niedziela, 7 sierpnia 2016

Rozdział 2. Same problemy z tą szkołą.

– A co ty tutaj robisz? Przecież teraz omawiamy obrazy, a nie rysujemy – pani Fuschida stała nad młodą Saji i zabrała z jej rąk rysunek. Akiko wstała by go odzyskać lecz surowy wzrok profesor od plastyki skutecznie posadził ją z powrotem na miejsce. Dziewczyna już przygotowała się na naganę gdy oczy pani Fushidy zabłysły – Sama to wymyśliłaś?
– Tak? - pisnęła starając się ukryć w swoim siedzeniu.
– To jest wspaniałe! Masz talent! Powiesz mi co to przedstawia?
– T-to można interpretować na r-różne sposoby – wydukała.
– No tak, ale ja się pytam co ty myślałaś gdy to rysowałaś – profesor rzekła i uśmiechnęła się. Jak widać przed naganą zielonooką uratowała treść rysunku. 
Akiko rozejrzała się po klasie i spostrzegła, że to idealny moment by wyrazić swoje niezadowolenie sytuacją w klasie. W sumie to nie był taki zły pomysł. Szybko się otrząsnęła i wymusiła uśmiech. 
– Bo wie pani. Ten rysunek przedstawia dziewczynę, która stoi przed pewnym wyborem – zaczęła mówić – Z jednej strony stoją ludzie, co prawda nieliczni, ale sympatyczni i w porządku. Z drugiej jednak strony stoi większość, która nie toleruje tamtej mniejszości. Wręcz odcina się od nich, co symbolizuje ten mur. Dziewczyna teraz musi wybrać - pójść do większości, którą uważa za niesprawiedliwą wobec tamtych, czy pójść do mniejszości, którą lubi i zostać również odtrącona. Czego nie chce – brunetka przerwała swój wywód i spojrzała na resztę klasy. Prawie wszyscy zapadli się w krzesła i odwrócili wzrok. 
Aki spojrzała na Yoh. Uśmiechał się smutno i patrzył się wprost na nią. Dokładnie wtedy zdała sobie sprawę, że on o wszystkim wiedział. W mgnieniu oka wyleciał z niej cały zapał.  To chyba nie był tak dobry pomysł jak jej się wcześniej wydawało.
Dziewczyna spojrzała jeszcze na Anne i Mortiego. Blondynka dalej pisała w zeszycie jak gdyby nigdy nic, a chłopak patrzył to na nią, to na Asakure. Akiko speszyła się i również zapadła głębiej w ławkę. Nauczycielka za to stała zdezorientowana patrząc na klasę i Saji. Nic nie rozumiała. Przecież w tej klasie nigdy nie było problemów, a teraz? Wygląda na to, że będzie musiała coś z tym zrobić jeśli sytuacja się nie uspokoi. Chrząknęła i każdy zwrócił oczy na nią.
– Bardzo ciekawa historia i... Interpretacja, ale pamiętaj – pogroziła brunetce palcem – to ostatni raz jak rysujesz wtedy kiedy nie trzeba, jasne? – nastolatka burknęła w odpowiedzi coś między „przepraszam” i „oczywiście”, a psorka zadowolona zabrała rysunek i wróciła pod tablicę zaczynając dalej tłumaczyć. Wiedziała, że prawie nikt nie będzie jej słuchać, ale co zrobić? Lekcje trzeba doprowadzić do końca.
Tymczasem zielonooka coraz bardziej próbowała stać się jednością z krzesłem. Jednak im bardziej się starała, tym bardziej miała wrażenie, że wszyscy się na nią patrzą. Zaraz po dzwonku zerwała się z miejsca, szybko wyszła na zewnątrz i zaczęła biegać wokół boiska. To właśnie ta czynność najlepiej ją odstresowywała. 
Pędziła jak szalona przez jakieś pięć minut po czym padła zmęczona na trawę. Oddychała nierównomiernie i słyszała szybkie bicie swojego serca. Zamknęła oczy chcąc ogarnąć sytuację w jakiej się znalazła. Dlaczego zawsze musi najpierw robić później myśleć?. Zazwyczaj w ogóle mało co się odzywa, ale jak już to zawsze palnie jakąś głupotę. Ukryła twarz w rękach.
– Jaka ja jestem głupia – mruknęła.
– Nie da się ukryć – brunetka nie spodziewała się odpowiedzi, więc jak kogoś usłyszała, natychmiastowo poderwała się do siadu – Trzymaj – czarnooka rzuciła jej butelkę po czym usiadła obok. Zdezorientowana Aki tylko gapiła się to na wodę, to na Anne.
– Kyoyama-san? – wydukała na co blondynka tyko przewróciła oczami.
– A kogo widzisz?
– N-nie jesteś zła? – zapytała rówieśniczkę.
– Oczywiście, że jestem. Kto by nie był? – odpowiedziała, na co Akiko przygryzła dolną wargę – Ale to tyczy się tylko wciąganie do sprawy nauczyciela. Byłam pewna, że prędzej czy później pojawi się jakiś idiota – ostatnie słowo zaakcentowała, przez co brunetka zarumieniła się – który w końcu wypowiedziałby sprawę na głos.
– A-ale, teraz to już w ogóle będzie napięta atmosfera. I wszystko przeze mnie. A jak pani Fuschida powie wychowawcy?! To już w ogóle będzie horror. Znowu zrobiłam coś nie myśląc! Teraz to już się w ogóle tutaj nie wpasuję. A...
– Przystopuj trochę - Anna zatrzymała dramatyzowanie koleżanki – Nie wiem czy zauważyłaś, ale już trzy razy powiedziałaś „w ogóle” - zauważyła Kyoyama.
– P-przepraszam – powiedziała tak cicho, że była pewna, że dziewczyna jej nie usłyszy. Blondynka westchnęła, wstała i zaczęła iść do budynku.
– Idziesz? – powiedziała czym zaskoczyła młodą Saji, która myślała, że ją zostawi – Nie wiem ile czasu jeszcze Yoh wytrzyma.
– Wytrzyma? To co on robi?
– Jak to co? Łagodzi sytuacje – Anna wzruszyła ramionami i ponownie ruszyła – A, i jeszcze jedno – spojrzała kątem oka na Aki – Jak nie pijesz to oddaj – zdziwiona dotąd zielonooka zaśmiała się i wzięła kilka łyków wody. Uśmiechnęła się szeroko po czym szybko dogoniła koleżankę.
– Dziękuję Kyoyama-chan – czarnooka spojrzała podejrzliwie na Akiko.
– Za co? I nie spoufalaj się tak. Nie znasz mnie.
– Za wszystko – ignorując drugą połowę wypowiedzi koleżanki wyszczerzyła się i przytuliła zdezorientowaną blondynkę, która szybko odtrąciła ją od siebie, powstrzymując się na szczęście, od bardziej brutalnych środków.
– Jak już mówiłam, nie wyobrażaj sobie za wiele. Yoh mnie poprosił. Dlatego przyszłam.
– Ale koniec końców przyszłaś – banan na jej twarzy powiększył się co w sumie graniczyło z niemożliwym. 
Akiko z dobrym humorem pociągnęła niezadowoloną Anne do klasy. O dziwo jak doszły wszystko wyglądało normalnie. Tak jakby nic się nie wydarzyło. Jednak osoby znające wcześniejszą sytuacje w klasie na pierwszy rzut oka widziałyby zmianę. Asakura rozmawiał z innym szatynem, a Manta z jakąś rudą dziewczyną w okularach, która była prawie takiego samego wzrostu co on. Wyczyn. 
Gdy tak zszokowana Saji stanęła na wejściu, Kyoyama jak gdyby nic się nie stało wyminęła ją, usiadła w swojej ławce i zaczęła coś pisać. Aki chciała do niej podejść i ją o coś spytać gdy drogę zastąpiły jej inne dziewczyny z klasy, które zaczęły ją wypytywać. Do końca już dnia nie udało jej się porozmawiać ani z szatynem, ani z blondynką. Z Mortim zamieniła może ze trzy zdania gdy ktoś im przeszkodził. Nadal nie wiedziała co się stało, ale uznała, że to jest w tej chwili mało ważne. Szczęśliwa wróciła do domu.

*****

Yoh i Anna właśnie wchodzili do Funbari Onsen. Oboje byli zmęczeni po emocjonującym dniu w Akademii. Chłopak od razu padł na kanapę.
– Dlaczego szkoła musi być tak męcząca? – westchnął i głębiej zapadł się w siedzenie.
– Dla ciebie, ty leniu patentowany nie powinna taka być. Śpisz przez większość lekcji – stwierdziła blondynka i usiadła koło niego.
– Przecież wiesz, że nie o to mi teraz chodziło – burknął, próbując scalić się z sofą, lecz marnie mu to wychodziło. Również myślał, że gdyby nie ta nowa dziewczyna - Saji Akiko - to nigdy nie wpasowałby się w klasie. Uśmiechnął się. Nie wiedział, że czarnooka obok niego myśli o tym samym.
– Yoh?
– Hymm? - mruknął zerkając na Anne.
– Co się tam właściwie wydarzyło? – spytała szatyna, na co on westchnął.
– Naprawdę chcesz wiedzieć? – Kyoyama spiorunowała go wzrokiem. Asakura westchnął ponownie – No więc to było tak...


Jak Aki wybiegła z sali nadal było cicho. Niestety. Wydawałoby się, że rozpętała burzę, choć teraz bardziej pasowałoby stwierdzenie - ciszę przed burzą. Uczniowie w milczeniu zastanawiali się jak mogło do tego dojść. No jak? Naprawdę tak to wygląda z innego puntu widzenia? A może oni naprawdę wykluczali tamtą trójkę? Choćby nieumyślnie? 
W całym tym rozgardiaszu wydawałoby się, że tylko dwie osoby zachowały spokój. Anna Kyoyama i Yoh Asakura. Dziewczyna dalej sporządzała notatki. Wyglądało jakby wszystko spływało po niej jak po kaczce, a chłopak? On natomiast uśmiechał się i nucił coś pod nosem. Jednak gdy zdał sobie sprawę, że słychać tylko jego głos i odgłosy z korytarza postanowił zainterweniować. Błagalnym wzrokiem patrzył na siedzącą za nim blondynkę. Anna, jakby wyczuła samo spojrzenie podniosła wzrok. Wyczytała z ruchu warg szatyna „proszę”. Westchnęła głęboko, po czym powolnym krokiem udała się do wyjścia. Yoh wyszczerzył się. Wiedział, że ona go zrozumie i pójdzie po Saji. Chociaż, czy czarnooka miała jakikolwiek wybór? Nie chciała mieć pedagoga na karku i dodatkowych godzin w szkole pod pretekstem „integrowania się”, a za tą prośbę od Asakury zawsze mogła dać mu dodatkowy trening. Więc chcąc, nie chcąc, poszła zostawiając wszystko w rękach chłopaka. 
Jak Kyoyama wyszła chłopak wstał i wyszedł na środek klasy. Odchrząknął parę razy by mieć pewność, że wszyscy na niego patrzą i zaczął mówić.
– No więc cześć! – pomachał do innych i uśmiechnął się rozbrajająco. Wpadł na - według niego - super pomysł – Jestem bardzo rad, iż wybraliście mnie jako przedstawiciela tego spotkania. Zebraliśmy się tu dziś by przedyskutować pewną sprawę. Taką ważną, pewną sprawę. Bardzo, bardzo ważną sprawę – zaczął chodzić w tą i z powrotem z rękami splecionymi za sobą, przez co parę osób zachichotało – Jak pewnie już wiecie, chodzi o domysły pewnej zielonookiej brunetki, której imienia nie wypada wspominać, by zachować poufność danych. W końcu nigdy nie wiadomo gdzie czai się wróg, a wtajemniczeni powinni wiedzieć o kogo mi chodzi. Tak więc zebraliśmy się tu... A nie to już było... – zatrzymał się oraz złapał za głowę jakby usiłując sobie coś przypomnieć na co kilku uczniów nie wytrzymało i parsknęło śmiechem. Po chwili dołączyli kolejni, i kolejni aż w końcu śmiała się cała klasa – Ej! Zebranie jeszcze trwa! Nie przypominam sobie, że je zakończyłem! - marudził.
– To je zakończ! – wyraził swoją opinię jakiś chłopak. Niestety z takim akompaniamentem w postaci śmiechów nie sposób było określić kto dokładnie to powiedział.
– Żeby zakończyć każdy musi się na to zgodzić! A ja cię znajdę gagatku, jeszcze zobaczysz – szatyn pogroził palcem, po czym nie mogąc już utrzymać srogiego wyrazu twarzy zgiął się w pół i zaczął się śmiać – To co? Między nami w porządku? – zapytał jak już się wyprostował i trochę opanował.
– Jasne!
– Pewnie!
– Spoczko ziomek!
– Jak jeszcze nigdy! – rówieśnicy zaczęli się przekrzykiwać. Yoh z bananem na twarzy usiadł z powrotem w swojej ławce. Od razu podeszło do niego kilka osób i zaczęli rozmowę.


– Dlaczego zawsze musisz robić z siebie debila? – spytała niezadowolona Kyoyama. Yoh od początku wiedział, że nie spodoba jej się ta opowieść. Nie miał nic na swoją obronę więc po prostu się uśmiechnął, na co czarnooka przewróciła oczami z politowaniem i wstała.
– Gdzie idziesz? – zaciekawił się brązowooki.
– Do pokoju.
– Czemu?
– Bo tak chcę.
– A... - zaczął, jednak Anna nie pozwoliła mu skończyć.
– Nie.
– Nawet nie wiesz o co chciałem cię spytać! - wyraził swoje niezadowolenie, jednak od razu tego pożałował widząc wzrok Kyoyamy próbujący przewiercić go na wylot.
– Wiem - rzekła po czym odwracając się dodała -  Czy dam ci notatki, mam rację?
– Aha - powiedział załamany Yoh już widząc w głowie 

*****

Akiko siedziała już dobre dwie godziny nad pracą domową z angielskiego. Nic, a nic nie mogła zrozumieć! Te wszystkie czasy podcinały jej skrzydła. Dogadać się z nieznajomym po angielsku? Pikuś. Napisać coś na kartce, żeby nieznajomy zrozumiał? Pikuś. Pisać testy z czasów? Zdecydowanie nie pikuś.
– Echhh!!! Co za głupi angielski!!! – jęknęła i znowu pogrążyła się w lekturze pod tytułem „Past Simple VS Past Continuous” – Ja nie mogę. Żeby uczyć się angielskiego w Japonii! Toż to skandal! Mamy własny język! Co za pacan to wymyślił?! – dramatyzowała – I jeszcze tak dużo czasów! Ile ich tam jest, no ile?! Tysiąc?!
– Oczywiście, że nie. Jest ich szesnaście – oznajmił rozbawiony Toshiyuki. Opierał się o framugę drzwi pokoju siostry. Tak, już wstawili tam drzwi.
– Naprawdę? Co za pożyteczna informacja! Dzięki za pomoc. Teraz się muszę uczyć jeszcze czternastu! - zrezygnowana dziewczyna położyła się na biurku.
– Oj, no nie przesadzaj. Przecież to jest łatwe - Toshi machnął ręką z rozbawieniem parząc na siostrę.
– To mi pomóż! – chłopak nagle zbladł i zaczął nerwowo patrzeć na wystrój pokoju.
– No, ten tego, no... – spojrzał na swoją lewą rękę jak na zegarek, którego tam nie było – O rany! Która to godzina! Zaraz się zacznie „Przepis na miłość”! Muszę lecieć, pa! – i tyle szatyna widziano.
– No dzięki! Aż tak jestem tragiczna?! – fuknęła oraz mruknęła pod nosem kilka dość brzydkich słów – Nagraj mi!
– Ale co?!
– Jak to co?! „Przepis na miłość”!
– Coooo?!
– Jajco – warknęła i skierowała się do salonu. Toshi siedział tam na kanapie z zielonymi słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami. Zielonooka wzięła głęboki wdech, zerwała słuchawki z jego głowy i wrzasnęła jak najgłośniej umiała.
– IGNORUJESZ KŁOPOTY SPOŁECZEŃSTWA Z ANGIELSKIM, NIE NAGRYWASZ SERALU I ZABIERASZ MÓJE RZECZY BEZ POZWOLENIA!!! CO Z CIEBIE ZA STARSZY BRAT?! – błękitnooki złapał się za ucho próbując cokolwiek jeszcze przez nie usłyszeć.
– Przy tobie ogłuchnę – mruknął przyzwyczajony do krzyków swojej siostry. Kiedyś nawet przeczytał, że dziewczyna, która nosi imię Akiko zazwyczaj nie reaguje, a następnie wybucha. Niestety przekonał się o tym już nie raz. Postanowił, że zastanowi się pięć razy jak będzie wybierał imię dla dziecka.
– To nie moja wina.
– A czyja? – spytał z wyrzutem.
– No twoja.
– Moja? Serio? Niby gdzie tu moja wina?
– A kto mnie wkurza? – dziewczyna wzruszyła ramionami i włączyła telewizor, po czym z uśmiechem klapnęła obok brata – To co? Oglądamy „Przepis na miłość”?
– Znowu ten chłam? – jęknął.
– Przypominam, że to TY nie mogłeś mi pomóc, bo TY miałeś to obejrzeć i to TY mi o tym przypomniałeś.
– Zrozumiałem aluzję, ale...
– Żadnych ale! Nie ma wymówek! – rzekła i zadowolona włączyła program.
– Kiedy ty musisz odrobić pracę domową! Z angielskiego! I licho wie z czego jeszcze! – chłopak szybko spanikował. Nie lubił tego serialu, wręcz nie cierpił. A teraz co? Sam się w to wpakował. Już sam nie wiedział co jest gorsze. Uczenie siostry angielskiego czy oglądanie z nią telenoweli przez... Toshi spojrzał na program TV. Ło matko, pomyślał. Serial miał trwać pięć godzin, że też musiał akurat trafić na maraton.
– Jak mam odrobić anglika skoro nie umiem, a ty nie chcesz mi pomóc? – westchnęła zielonooka.
– A skąd ja mam wiedzieć? To raczej ty powinnaś wiedzieć takie rzeczy, nie uważasz?
– Może i powinnam, ale ty też! Jesteś moim bratem czy nie? A poza tym masz wysokie wyniki ze wszystkich języków! Nie możesz...
– Nie będę cię uczyć – przerwał jej – Pamiętasz jak było ostatnim razem? – starszy Saji wzdrygnął się podczas przypominania sobie lekcji dawanych jego siostrze. Teraz już wiedział co jest gorsze. Zdecydowanie nauka.
– To jak ja mam zdać? Już jest koniec roku.
– Ech, no nie wiem – błękitnooki udał zamyślenie – Może znajdziesz korepetytora?
– Nie lubię obcych – mruknęła brunetka, nawet nie zauważyła, że rozpoczął się „Przepis na miłość”.
– A ktoś z twojej klasy?
– Nieeee, to tumoki. Jak mogliby mnie czegoś nauczyć? Chociaż... – Akiko przypomniała sobie jak Nataga-sensei wychwalała Anne – Chociaż, jest jeszcze Kyoyama-chan.
– To załatwione! Ta Kuama-chan, czy jakoś tak, będzie cię uczyć! – Toshiyuki zadowolony spojrzał na siostrę. Cieszył się. Myślał, że skoro mówi do kogoś z przyrostkiem* „chan” to szybko znalazła przyjaciółkę. Jednak gdy na twarzy brunetki malowało się przerażenie i strach zwątpił – Co się stało?
– B-bo Kyoyama-chan jest t-taka, no, tego nie da się wytłumaczyć – wydukała. Jej brat jednak nie rozumiał tego strachu. Przecież to zwykła koleżanka z klasy, tak?
– Nie rozumiem, mówisz na nią Cośtam-chan, prawda?
– Tak.
– To w czym problem?
– Bo ja mówię tak od dzisiaj, a i tak pomogła mi bo Asakura-kun ją poprosił – przełknęła głośno ślinę – I nie wiem czy dam radę ją o to zapytać – dodała ciszej. Szatyn pokręcił głową i z politowaniem spojrzał na siostrę. Postanowił nie pytać się w czym jej pomogła Kyoyama. Kiedyś i tak mu powie.
– Nie martw się, będzie dobrze. Dasz radę zapytać i ona się zgodzi. Proste? Proste.
– Ale to nie o to chodzi - Akiko wyrzuciła z frustracji ręce w powietrze.
– No to o co? - zdziwił się.
– Ygrryhh!!! Nie zrozumiesz!
– Bo nie wytłumaczyłaś – uśmiechnął się. Toshi zaczął się zastanawiać jaka jest Aki w szkole. W domu jest energiczna, uparta i odważna. Jednak teraz gdy mówi o szkole to się boi. Nie wiedział czemu nie jest po prostu sobą w Akademii.
– N-no bo, nawet jak się zgodzi to ja się boję co się wtedy stanie.
– Cooo? - chłopak przechylił głowę w prawo.
– Mówiłam, że nie zrozumiesz!
– Kiedy ja nie myślę o tym, o czym ty myślisz, że ja myślę, bo ja myślę o czymś innym!
– … Że co?
– Nieważne. Chodzi mi o twój powód strachu. Jak to się boisz co się stanie jak się zgodzi? Przyjdzie do ciebie, albo ty do niej, albo pójdziecie do biblioteki. Jest wiele opcji – wytłumaczył.
– Kompletnie mnie nie rozumiesz – dziewczyna wydęła policzki – Przecież ja to wiedziałam. Uważasz mnie za głupią? – błękitnookiemu opadały ręce przy tej dziewczynie. Jeszcze przed sekundą zaniepokojona, słodka, a teraz? Obrażona na poziom hard. I już nie słodka. Bardziej przerażająca. Jakby jej nie znał i zobaczył na ulicy - uciekłby. Dosłownie. Pędziłby z powrotem jak Struś Pędziwiatr!
– Wiesz co? Musisz mi napisać poradnik „Jak unikać humorków siostry”.
– Dlaczego~? – spytała melodyjnym głosem młoda Saji, po czym przechyliła głowę w bok jak Kin która przypatrywała się swoim właścicielom zapewne nie rozumiejąc dlaczego rozmawiają, a nie bawią się z nią.
– Serio się pytasz?
– Nie.
– Boże – chłopak złożył ręce jak do modlitwy i skierował swój wzrok ku górze – Błagam. Zabierz mi trochę mądrości i dodaj mojej siostrze. Nie chcę, by była taka głupia do końca życia. Ja sobie poradzę – zielonooka nie mogąc się powstrzymać zaczęła się śmiać – Mówię serio, nie śmiej się – spojrzał na Akiko z wesołymi iskierkami w oczach. Właśnie taką ją kochał. Roześmianą i szczęśliwą. On też nie mógł się powstrzymać i także wybuchł śmiechem.
Kin długo przyglądała się rodzeństwu. Pewnie uznała, że nie poświęcają jej za dużo uwagi, więc pobiegła do łazienki i porwała rolkę papieru. Biegnąc z powrotem rolka rozwijała się. Niestety - dla szczeniaka – papier skończył się zanim doszła do salonu. Co mogła zatem zrobić? Pobiegła jeszcze raz , by wziąć koleją rolkę. Tym razem jej się udało i cała zawinięta w papier toaletowy - dodatkowo ciągnący się za nią - weszła dumnym krokiem do pomieszczenia, w którym siedzieli jej właściciele. Chyba nie przyciągnęła tyle uwagi ile by chciała, więc najzwyczajniej w świecie postanowiła skoczyć na rodzeństwo.
– Ej! – pierwszą ofiarą pieska został Toshiyuki.
– Kup se klej! – Akiko nadal miała wielką frajdę.
– Co robisz Kin? – szatyn wziął szczeniaka na ręce i zaczął wyplątywać go z papieru – Swoją drogą, dlaczego ona jest cała w papierze? – spytał się dziewczyny.
– A skąd ja mam to wiedzieć Onii-san?
– No nie wiem, może dlatego, że to ty miałaś się nią opiekować Onee-chan?
– Hehe, fakt – podrapała się w tył głowy – Ale już wiem dlaczego to zrobiła!
– No, oświeć mnie - chłopak wypuścił suczkę - już bez ozdób - na dywan, po czym z powrotem spojrzał rozbawiony na siostrę.
– BO KAPUSTA! – brunetka wybuchła niepohamowanym śmiechem, na co błękitnooki tylko przewrócił oczami. 
Toshi wiedział, że zielonooka musi się odstresować. W końcu następnego dnia ma poprosić tamtą dziewczynę o pomoc przy angielskim. Uśmiechnął się lekko. Nawet po tylu latach, wciąż nie może jej zrozumieć, a i tak nie może przestać jej kochać.

~~~~~~~~~~

*Czy mogę to nazwać przyrostkiem? Nie mam pojęcia jak to się prawidłowo nazywa xC


Hejo, przepraszam, że musieliście tak długo czekać >.< Jakoś za szybko mi ten czas zleciał. Poza tym wspominałam już, że zepsuł mi się telefon na którym już miałam skończony rozdział w 100%, więc nie chciało mi się robić czegoś drugi raz. Tak, wiem jestem leniwa.
Rozdział jest, co prawa z opóźnieniem, jednak kolejny będzie już równo za tydzień. Tym razem bardziej się postaram xd
Tak jeszcze wtrącę, że jak tak pomyślałam, co chcę umieścić w poszczególnych rozdziałach to wyszło na to, że wstęp będzie trwał jeszcze jakieś pięć rozdziałów, więc proszę się uzbroić w cierpliwość ;*
Pozdrawiam!


Aria

2 komentarze:

  1. Cierpliwość cierpliwością, ale podobają mi się te kłótnie rodzeństwa :D Takie realistyczne, ładne i miło wiedzieć, że ktoś jednak ma w tym fandomie normalną rodzinę :D Rzadki przypadek :D Trochę martwi mnie ta sprawa ze szkołą. Yoh jakoś zawsze ma przechlapane wśród równieśników. Dobrze, że chociaż z Mantą już się dogaduje. A i pojawienie się Anny jest dla niego dobre. Aż dziwnie się to pisze XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna część :) taka luźna mimo tego co się stało na początku jednak można się było domyśleć ze skończy się dobrze, zawsze tak jest gdy Yoh jest obok :P co prawda jego zachowanie bardziej przypominało Horo lub Choco ale niech będzie ze lubi z siebie robić idiote ^^ i zachowanie Anny było takie totalnie w jej stylu pojawia się z nikad i prostuje sytuację w 3 sekundy a i tak wiadomo że to zasługa Yoh :D
    I rozumiem co Aki przechodzi z tymi czasamj, szczególnie ze nikt tego nie używa :/ lepiej już serial oglądać :P
    Pozdrawiam Aomori

    OdpowiedzUsuń