
zapytał jak już się wyprostował i trochę opanował.
– Jasne!
– Pewnie!
– Spoczko
ziomek!
– Jak
jeszcze nigdy! – rówieśnicy zaczęli się przekrzykiwać. Yoh z
bananem na twarzy usiadł z powrotem w swojej ławce. Od razu
podeszło do niego kilka osób i zaczęli rozmowę.
– Dlaczego
zawsze musisz robić z siebie debila? – spytała niezadowolona
Kyoyama. Yoh od początku wiedział, że nie spodoba jej się ta
opowieść. Nie miał nic na swoją obronę więc po prostu się
uśmiechnął, na co czarnooka przewróciła oczami z politowaniem i
wstała.
– Gdzie
idziesz? – zaciekawił się brązowooki.
– Do
pokoju.
– Czemu?
– Bo
tak chcę.
– A...
- zaczął, jednak Anna nie pozwoliła mu skończyć.
– Nie.
– Nawet
nie wiesz o co chciałem cię spytać! - wyraził swoje
niezadowolenie, jednak od razu tego pożałował widząc wzrok
Kyoyamy próbujący przewiercić go na wylot.
– Wiem
- rzekła po czym odwracając się dodała - Czy dam ci
notatki, mam rację?
– Aha
- powiedział załamany Yoh już widząc w głowie
*****
Akiko
siedziała już dobre dwie godziny nad pracą domową z angielskiego.
Nic, a nic nie mogła zrozumieć! Te wszystkie czasy podcinały jej
skrzydła. Dogadać się z nieznajomym po angielsku? Pikuś. Napisać
coś na kartce, żeby nieznajomy zrozumiał? Pikuś. Pisać testy z
czasów? Zdecydowanie nie pikuś.
– Echhh!!!
Co za głupi angielski!!! – jęknęła i znowu pogrążyła się w
lekturze pod tytułem „Past Simple VS Past Continuous” – Ja nie
mogę. Żeby uczyć się angielskiego w Japonii! Toż to skandal!
Mamy własny język! Co za pacan to wymyślił?! – dramatyzowała –
I jeszcze tak dużo czasów! Ile ich tam jest, no ile?! Tysiąc?!
– Oczywiście,
że nie. Jest ich szesnaście – oznajmił rozbawiony Toshiyuki.
Opierał się o framugę drzwi pokoju siostry. Tak, już wstawili tam
drzwi.
– Naprawdę?
Co za pożyteczna informacja! Dzięki za pomoc. Teraz się muszę
uczyć jeszcze czternastu! - zrezygnowana dziewczyna położyła się
na biurku.
– Oj,
no nie przesadzaj. Przecież to jest łatwe - Toshi machnął ręką
z rozbawieniem parząc na siostrę.
– To
mi pomóż! – chłopak nagle zbladł i zaczął nerwowo patrzeć na
wystrój pokoju.
– No,
ten tego, no... – spojrzał na swoją lewą rękę jak na zegarek,
którego tam nie było – O rany! Która to godzina! Zaraz się
zacznie „Przepis na miłość”! Muszę lecieć, pa! – i tyle
szatyna widziano.
– No
dzięki! Aż tak jestem tragiczna?! – fuknęła oraz mruknęła pod
nosem kilka dość brzydkich słów – Nagraj mi!
– Ale
co?!
– Jak
to co?! „Przepis na miłość”!
– Coooo?!
– Jajco
– warknęła i skierowała się do salonu. Toshi siedział tam na
kanapie z zielonymi słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami.
Zielonooka wzięła głęboki wdech, zerwała słuchawki z jego głowy
i wrzasnęła jak najgłośniej umiała.
– IGNORUJESZ
KŁOPOTY SPOŁECZEŃSTWA Z ANGIELSKIM, NIE NAGRYWASZ SERALU I
ZABIERASZ MÓJE RZECZY BEZ POZWOLENIA!!! CO Z CIEBIE ZA STARSZY
BRAT?! – błękitnooki złapał się za ucho próbując cokolwiek
jeszcze przez nie usłyszeć.
– Przy
tobie ogłuchnę – mruknął przyzwyczajony do krzyków swojej
siostry. Kiedyś nawet przeczytał, że dziewczyna, która nosi
imię Akiko zazwyczaj nie reaguje, a następnie wybucha. Niestety
przekonał się o tym już nie raz. Postanowił, że zastanowi się
pięć razy jak będzie wybierał imię dla dziecka.
– To
nie moja wina.
– A
czyja? – spytał z wyrzutem.
– No
twoja.
– Moja?
Serio? Niby gdzie tu moja wina?
– A
kto mnie wkurza? – dziewczyna wzruszyła ramionami i włączyła
telewizor, po czym z uśmiechem klapnęła obok brata – To co?
Oglądamy „Przepis na miłość”?
– Znowu
ten chłam? – jęknął.
– Przypominam,
że to TY nie mogłeś mi pomóc, bo TY miałeś to obejrzeć i to TY
mi o tym przypomniałeś.
– Zrozumiałem
aluzję, ale...
– Żadnych
ale! Nie ma wymówek! – rzekła i zadowolona włączyła program.
– Kiedy
ty musisz odrobić pracę domową! Z angielskiego! I licho wie z
czego jeszcze! – chłopak szybko spanikował. Nie lubił tego
serialu, wręcz nie cierpił. A teraz co? Sam się w to wpakował.
Już sam nie wiedział co jest gorsze. Uczenie siostry angielskiego
czy oglądanie z nią telenoweli przez... Toshi spojrzał na program
TV. Ło matko, pomyślał. Serial miał trwać pięć godzin, że też
musiał akurat trafić na maraton.
– Jak
mam odrobić anglika skoro nie umiem, a ty nie chcesz mi pomóc? –
westchnęła zielonooka.
– A
skąd ja mam wiedzieć? To raczej ty powinnaś wiedzieć takie
rzeczy, nie uważasz?
– Może
i powinnam, ale ty też! Jesteś moim bratem czy nie? A poza tym masz
wysokie wyniki ze wszystkich języków! Nie możesz...
– Nie
będę cię uczyć – przerwał jej – Pamiętasz jak było
ostatnim razem? – starszy Saji wzdrygnął się podczas
przypominania sobie lekcji dawanych jego siostrze. Teraz już
wiedział co jest gorsze. Zdecydowanie nauka.
– To
jak ja mam zdać? Już jest koniec roku.
– Ech,
no nie wiem – błękitnooki udał zamyślenie – Może znajdziesz
korepetytora?
– Nie
lubię obcych – mruknęła brunetka, nawet nie zauważyła, że
rozpoczął się „Przepis na miłość”.
– A
ktoś z twojej klasy?
– Nieeee,
to tumoki. Jak mogliby mnie czegoś nauczyć? Chociaż... – Akiko
przypomniała sobie jak Nataga-sensei wychwalała Anne – Chociaż,
jest jeszcze Kyoyama-chan.
– To
załatwione! Ta Kuama-chan, czy jakoś tak, będzie cię uczyć! –
Toshiyuki zadowolony spojrzał na siostrę. Cieszył się. Myślał,
że skoro mówi do kogoś z przyrostkiem* „chan” to szybko
znalazła przyjaciółkę. Jednak gdy na twarzy brunetki malowało
się przerażenie i strach zwątpił – Co się stało?
– B-bo
Kyoyama-chan jest t-taka, no, tego nie da się wytłumaczyć –
wydukała. Jej brat jednak nie rozumiał tego strachu. Przecież to
zwykła koleżanka z klasy, tak?
– Nie
rozumiem, mówisz na nią Cośtam-chan, prawda?
– Tak.
– To
w czym problem?
– Bo
ja mówię tak od dzisiaj, a i tak pomogła mi bo Asakura-kun ją
poprosił – przełknęła głośno ślinę – I nie wiem czy dam
radę ją o to zapytać – dodała ciszej. Szatyn pokręcił głową
i z politowaniem spojrzał na siostrę. Postanowił nie pytać się w
czym jej pomogła Kyoyama. Kiedyś i tak mu powie.
– Nie
martw się, będzie dobrze. Dasz radę zapytać i ona się zgodzi.
Proste? Proste.
– Ale
to nie o to chodzi - Akiko wyrzuciła z frustracji ręce w powietrze.
– No
to o co? - zdziwił się.
– Ygrryhh!!!
Nie zrozumiesz!
– Bo
nie wytłumaczyłaś – uśmiechnął się. Toshi zaczął się
zastanawiać jaka jest Aki w szkole. W domu jest energiczna, uparta i
odważna. Jednak teraz gdy mówi o szkole to się boi. Nie wiedział
czemu nie jest po prostu sobą w Akademii.
– N-no
bo, nawet jak się zgodzi to ja się boję co się wtedy stanie.
– Cooo?
- chłopak przechylił głowę w prawo.
– Mówiłam,
że nie zrozumiesz!
– Kiedy
ja nie myślę o tym, o czym ty myślisz, że ja myślę, bo ja myślę
o czymś innym!
– … Że
co?
– Nieważne.
Chodzi mi o twój powód strachu. Jak to się boisz co się stanie
jak się zgodzi? Przyjdzie do ciebie, albo ty do niej, albo
pójdziecie do biblioteki. Jest wiele opcji – wytłumaczył.
– Kompletnie
mnie nie rozumiesz – dziewczyna wydęła policzki – Przecież ja
to wiedziałam. Uważasz mnie za głupią? – błękitnookiemu
opadały ręce przy tej dziewczynie. Jeszcze przed sekundą
zaniepokojona, słodka, a teraz? Obrażona na poziom hard. I już nie
słodka. Bardziej przerażająca. Jakby jej nie znał i zobaczył na
ulicy - uciekłby. Dosłownie. Pędziłby z powrotem jak Struś
Pędziwiatr!
– Wiesz
co? Musisz mi napisać poradnik „Jak unikać humorków siostry”.
– Dlaczego~?
– spytała melodyjnym głosem młoda Saji, po czym przechyliła
głowę w bok jak Kin która przypatrywała się swoim właścicielom
zapewne nie rozumiejąc dlaczego rozmawiają, a nie bawią się z
nią.
– Serio
się pytasz?
– Nie.
– Boże
– chłopak złożył ręce jak do modlitwy i skierował swój wzrok
ku górze – Błagam. Zabierz mi trochę mądrości i dodaj mojej
siostrze. Nie chcę, by była taka głupia do końca życia. Ja sobie
poradzę – zielonooka nie mogąc się powstrzymać zaczęła się
śmiać – Mówię serio, nie śmiej się – spojrzał na Akiko z
wesołymi iskierkami w oczach. Właśnie taką ją kochał.
Roześmianą i szczęśliwą. On też nie mógł się powstrzymać i
także wybuchł śmiechem.
Kin
długo przyglądała się rodzeństwu. Pewnie uznała, że nie
poświęcają jej za dużo uwagi, więc pobiegła do łazienki i
porwała rolkę papieru. Biegnąc z powrotem rolka rozwijała się.
Niestety - dla szczeniaka – papier skończył się zanim doszła do
salonu. Co mogła zatem zrobić? Pobiegła jeszcze raz , by wziąć
koleją rolkę. Tym razem jej się udało i cała zawinięta w papier
toaletowy - dodatkowo ciągnący się za nią - weszła dumnym
krokiem do pomieszczenia, w którym siedzieli jej właściciele.
Chyba nie przyciągnęła tyle uwagi ile by chciała, więc
najzwyczajniej w świecie postanowiła skoczyć na rodzeństwo.
– Ej!
– pierwszą ofiarą pieska został Toshiyuki.
– Kup
se klej! – Akiko nadal miała wielką frajdę.
– Co
robisz Kin? – szatyn wziął szczeniaka na ręce i zaczął
wyplątywać go z papieru – Swoją drogą, dlaczego ona jest cała
w papierze? – spytał się dziewczyny.
– A
skąd ja mam to wiedzieć Onii-san?
– No
nie wiem, może dlatego, że to ty miałaś się nią opiekować
Onee-chan?
– Hehe,
fakt – podrapała się w tył głowy – Ale już wiem dlaczego to
zrobiła!
– No,
oświeć mnie - chłopak wypuścił suczkę - już bez ozdób - na
dywan, po czym z powrotem spojrzał rozbawiony na siostrę.
– BO
KAPUSTA! – brunetka wybuchła niepohamowanym śmiechem, na co
błękitnooki tylko przewrócił oczami.
Toshi
wiedział, że zielonooka musi się odstresować. W końcu następnego
dnia ma poprosić tamtą dziewczynę o pomoc przy angielskim.
Uśmiechnął się lekko. Nawet po tylu latach, wciąż nie może jej
zrozumieć, a i tak nie może przestać jej kochać.
~~~~~~~~~~
*Czy
mogę to nazwać przyrostkiem? Nie mam pojęcia jak to się
prawidłowo nazywa xC
Hejo, przepraszam, że musieliście tak długo czekać >.< Jakoś za szybko mi ten czas zleciał. Poza tym wspominałam już, że zepsuł mi się telefon na którym już miałam skończony rozdział w 100%, więc nie chciało mi się robić czegoś drugi raz. Tak, wiem jestem leniwa.
Hejo, przepraszam, że musieliście tak długo czekać >.< Jakoś za szybko mi ten czas zleciał. Poza tym wspominałam już, że zepsuł mi się telefon na którym już miałam skończony rozdział w 100%, więc nie chciało mi się robić czegoś drugi raz. Tak, wiem jestem leniwa.
Rozdział
jest, co prawa z opóźnieniem, jednak kolejny będzie już równo za
tydzień. Tym razem bardziej się postaram xd
Tak
jeszcze wtrącę, że jak tak pomyślałam, co chcę umieścić w
poszczególnych rozdziałach to wyszło na to, że wstęp będzie
trwał jeszcze jakieś pięć rozdziałów, więc proszę się
uzbroić w cierpliwość ;*
Pozdrawiam!
Aria
Cierpliwość cierpliwością, ale podobają mi się te kłótnie rodzeństwa :D Takie realistyczne, ładne i miło wiedzieć, że ktoś jednak ma w tym fandomie normalną rodzinę :D Rzadki przypadek :D Trochę martwi mnie ta sprawa ze szkołą. Yoh jakoś zawsze ma przechlapane wśród równieśników. Dobrze, że chociaż z Mantą już się dogaduje. A i pojawienie się Anny jest dla niego dobre. Aż dziwnie się to pisze XD
OdpowiedzUsuńBardzo fajna część :) taka luźna mimo tego co się stało na początku jednak można się było domyśleć ze skończy się dobrze, zawsze tak jest gdy Yoh jest obok :P co prawda jego zachowanie bardziej przypominało Horo lub Choco ale niech będzie ze lubi z siebie robić idiote ^^ i zachowanie Anny było takie totalnie w jej stylu pojawia się z nikad i prostuje sytuację w 3 sekundy a i tak wiadomo że to zasługa Yoh :D
OdpowiedzUsuńI rozumiem co Aki przechodzi z tymi czasamj, szczególnie ze nikt tego nie używa :/ lepiej już serial oglądać :P
Pozdrawiam Aomori