wtorek, 7 lutego 2017

Rozdział 10. Rekonwalescencja

 Oyama-sensei szła właśnie spojrzeć na swoją pacjentkę. Z uwagi na ostatni raz, dała dziewczynie podwójną dawkę leków, więc nie było możliwości, aby wstała tak szybko jak poprzednio. Bynajmniej tak myślała. Tknięta jednak złym przeczuciem, postanowiła sprawdzić co u niej.
Wolnym krokiem weszła do sali patrząc przy okazji w jej kartę medyczną, którą dostała od swojej znajomej ze szpitala. Zauważyła, że już w wieku siedmiu lat miała liczne poparzenia oraz złamaną kość promieniową.
Kobieta pokręciła głową ze współczuciem coraz bardziej pogrążając się w lekturze. Jak jedna dziewczyna mogła tyle przeżyć w ciągu czternastu lat swojego życia? Spojrzała smutno na drzwi od gabinetu pielęgniarki. Zanim weszła do środka, w głowie miała obraz zmarnowanej, drobnej dziewczynki, która spała spokojnie na jednym z obecnych tam łóżek. Jakież było jej zdziwienie gdy zamiast uczennicy na łóżku leżała karteczka.
- Co? - powiedziała nieprzytomnie wpatrując się przed siebie.
Tymczasem Akiko zdążyła już wstać i razem z Noriko poszła na śniadanie. Wesoła brunetka wpatrywała również wzrokiem swoich przyjaciół, by się do nich dosiąść. Gdy tylko ich zauważyła, podskoczyła w miejscu, by zwrócić ich uwagę na sobie, po czym pociągnęła koleżankę za sobą.
- Chodź! - uśmiechnęła się szeroko - Tam usiądziemy.
Podczas gdy zielonooka w podskokach zmierzała do nich, Anna, Yoh i Manta, jak na zawołanie, przestali jeść oraz z szokiem wymalowanym na twarzy obserwowali ją. Gdy tylko dziewczyny przysiadły się do stołu, rozmowę zaczął Asakura.
- Nic ci nie jest? - spytał, a na jego zazwyczaj promiennej twarzy pojawiły się zmarszczki zmartwienia.
- A co ma być? - brunetka przekrzywiła głowę w bok mrużąc oczy. Czyżby o czymś zapomniała?
Kyoyama westchnęła z politowaniem.
- Ale nas przestraszyłaś! - odezwał się Manta wypuszczając powietrze z płuc z ulgą - Naprawdę źle to wyglądało.
- Myślałam, że będziesz leżeć w łóżku cała wycieczkę - wtrąciła blondynka popijając herbatę.
- Też, tak myślałam - niespodziewanie oznajmiła zielono-brązowowłosa - Jeszcze się nie witałam - kiwnęła głową paczce przyjaciół - Jestem Natsuki Noriko.
- Jestem Yoh - chłopak uśmiechnął się szeroko - A to Manta i Anna - wskazał na siedzące wokół niego osoby.
- Kyoyama Anna - dopowiedziała czarnooka przywracając oczami, po czym kiwnęła na chłopaków - Asakura Yoh i Oyamada Manta.
Noriko posłała jej wdzięczny uśmiech i usiadła obok Akiko, która zdążyła już nałożyć sobie na wolny talerz dwie bułki, trzy parówki, ser, szynkę, kilka plasterków ogórka i pomidora oraz ketchup.
Manta spojrzał na nią niepewnie.
- I ty to wszystko zjesz? - spytał zdziwiony.
- Tak, a czemu nie? - przekrzywiła głowę w prawo wypychając do ust kawałek jajka, które przed chwilą zabrała ze stołu obok - Głodna jestem - wzruszyła ramionami po czym rozejrzała się na boki - Nie sądziłam, że będzie tu szwedzki stół na każdym stoliku.
- Bo nie ma - odparła Anna wskazując na środek sali gdzie było połączone kilka stołów na których leżało jedzenie - To my sobie przenieśliśmy wszystko na talerzykach.
- Aha - skwitowała Aki dalej pałaszując.
- A ty w ogóle możesz tyle jeść? - Natsuki zmarszczyła brwi - W końcu niedawno miałaś podłączoną kroplówkę.
- Skąd to wiesz? - spytała zdziwiona Akiko. Nie sądziła, że wpuszczali kogokolwiek do sali.
Noriko wskazała na ranę po ukłuciu na ręce brunetki.
- Kiedyś sama miałam kroplówkę, nie było tak trudno zgadnąć - wzruszyła ramionami - Poza tym, gdyby po utracie krwi nie dali ci kroplówki, to byliby głupcami - włożyła do ust kawałek kanapki, która przed chwilą sobie zrobiła.
- Miałaś podłączoną kroplówkę?! - zielonooka wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta, sprawiając, że kawałki jedzenia prawie z nich wyleciały.
- Tak - machnęła ręką - Stare dzieje, a teraz, proszę cię, zamknij swoją buzię.
Akiko przełknęła resztki pożywienia.
- Ale jak to?! - dalej drążyła temat.
- Nieważne - Noriko przewróciła oczami - A może ty byś wreszcie powiedziała co się dokładnie wydarzyło?
Nagle Akiko zastygła w bezruchu zatrzymując nawet pracę swojej szczęki, do której przed chwilą ponownie wrzuciła kanapkę. I co ona miała im powiedzieć? Że jak idiotka dała się zepchnąć ze skarpy? Nie było takiej opcji. Dziewczyna pod naporem naglących spojrzeń przyjaciół przełknęła resztę pokarmu i zrobiła skwaszoną minę.
- Muszę o tym mówić? - spytała, na co wszyscy obecni pokiwali głowami.
Akiko jęknęła.
- No, skoro muszę – wymamrotała
wpychając sobie do ust kolejną porcję jedzenia.
- Bo ja, spadłam, ze, skarpy – co każde słowo przerywała tłumaczenie, aby rozdrobnić żywność w ustach.
Noriko przewróciła oczami.
- To już wiemy. Pytamy się jak to zrobiłaś.
- Bo to, było, tak, że...
- Czy mogłabyś najpierw łaskawie zjeść, zanim zaczniesz nam opowiadać? - spytała zirytowana blondynka.
- Dobrze – Aki roześmiała się nerwowo. W duchu zastanawiała się jednak, jak ona może do licha im zwiać?
Wtem, jak odpowiedź na modły młodej Saji, pojawiła się pielęgniarka, która rozpaczliwym wzrokiem kogoś szukała. Jej spojrzenie zatrzymało się na Akiko, przy czym nauczycielce wyskoczyło kilka pulsujących żyłek na czole.
- Saji Akiko – powiedziała chłodnym, jakby pozbawionym emocji głosem – Za mną.
Kobieta miała na tyle donośny głos, że usłyszeli ją wszyscy uczniowie, razem z zdezorientowaną kadrą opiekunów. Bo przecież jak to możliwe, aby Akiko nie było w sali? Brunetka była za to w siódmym niebie. Powstrzymując uśmiech ulgi, który chciał wykwitnąć na jej twarzy jak najprędzej, wepchnęła do ust ostatni kawałek kanapki i wstała.
- Chyba muszę iść – odparła i odwróciła się na pięcie w stronę Oyamy-sensei.
Po chwili była już obok niej i razem zaczęły się oddalać w stronę głównego budynku. Już z daleka można było usłyszeć pretensje nauczycielki. Manta westchnął.
- Ktoś może wie, o co jej chodziło? - spytał odkładając sztućce na pusty już talerz.
- A kto mógłby wiedzieć? - Noriko wzruszyła ramionami – Muszę już iść – powiedziała wstając z miejsca – Co prawda było krótko, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pogadamy – uśmiechnęła się delikatnie, po czym zakładając swój kaptur z powrotem na głowę wmieszała się w tłum uczniów, którzy odnosili brudne naczynia.
- Jasne – powiedział Yoh wyszczerzając swoje zęby i machając Natsuki na pożegnanie.
Nagle Manta odetchnął z ulgą.
- Czy tylko mnie ona przerażała? - spytał Oyamada.
- Hęę? - zdziwił się szatyn – Niby czym?
- Szczerze to sam nie jestem pewien – chłopak podrapał się po głowie – Ale jest w niej coś przerażającego.
- Ja tak nie uważam – oznajmił Asakura przekrzywiając głowę w prawo.
- Bo ty każdego traktujesz jak przyjaciela! - oburzył się.
- Być może – Yoh roześmiał się serdecznie.
- Ty to mnie kiedyś wykończysz...
Anna zmarszczyła brwi nie zwracając najmniejszej uwagi na rozmowę chłopaków. Coś było nie tak w zachowaniu Akiko. Nie chodziło tylko o to, że nie chciała im powiedzieć prawdziwej historii. Cała mowa ciała brunetki zdradzała, że coś przed nimi ukrywa. Blondynka zastanawiała się czy ma to coś wspólnego nie tylko z upadkiem, ale również duchem wilka z lasu, który nagle zniknął, gdy tylko Aki była już w stanie stabilnym. Kyoyama zacisnęła usta w wąską kreskę zastanawiając się o co właściwie w tym wszystkim chodzi. Nienawidziła, gdy o czymś nie wiedziała. Zamyśliła się usiłując przypomnieć sobie jakikolwiek moment w jej wspomnieniach związany z duchem wilka. Wtem przypomniała sobie o pewnym wydarzeniu sprzed kilku tygodni.

Manta szorował właśnie garnki, gdy Akiko wybiegła z Funbari Onsen.
- Hę? - zdziwił się - Coś się stało? - wymamrotał wycierając mokre ręce i idąc do przedpokoju w którym spotkał Yoh - Wiesz może co się stało?
Szatyn na to wzruszył ramionami.
- Wracać do pracy! - rozkazała nagle Anna, przez co przyjaciół przeszły dreszcze.
- Hai! - krzyknęli chórkiem wracając do swoich obowiązków dając sobie porozumiewawcze spojrzenie. Pogadamy o tym później, pomyślał Morty po czym wrócił do szorowania garów.
Przez następne piętnaście minut czyścił i szorował naczynia, po czym zadowolony, że nareszcie skończył, poszedł odłożyć je do schowka. W drodze przez przedpokój chłopak usłyszał dzwonek do drzwi. Zmarszczył brwi i odwrócony w stronę wejścia do domu zauważył wesołą Akiko przechodzącą przez próg. Tuż za nią stał wielki, biały wilk. Dziewczyna zdawała się nic z tego nie robić najnormalniej w świecie zdejmując buty. 
Wilk zawarczał, a koraliki wplątane w jego sierść zabrzęczały niebezpiecznie. Manta upuścił garnki z wrażenia.
- O mój Boże, jesteś szamanem?! Szamanem, prawda?! - wykrzyknął przestraszony blondynek.
Tuż po jego wrzasku duch wilka zniknął.

Anna złapała się za czoło. To o tym opowiadał im wtedy Morty.
- Coś się stało Anno? - spytał zmartwiony Yoh. W końcu jeszcze przed chwilą, wydawało się, że miała dobry humor. Bynajmniej jak na nią.
- Nic - odparła masując sobie skronie - Posprzątaj za mnie, muszę gdzieś pójść - rozkazała po czym wstała i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku.
Manta uniósł brwi zdziwiony.
- Na pewno wszystko z nią ok?
Asakura uśmiechnął się. Był strapiony zachowaniem przyjaciółek, jednak nie dał tego po sobie poznać. W końcu każdy kiedyś potrzebuje trochę czasu dla siebie, prawda?
- Nie wiem - roześmiał się powodując załamanie u Oyamady.
- Ty się nigdy nie zmienisz.
Tymczasem Akiko siedziała w gabinecie pielęgniarki po raz kolejny w ciągu tak krótkim czasie.
- Czemu musiałam tutaj wrócić? - narzekała, gdy Oyama-sensei zaczęła robić jej różne badania – Przecież nic mi nie jest.
- To już ja stwierdzę, czy nic ci nie jest – odparła odwracając się z powrotem do Aki z aparatem do mierzenia ciśnienia – Poza tym, jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna i sobie stąd wyjść bez żadnego pozwolenia! A jeśli byś zasłabła po drodze?! - bulwersowała się nauczycielka.
Akiko tylko uśmiechnęła się smutno.
- Przeżyłam już gorsze rzeczy, sensei – zdjęła swoją bluzę, aby kobieta mogła założyć jej urządzenie na rękę – Stąd wiedziałam, że taki mały spacerek nic mi nie zrobi.
Nauczycielka zamilkła włączając ciśnieniomierz. Doprawdy, pomyślała, jakiego ta dziewczyna musiała mieć pecha, że już w tak młodym wieku tyle przeszła. Pokręciła głową kontynuując badania.
- To nie zmienia faktu, że zachowałaś się nieodpowiednio.
Brunetka burknęła coś w odpowiedzi.
- Wygląda na to, że rzeczywiście wszystko jest w porządku – pielęgniarka westchnęła – Możesz już iść, ale masz się tutaj stawiać co dwie godziny.
- Cztery – negocjowała.
- Nie – nauczycielka spiorunowała ją wzrokiem.
- Cztery godziny – dziewczyna nie ustępowała.
Kobieta złapała się za skronie usiłując powstrzymać nadciągającą migrenę.
- Trzy, a teraz już idź, póki nadal mam humor puścić cię wolno – odparła biorąc w ręce kartę medyczną Akiko i uzupełniając w niej luki.
- Dobrze! - zielonooka uśmiechnęła się szeroko i skinęła nauczycielce na pożegnanie, po czym wesoła wyszła z pomieszczenia.
Oyama-sensei pokręciła tylko głową. Kiedy ostatnio była taka bezradna wobec ucznia? Westchnęła załamując ręce. Chyba nigdy.
Anna szła rytmiczne zmierzając do ścieżki, którą dzień wcześniej wyruszali do lasu. Musi się w końcu czegoś dowiedzieć prawda? Bo jeśli nie ona to kto? Postanowiła, że pójdzie do skarpy z której spadła Akiko. Może tam się czegoś dowie przywołując pobliskie duchy.
Dziewczyna ukradkiem prześlizgnęła się obok drzemiącego dorosłego pilnującego wejścia do lasu. Od wypadku Akiko nauczyciele zabronili uczniom do niego wchodzić, praktycznie nie wyjaśniając przyczyny zakazu. Wyjaśnili tylko, że dzieci nie mogą same tam chodzić, a nie tak dawno sami ich nakłaniali do biegu na orientacje. Anna zagryzła wargę z irytacji. Nie dość, że nic nie wyjaśnili innym uczniom, nic nie powiedzieli o stanie Akiko to jeszcze chcieli zatuszować sprawę. Mniej więcej też dlatego Kyoyama i reszta, mimo że przyszli pierwsi do kampusu i to jeszcze w najkrótszym czasie, nie dostali obiecanej nagrody. Anna po części to rozumiała. W końcu dorośli nie chcieli aby uczniowie dowiedzieli się o wypadku Akiko, co jednak było nieuniknione, zwłaszcza jak zielonooka na świeżym powietrzu zazwyczaj kipiała energią i pomijając to, że teoretycznie z nikim nie rozmawiała to i tak było jej pełno. Gdy jeszcze tego samego dnia zaczęły się plotki o stanie Saji nauczyciele oznajmili, że zemdlała z nieznanego powodu i uderzyła się w głowę.
Anna westchnęła zastanawiając się nad głupotą tamtej wypowiedzi. Uznała, że dorośli mogli chociaż wymyślić bardziej wiarygodne kłamstwo. Oczywiście później złapali świadków całego zajścia, czyli Anne, Yoh i Mante, oraz delikatnie mówiąc kazali im milczeć o prawdzie, by nie denerwować innych uczniów. Czarnooka prychnęła. Jakby przejmowali się stanem psychicznym dzieci, a nie dobrym imieniem szkoły. Przynajmniej obiecali im dobrą ocenę z wybranego przez siebie przedmiotu za wygranie wyścigu i utrzymanie całej sprawy w tajemnicy.
Po kilku minutach podróży blondynka dotarła do celu. Wziąwszy głęboki wdech stanęła na skraju przepaści i zdjęła swoje korale z szyi. Naszyjnik, jakby tchnięty nadprzyrodzoną mocą, zaczął się unosić na wysokości klatki piersiowej dziewczyny.
- Duchy w ciemnościach, jeżeli słyszycie moje korale... - zaczęła mamrotać, a biżuteria coraz mocniej lśniła niecodziennym blaskiem.
Nagle przed Anną pojawiły się małe, lewitujące stworki.
- Co się tutaj wczoraj stało? - zapytała duszki tonem nakazującym natychmiastową odpowiedź.
Akiko wzięła głęboki wdech zanim wyszła z głównego budynku. Czuła jak jej ramię drętwieje z bólu i zaciśniętego zbyt mocno bandaża. Nie mogła jednak pokazać tego po sobie. Nie chciała aby inni się o nią martwili. Nie chciała również wracać do gabinetu pielęgniarki więcej niż trzeba było. Brunetka czuła się tam jak w szpitalu, a po tym czasie jaki tam spędziła nie miała zamiaru tam więcej wracać. Szła więc powoli i sztywno nie nadwyrężając mięśni oraz nie marnując zapasów pozostałej jej energii. W tamtej chwili marzyła tylko aby wrócić do domku i w pozostały jej wolny czas odpoczywać razem z książką, którą pożyczyła od Anny. Niestety jej plany pokrzyżował pewien blondyn, który zauważając zielonooką postanowił jak najszybciej do niej podbiec.
- Saji-chan, nic ci się nie stało? - zaczepił ją zmartwiony Teranaga łapiąc ją za obolałe ramię.
Akiko syknęła czując jeszcze większy ucisk na ranie, po czym nieco zbyt gwałtownie wyrwała się chłopakowi.
- Przepraszam! - fiołkowooki spanikował – Nie chciałem cię zranić! - powiedział na jednym wdechu podnosząc do góry ręce.
Akiko wymusiła uśmiech starając się zignorować narastający ból.
- Nic się nie stało Teranaga-kun – odparła nad wyraz spokojnie – Muszę już iść - z tymi słowami wyminęła go i ruszyła przed siebie.
Hiro za to stał w miejscu z szeroko otwartymi ustami. Po chwili odwrócił się gwałtownie aby spojrzeć na Akiko, lecz ta już zniknęła za drzwiami drewnianego domku. Zmarszczył brwi i pokręcił głową. Czy to mu się tylko wydawało...? A może naprawdę to zobaczył? Chłopak podrapał się w tył głowy postanawiając, że zastanowi się nad tym później. W końcu to niemożliwe by Akiko, ta Akiko, miała oczy bez wyrazu, przyklejony fałszywy uśmiech do twarzy i... Nie, to niemożliwe. Zaśmiał się pod nosem z absurdu swoich myśli. To po prostu niemożliwe. Z takimi myślami spojrzał ostatni raz na drzwi w których zniknęła zielonooka i krzywiąc się zaczął iść. Postanowił nie zawracać sobie głowy tą sytuacją stawiając na przewidzenia spowodowane zmęczeniem. W końcu to niemożliwe... Prawda?
Toshiyuki otworzył oczy z wielkim trudem. Jego powieki były ciężkie i powolne, a jego głowa bolała niemiłosiernie. Rozejrzał się dookoła nie poznając otoczenia. Jasne ściany, kilka łóżek oddzielonych parawanami i cisza przerywana od czasu do czasu szeptami innych osób i denerwującym pikaniem jakiegoś urządzenia. Szatyn podniósł się powoli nie rozumiejąc co się dzieje. Dlaczego, na litość Boską, był w szpitalu? Gdy już usiadł zacisnął mocno powieki i złapał się dłońmi za głowę usiłując powstrzymać narastający ból. Po paru minutach czuł się jakby ktoś nieprzerwanie walił w jego czaszkę młotkiem, próbując dostać się do jej zawartości.
Błękitnooki jęknął zagryzając wargę. Miał wstrząs mózgu. Nie pamiętał co się stało, że aż tak się urządził. W jednej chwili zasłabł i szedł usiąść na kanapę odpocząć, a w następnej chwili usłyszał trzask i zauważył odłamki wazonu na podłodze leżące tuż obok niego.
Toshi przerzucił swoje nogi przez framugę łóżka i wstał. Bardzo powoli, żeby się nie nadwyrężać, podszedł do drzwi na korytarz, aby zawołać pielęgniarkę. Ku jemu zadowoleniu, gdy tylko jakaś pani z personalu go zobaczyła to natychmiast do niego podbiegła. Chłopak wykrzywił swoje usta w coś, co miało być uśmiechem, choć bardziej przypominało grymas bólu.
- Co ty tutaj robisz? - szatyn usłyszał panikę w jej głosie – Nie powinieneś wstawać w twoim stanie!
- Ja wiem, sensei – odparł spokojnie – Chciałem się tylko zapytać ile szwów mi założono i jak długo muszę jeszcze tutaj przebywać. Nie chciałbym w końcu zabierać łóżka bardziej potrzebującym pacjentom oraz nie jestem pewien do jakiego szpitala mnie zabrano. W końcu, jeśli to jest jakaś prywatna klinika to wolałbym się wypisać już teraz, aby nie przepłacać – wyjaśnił wpatrując się w szok wymalowany na twarzy młodej kobiety.
- O-oczywiście – pisnęła zestresowana – Już wołam doktora, o-on wszystko wyjaśni.
- Dziękuję – odpowiedział uprzejmie i odwrócił się na pięcie wracając do łóżka.
Po jakimś czasie przyszedł lekarz. Zanim cokolwiek powiedział najpierw go zbadał, czy aby na pewno wszystko w porządku. Toshi miał ochotę przewrócić oczami. Przecież już na pierwszy rzut oka widać było, że nie było w porządku. Nie chciał jednak być niegrzeczny przy ich pierwszym spotkaniu, dlatego posłusznie wykonywał polecenia mężczyzny i odpowiadał na jego pytania. No cóż. Bynajmniej próbował odpowiadać zgodnie z prawdą na te które mógł. Chłopak wiedział co powiedzieć, aby wypuścili go do domu. Poza tym nie wiedział ile czasu spędził w tym szpitalu, czy gdzie tam był. Z racji tego, że nie było przy nim jego siostrzyczki mógł wywnioskować, że ta jest jeszcze na wycieczce, ale nie mógł tego założyć od razu. Być może właśnie wróciła do domu i przestraszyła się tego, że Toshiyuki'ego tam nie ma. W takim wypadku musiał natychmiast wrócić. Szatyn nie może dopuścić do tego aby Akiko się martwiła. Nie może. Błękitnooki nie chce już nigdy w życiu patrzeć na jej zlęknione zielone oczy, jej potargane włosy, na jej drżącą wargę i jej łzy spływające ciurkiem po zaczerwienionych policzkach. Tak jak wtedy, kiedy zostali sami.
- Który dzisiaj jest dzień? - spytał nagle.
Doktor zmarszczył brwi.
- Nikt ci nie powiedział? Jest sobota. Na szczęście szybko się obudziłeś. Zostałeś tutaj przywieziony wczoraj około godziny siedemnastej – odparł kontynuując badania.
Toshi spojrzał na jedyny zegar w pomieszczeniu wiszący nad drzwiami. Była godzina czternasta, co znaczyło, że jednak nie miał tak poważnego urazu, bo z tego co mu powiedział mężczyzna przed nim spał tylko około jednej doby. Co znaczyło, że mógł wrócić do domu jeszcze dzisiaj.
- Kiedy mogę się wypisać?
- Nie tak szybko, chłopaku, naprawdę chcesz tak szybko sobie stąd iść? - sensei zaśmiał się cicho, aby rozluźnić atmosferę – Powinieneś zostać jeszcze choć jeden dzień na obserwacji – odparł wpatrując się w jakąś teczkę, najprawdopodobniej kartę medyczną Toshi'ego.
- Dlaczego miałbym zostać dłużej niż jest taka potrzeba? - błękitnooki skrzywił się. Nienawidził szpitali.
- Zostań chociaż do przyjazdu policji – namawiał go lekarz.
Szatyn westchnął cierpiętniczo. Musiał więc zostać aż go nie przesłuchają, nie spytają się czy wszystko z nim w porządku i nie spiszą raportu. Toshi nie chciał tyle czekać. Wiedział ile to zajmuje. Jeśli byłaby to jakaś poważniejsza sprawa widywałby policjantów jeszcze przez kilka następnych miesięcy. Jednak chwila, moment. Policjanci? Przecież błękitnooki tylko zasłabł i się przewrócił.
- Jaka policja? - spytał się zdziwiony.
- Chłopcze, zostałeś zaatakowany – mężczyzna spojrzał na niego troskliwie – Prawdopodobnie przez złodzieja z tego co słyszałem.
Zszokowany Toshiyuki otworzył szerzej oczy. W końcu kto chciałby okraść ich dom? Przecież nie byli bogaci, chłopak musiał nawet chodzić do pracy na pół etatu, aby zapłacić za rachunki. Poza tym Toshi wiedział, że do domu, do którego się wprowadzili, nikt nie wchodził od lat, bo wszyscy się bali, że tam straszy. A więc dlaczego?
Szatyn zagryzł dolną wargę. Intuicja podpowiadała mu, że to nie mógł być zwykły rabunek.


~~~~~~~~~~

Szczerzę mówiąc mam ochotę strzelić sobie w głowę. Albo chociaż siebie kopnąć, chociaż wiem że to niemożliwe -,-
Pozdrawiam



Aria

niedziela, 27 listopada 2016

Rozdział 9. Pobudka i wspomnienia

Akiko uchyliła powieki czując pulsowanie w ramieniu. Jęknęła, kiedy przed jej otwartymi oczami zatańczyły kolorowe plamki dodatkowo podwajając obraz. Zmrużyła więc oczy mrugając co chwila usiłując pozbyć się kłopotów ze wzrokiem.
Po chwili ukazała jej się mała przestronna sala z czterema łóżkami, które były oddzielone od siebie przez nierozsunięte kotary. W rogu za to stał blat z szafkami i jakimiś lekami. Z tego co Akiko zdołała zobaczyć to był tam jeszcze bandaż na wyczerpaniu oraz środki do dezynfekcji.
Brunetka spróbowała usiąść, jednak skutecznie jej uniemożliwił jej ból w obu rękach. Marszcząc brwi zauważyła, że na jednej ma jakiś opatrunek, a w drugą ma wbitą igłę, podłączoną do kroplówki.
Przez pierwsze kilka chwil Akiko nie wiedziała o co chodzi, gdzie jest, co się stało i czemu, do jasnej anielki, ma jakieś rany? Wstała więc ostrożnie, ignorując mękę z tym związaną, łapiąc stolarz z kroplówką i kierując się ku drzwiom.
- Jak to możliwe, że na to wpadła? - usłyszała męski głos zza ściany.
- Skąd mam wiedzieć? Ważniejsze jest to, co to tam robiło i skąd ona się tam wzięła! - damski oburzony głos rozmówcy było słychać jeszcze wyraźniej.
- To dość blisko do okręgu poszukiwań, mogła zabłądzić, nie sądzisz?
- To dlaczego była sama? Wyraźnie powiedzieliśmy, że mają trzymać się razem – syknęła.
- Na to pytanie jej grupa już odpowiadała, przecież wiesz.
- Jednak to wydaje się niedorzeczne. Jak można zapomnieć plecaka? W ogóle to kto jest jej wychowawcą?!
- Daj spokój, to jeszcze dziecko. Ważne, że nic poważniejszego się nie stało.
Stopniowo głosy ucichły, które po swoim zniknięciu jeszcze bardziej zdezorientowały Akiko. Zdumiona dziewczyna spojrzała na bandaż na jej lewym ramieniu. Zmarszczyła brwi odwijając opatrunek, co zajęło jej dość długo, zważywszy na to iż rurka z krwią nadal płynęła do jej żył ograniczając jej ruchy, a sama była dość obolała.
Gdy bandaż był jej w jej dłoni, brunetka zauważyła, że jej skóra na ramieniu była poszarpana, a z głębszych nacięć od razu zaczęła sączyć się krew.
Co się stało, pomyślała spanikowana czując jak uginają się jej kolana.
Zielonooka pokręciła gwałtownie głową niedbale zawiązując bandaż z powrotem.
- Muszę coś zrobić – mruknęła, po czym przełykając głośno ślinę wyszła na pusty korytarz.
Był on dość mały i oprócz pokoju z którego wyszła Akiko były jeszcze trzy pomieszczenia i wyjście na zewnątrz. Obok każdych drzwi były plakietki informujące jaka to sala. Aki przeczytała, że znajdowało się tam biuro, magazyn, gabinet pielęgniarki oraz sala konferencyjna, z czego z tej ostatniej dochodziły stłumione dźwięki rozmów. Niewiele myśląc młoda Saji otworzyła tamte drzwi i stanęła w ich progu obserwując otoczenie.
Jej oczom ukazał się jasny pokój z dwoma oknami, gdzie znajdował się podłużny stół z krzesłami naokoło niego, na których siedziała prawie cała kadra pedagogiczna z kilkoma osobami, których Akiko nie znała. Wszyscy spojrzeli na nią zszokowani.
- Przepraszam – zaczęła niepewnie zielonooka – Czy mógłby ktoś wyjąć igłę z mojego ciała? - spytała wskazując na miejsce gdzie miała podłączoną kroplówkę.
Jedna pani zasłabła wpatrując się w Aki
- Coś nie tak? - zmieszała się czując wzrok wszystkich w pomieszczeniu skupiony na niej – Chciałabym wrócić do biegu. Przyjaciele na mnie czekają – oznajmiła.
Po jej słowach zapadła cisza, którą przerywało tylko tykanie zegara wiszącego na ścianie.
- Dziecko – odparł staruszek, którego brunetka poznała podczas zabawy – Czy pamiętasz cokolwiek, co się stało?
Zielonooka pokręciła głową.
- Nie za bardzo – odparła krzywiąc się – Wiem tylko, że poszłam po plecak i kiedy go ściągnęłam... - Akiko otworzyła szeroko oczy przypominając sobie incydent z Tsubasą i odruchowo łapiąc się za poranione ramię – Ja...
- Przypomniałaś sobie coś? - spytała jakaś pani, która podeszła do niej i złapała ją żeby nie upadła.
- Ja... - urwała przytłoczona przez nadmiar informacji, który przetoczył jej się przez głowę – Ja, ja nie wiem co się tak dokładnie wydarzyło – skłamała – Wiem tylko, że usłyszałam jakieś zwierze, przestraszyłam się i... I uciekłam, a potem – zamilkła zaciskając wolną dłoń w pięść – Pamiętam tylko ból.
Kobieta pokiwała głową powoli wyprowadzając dziewczynę z pomieszczenia.
- Powinnaś wrócić do pokoju.
- Nie! - zaprzeczyła gwałtownie stając, a w jej oczach pojawiło się przerażenie – A co z moimi przyjaciółmi! Nie chcę ich dłużej martwić! Poza tym nie wrócę do tego pokoju w którym się obudziłam! Nie ma mowy! - krzyczała.
Dorośli posłali jej współczujące spojrzenia.
- Kochanie, jest pierwsza godzina, nie powinniśmy budzić twoich przyjaciół – powiedziała pani, która ją trzymała.
- Jak to? - pisnęła Akiko – Przecież nie tak dawno była dopiero piętnasta.
- Spałaś dziesięć godzin – odparła kobieta rujnując pogląd sytuacji Akiko.
- N-nie możliwe – wyjąkała podchodząc do okna i odsłaniając żaluzję. Na dworze było ciemno – Jak?
- Chodź – tym razem staruszek do niej podszedł łapiąc ją delikatnie za nieporanione ramię.
Dziewczyna spojrzała na mężczyznę. Jego wyraz twarzy przypominał Aki jej dziadka. Zawsze tak na nią patrzył jak coś przeskrobała i przy okazji zrobiła sobie krzywdę. Tym razem Akiko dała się wyprowadzić bez słowa.

Po chwili brunetka leżała z powrotem w łóżku w którym się obudziła. Kobieta, która ją wyprowadziła razem ze staruszkiem dała jej jakieś lekarstwa i poprawiła opatrunek. Niestety nie odłączyła kroplówki ku niezadowoleniu Aki. Dziewczyna przymknęła oczy i po chwili udawała, że śpi.
- Zasnęła - stwierdził staruszek, który siedział obok jej łóżka - Powiedz mi, Oyama-san, jak to możliwe, że tak wcześnie wstała? Podobno miała spać aż do jutrzejszego obiadu.
- Nie wiem - odparła - Taka dawka mogłaby uśpić nawet konia. Jej organizm musiał się wcześniej uodpornić na takie leki.
Mężczyzna westchnął.
- Musiała sporo ich brać, prawda?
- Niewykluczone.
- Jak dużo jej teraz tego dałaś? - spytał wskazując nastolatkę podbródkiem.
- Trochę więcej niż ostatnio. Nie powinna się ruszać - przez moment byli cicho, lecz zaraz kobieta ponownie przemówiła - Widziałeś jak znosiła ten ból? Niesamowite, prawda? - jej rozmówca pokiwał głową - Niejeden dorosły nie mógłby usiąść, a co dopiero się wstać i przejść się bez okazywania jakichkolwiek oznak cierpienia. Ile ona musiała przejść w życiu? Przecież ma dopiero czternaście lat.
- Niezbadane są wyroki boskie - odpowiedział wpatrując się w Akiko w zadumie.
Przez dłuższy czas się nie odzywali pogrążeni w swoich myślach. 
- Jestem odporna na takie leki – nagle Akiko oznajmiła beznamiętnie – W dzieciństwie musiałam sporo ich brać.
Dorośli spojrzeli na nią zdziwieni analizując sens jej słów.
- Dobranoc - zdążyła jeszcze powiedzieć zanim oczy ostatecznie jej się zamknęły i odpłynęła w błogi sen. Nie mogła już usłyszeć ściszonej rozmowy na jej temat prowadzoną przez dorosłych.

Z nocnego nieba nieustannie spadały krople deszczu. Akiko szła właśnie w swojej ulubionej i jakże zwiewnej piżamę, która składała się z krótkich spodenek i bluzki na ramiączka. Miała włosy spięte w wysoką kitkę oraz czerwone trampki niedbale założone na bosych stopach. A, właśnie. Dodatkowo była przemoknięta do suchej nitki. 
Aki kichnęła pocierając swoje zmarznięte ramiona. 
- Jak nic będę chora - wymamrotała siadając pod wielkim drzewem, które mijała już któryś z kolei raz. Może choć trochę ochroni ją przed ulewą. 
Rozejrzała się i jęknęła głośno. Wszędzie naokoło były tylko drzewa, drzewa, drzewa i, tak dla odmiany, co kilometr rosły krzaki. Chociaż może to była ciągle te sama roślina? A kto to wie, skoro Akiko błądziła już godzinę? Normalnie czuła się jak w jakiejś klatce. 
- Że też musiałam wylądować w lesie - burknęła chowając głowę między podkulone nogi. 
Ale chwila, moment. Co takiego robiła Akiko, sama, w środku deszczowej nocy w lesie? Otóż Aki sama nie wiedziała. Domyślała się, że lunatykowała, ale skoro tak, to czemu nikt jej nie zatrzymał? 
Zielonooka westchnęła godząc się ze swym losem oczekiwania końca deszczu. 
Po piętnastu minutach wreszcie ulewa zaczęła opuszczać. Została tylko przyjemna mżawka, która łagodziła zburzone zmysły Akiko. Dziewczyna stanęła na środku małej polanki, którą znalazła niedaleko tamtego dużego dębu i uniosła głowę w górę zamykając oczy. Kropelki spływały po jej twarzy, tak odmienne od prawie że gradu sprzed paru chwil. 
Brunetka rozłożyła na w znak na mokrej trawie rozluźniając mięśnie, które już od dawna miała spięte. 
- Spać - mruknęła przecierając zaspane oczy. 
Pewnie by tam zasnęła, gdyby nie donośne wycie, które podziałało na nią jak kubeł zimnej wody. Słyszała je głośno i wyraźnie, więc przestraszona wstała i pobiegła do najbliższego drzewa. Niestety nie dane było jej tam dotrzeć. Drogę zagrodził jej wielki wilk. 
Zwierzę było wychudzone już na pierwszy rzut oka, a więc oczywistym było to, że zamierzał zjeść Akiko. Miał szarą, zabrudzoną sierść oraz potężne łapska. Jego kły błyszczały złowieszczo w świetle księżyca, a żółte ślepa wlepiał w brunetkę śledząc każdy jej ruch. Wilk warknął ponownie obnażając swoje zęby. Okrążał Aki robiąc coraz mniejsze koła. 
Zielonooka spanikowała. 
Zginę, zginę, zginę, zginę, powtarzała w myślach jak mantrę. Może zacznie mnie jeść zanim mnie zabije? To będzie boleć. Ja umrę! Zginę!
Brunetka nie potrafiła opanować drżenia. Czuła się bezsilna. Bo co mogła zrobić? Sama, zmarznięta, śpiąca dziewczyna naprzeciwko wielkiego, silnego i na pewno wyspanego wilczyska. 
Akiko zacisnęła pięści, starając się wymyślić jakiś plan. W głowie jednak zamiast mózgu czuła niezdolną do myślenia papkę, która wręcz krzyczała "Uciekaj! Zginiesz!" 
Ugięły się pod nią kolana i runęła na ziemię. Desperacko szukała jedną ręką choćby jakiegoś małego kijka, którym mogłaby się bronić. Cofała się, aż w końcu uderzyła plecami o jakąś skałę. 
To już koniec, pomyślała zamykając oczy, by nie widzieć biegnącego prosto na nią zwierzaka. Zagryzła wargę, przygotowując się na ból, jednak zamiast tego poczuła przyjemny wiaterek i odór mokrego psa. Otworzyła oczy i z niedowierzaniem przyglądała się scenie rozgrywanej metr przed nią. 

Akiko gwałtownie usiadła na łóżku ciężko dysząc. Super, pomyślała, nie dość, że jestem ranna to jeszcze dręczą mnie koszmary.
- Dobij mnie jeszcze - jęknęła wznosząc oczy ku niebu, czy raczej ku suficie, bo nadal znajdowała się w tym samym pomieszczeniu.
Wstała powoli patrząc, że nadal ma na sobie te same ubrania co dzień wcześniej. Wyróżniał się tylko bandaż na ramieniu. Chwila moment. Tylko? Akiko spojrzała na swoją prawą rękę i nie dostrzegła żadnych oznak, że jest podłączona do kroplówki. Zadowolona uśmiechnęła się szeroko, po czym kierując się do sali konferencyjnej, aby sprawdzić godzinę, postanowiła, że musi iść się wykąpać i przebrać. 
Ku jej większemu zadowoleniu zauważyła, że była właśnie godzina szósta piętnaście. Wyszczerzona wróciła w podskokach do gabinetu pielęgniarki zgarniając maść przeciwbólową oraz bandaże i ruszyła do domku po swoje rzeczy.
Zgarniając swoją torbę spod poduszki zastanowiła się przez chwilę. Czy to wypada, że wykąpie się o szóstej trzydzieści w domku i przeszkodzi koleżanką w spaniu? Po chwili wzruszyła ramionami i wrzuciła swoje rzeczy do łazienki. Wyciągnęła jeszcze swój zapasowy notatnik i nabazgrała na kartce, że poszła się myć, po czym jeszcze szybko poszła do pokoju, w którym spała całą noc i zostawiła karteczkę na łóżku.
Po chwili była już w łazience zmywając z siebie cały bród dnia poprzedniego. Dodatkowo zimna woda zadziałała kojąco na jej poszarpanej skórze. Szczęśliwa wyszła z pod prysznica, ubrała w kolejną białą bluzkę na ramiączka, poszarpane dżinsowe krótkie spodenki, po czym zabrała się za opatrunek. Po chwili zawiązała włosy w wysoką kitkę, na nogi założyła jej ulubione czerwone trampki , a na ramiona zarzuciła niebieską bluzę, po czym, zabrawszy swoje rzeczy, jak nowo narodzona wyszła z łazienki.
Tuż po tym czekały ją zdziwione spojrzenia koleżanek z klasy.
- Co? - spytała speszona - Obudziłam was? Przepraszam - wymamrotała.
Na to stojąca najbliżej niej Noriko podeszła do niej z szeroko otwartymi oczami.
- Przecież ty, ty miałaś wypadek - odparła i mocno przytuliła Aki, która zesztywniała z nagłego kontaktu, po czym syknęła z bólu, czując jak dwukolorowłosa dziewczyna ściska jej ramię.
Natsuki nagle odskoczyła.
- Wszytko dobrze? Coś cię boli? Przepraszam, nie pomyślałam, byłam po prostu bardzo szczęśliwa, że nic ci nie jest - oznajmiła drapiąc się po głowie.
Akiko roześmiała się.
- Poza bólem w całym ciele to jest jak najbardziej w porządku. Dostałam chyba jakieś leki przeciwbólowe, więc nie jest tak źle - wyjaśniła.
- Bogu dzięki - odetchnęła z ulgą - Tak się martwiłam - powiedziała z uśmiechem na twarzy, jednak zaraz spoważniała i nachyliła się do ucha Akiko - Czy to sprawka mojej siostry? Albo... Tsubasy? - spytała, na co Akiko rozszerzyła szeroko oczy ze strachu. Bo skąd ona mogła to wiedzieć? - Saji-chan, powiedz mi prawdę - poprosiła, na co dziewczyna pokręciła głową.
- Nie - zagryzła wargę.
- Saji...
- Nie tutaj, nie teraz - posłała jej błagalny wzrok, na co zielono-brązowowłosa dziewczyna westchnęła.
- Dobrze - odpowiedziała - Ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - przeraziła się Aki.
- Pójdziemy jeszcze spać. Dziewczyno jest dopiero za dziesięć siódma! Mamy jeszcze co najmniej godzinę spania! - Noriko zdziwiła Akiko swoim wesołym tonem.
- Ale ja nie mogę wchodzić na górę - Aki wskazała na swoje piętrowe łóżko.
- To będziesz spała na dole, nie widzę problemu - puściła jej oczko, po czym podeszła do jej łóżka i rzuciła swoją dodatkową poduszkę na górę, po czym zaczęła wchodzić po drabince. Akiko tym czasem stała jak wryta obserwując poczynania koleżanki. 
- Na co czekasz? Kładź się - powiedziała do niej, ale chwilę później dopowiedziała - Was też to się tyczy! - oznajmiła pozostałym dziewczyną, które z niedowierzaniem wpatrywał się w brunetkę. 
Aki uśmiechnęła się delikatnie. Chyba zdobyła nowego przyjaciela, prawda? Położyła się szybko pod kołdrą i zamknęła powieki.
- Dobranoc - szepnęła.
- Pchły na noc - usłyszała odpowiedź Noriko. 
Toshi, chyba naprawdę zaczynam zdobywać przyjaciół, uśmiechnęła się szeroko i z wielkim uśmiechem odpłynęła w marzenia senne.

Dwa wielkie cielska szamotały się na mokrej trawie, czyszcząc swoje futro z błota i zarazem brudząc je śladami krwi. 
Akiko siedziała jak sparaliżowana obserwując walczące zwierzęta. Wiedziała, że powinna uciekać. W końcu, pewnie walczą o to kto ją zje, prawda? Jednak jej nogi były jak z waty, serce biło jak szalone, a jej umysł był niezdolną do myślenia papką. Jakie więc miała szansę na ucieczkę? Żadne. Mogła tylko z przerażeniem wpatrywać się w dwa wilki.
Szary wilk, ten który pierwszy chciał ją zjeść, wydawał się przegrywać z białym, większym od niego, wilkiem, tym który pewnie też chciał ją zjeść.
Pierwszy wilk upadł na mokrą trawę zaskomlał i uciekł, a po chwili nie było już po nim śladu. Zamiast tego został ten biały. Stanął w zwycięskiej pozie wyjąc do księżyca, który jakby chciał go posłuchać i oświetlił go swoim blaskiem.
Akiko usiłowała się nie zachwycać. Naprawdę. Ale było to bardzo ciężkie. Bowiem wilk, mimo swoich ran i pobrudzonego futra, wyglądał majestatycznie. Stał dumnie ze wzrokiem wbitym w księżyc, jego głos był melodią dla ucha oraz mimo tego, że był młody, tego Akiko była pewna, całe jego jestestwo mówiło, że nie da się go tak łatwo pokonać. Po chwili zwrócił swoje niebieskie oczu ku Akiko i czar prysł.
On mnie przecież zaraz zje!
Zwierze podchodziło powoli do dziewczyny, której ręce z powrotem zaczęły drżeć. Obawiając się najgorszego Aki zacisnęła mocno oczy i zwinęła się w kłębek. Słyszała kroki wilka, a wraz z nimi jakieś kojące dźwięki. Przez chwilę zielonooka myślała, że jest między niebem, a ziemią i to dzwoneczki Boga dzwonią, aby ką powitać. Jakie więc było jej zdziwienie, gdy dzikie zwierze usiadło przed nią i zaskomlało.
Brunetka podniosła gwałtownie głowę otwierając oczy. 
- Co? - zdążyła powiedzieć zanim wilk położył się na jej nogach. Dziewczyna z przerażenia zaczęła mamrotać pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa. 
Przerośnięty pies usiadł z powrotem przekrzywiając głowę. Towarzyszył przy tym delikatny dźwięk odbijających się o siebie koralików, które dopiero wtedy zauważyła Aki. Otworzyła szeroko oczy z zadumy.
- A więc jesteś czyimś zwierzakiem?- spytała sama siebie, po czym roześmiała się histerycznie.
Wilk natomiast polizał ją w rękę, przez co Akiko zamilkła, a z jej oczu poleciało kilka łez.
- Więc ja... Będę żyć?
Nagle wilk stanął podszedł kawałek do przodu, po czym odwrócił się i wyczekująco spojrzał na Aki.
- Co?
Zwierze zrobiło kółko w miejscu i z powrotem spojrzało na dziewczynę. Brunetka wtedy niepewnie wstała i powoli podeszła do wilka. 
- Co chceeeesz?! - zwierzak zanurkował między nogami Akiko i stanął dopiero wtedy, kiedy dziewczyna siedziała mu na grzbiecie - O co ci chodzi?! - zdążyła krzyknąć zanim wilk zaczął biec.
Zielonooka odruchowo złapała się kurczowo sierści zwierzaka i zamknęła mocno oczy. Nie wiedziała, ile trwała jazda, jednak kiedy już wilk się zatrzymał, młoda Saji szybko z niego zeskoczyła i usiadła na posadzce przerażona. Moment, posadzce? Akiko odwróciła się i zauważyła swój blok, który mieścił się na skraju Tokio, tuż obok lasu.
- Przyprowadziłeś mnie tu?- spytała nie dowierzając.
Zwierze na to szybko polizało ją w rękę po czym wbiegło między drzewa zostawiając Akiko samą. 
Akiko dygotała. Z zimna, z przerażenia, ze zdziwienia. Jak? W głowie ciągle zadawała sobie to pytanie. Jak to się stało, że przeżyła? To były jej ostatnie myśli przez zemdleniem. Zdążyła jednak jeszcze usłyszeć wycie wilka, tak łudząco podobne do tego, które słyszała wcześniej, z bliska.

Tymczasem Tsubasa leżała w swoim łóżku nie mogąc zasnąć przez natłok myśli. 

Co ona zrobiła?! Zrzuciła Akiko ze skarpy! Jak ona mogła to zrobić?! 
Wbijając paznokcie w pościel zaczęła drżeć. A co jeśli Akiko powiedziała to nauczycielom?! Przecież wtedy Yuuka może zostać wydalona ze szkoły! Gorzej! Może mieć sprawę w sądzie! Może być wysłana do poprawczaka! Tego jej tata już by jej nie wybaczył! Do tego dopuścić nie mogła! Po prostu nie mogła! Po za tym, Hiro! Nie mogła go opuścić! Nie teraz, kiedy wszystko było na dobrej drodze do ich związku!
Tsubasa wzięła kilka głębokich wdechów uspokajając się.
Da sobie radę. Wszytko będzie w porządku. Nawet jeśli już coś na nią nagadała wystarczy ją zmusić do zmienienia zeznań. A to będzie proste, pomyślała przypominając sobie, że za każdym razem jak Akiko ją widzi to trzęsie się i ucieka. 
- Tak, dokładnie - powiedziała cicho - Przecież to takie proste!


~~~~~~~~~~~

Hejo! Tym razem nie muszę się tłumaczyć ^^ Wyrobiłam się :D
Dostaliście troszkę wspomnień Akiko. I nie, nie są o Hao. Jeszcze nie~  ;*
Wgl nie miałam żadnego pomysłu na tytuł T.T
Zmieniłam też szablon, bo... Bo tak xD Zrobiłam go kiedy jeszcze nie miałam bloga, a pomysł w mojej głowie już był. Tak jakoś wyszło, że przeglądałam stare prace i voilà! Tak pomyślałam, że pasuje akurat do rozdziałów xP
W ogóle tak się cieszyłam, za te komentarze :3 Były takie miłe. Normalnie za każdym razem jak jakiś czytam mam syndrom cieszyjapy xD Szkoda tylko że mam za mało czasu, aby pisać własne teraz jak już wiem ile radości one sprawiają >.<
A co do samej fabuły to coraz częściej myślę, że za bardzo lubię się rozpisywać O.o Poprzedni rozdział mogłabym spokojnie podzielić na dwa xD Nadal nie mogę uwierzyć, że na początku myślałam, że wstęp zajmie mi max 6 rozdziałów. Cóż. Życie lubi zaskakiwać :)
A więc to tyle ode mnie na dzisiaj. Muszę jeszcze napisać na środę opowiadanie o jesieni, lub z jesienią, a jeszcze nic nie mam, więc troszku kiepsko xC
Pozdrawiam!

Aria

wtorek, 15 listopada 2016

Rozdział 8. Bieg na orienacje

- Bieg na orientacje odbędzie się za godzinę, więc nie spóźnijcie się! Grupy mają być cztero lub pięcioosobowe! Jeśli się nie dobierzecie, sami będziemy was dobierać! - krzyczała, przez megafon, młoda nauczycielka ubrana w szorty i jakąś bluzę. Miała czarne włosy związane w kitkę, a jej szare oczy błyszczały ostrzegawczo - Macie być ubrani w dresy albo szorty! Żadnych dżinsów!
Sensei mówiła to samo w kółko jeszcze przez pięć minut aż w końcu rozkazała uczniom się rozejść. Akiko uśmiechnęła się. Może teraz się wykaże? Może pokaże swoje niesamowite zdolności orientacji w terenie? Może to właśnie teraz jest jej czas?!
- Chodź Saji! Bądź ze mną w drużynie! - Hiro złapał ją za ramię czym przerwał tok myślowy Aki.
- Co? - zielonooka zmarszczyła brwi. Co on do niej mówi?
- Dołącz do mnie! - jego oczy się błyszczały.
- Co? Jak? Nie. Co? - brunetka zrobiła dziwną minę, na co Teranaga się roześmiał.
- Czy zechciałabyś być w mojej drużynie podczas biegu na orientacje? Byłoby mi baaaardzo miło jakbyś się zgodziła - posłał jej zawadiacki uśmiech.
- A jakbym odmówiła? - spytała niepewnie.
- Byłoby mi przykro, aczkolwiek nie namawiałbym cię dalej.
- A czy obraziłbyś się na mnie jakbym się nie zgodziła? - blondyn spojrzał na nią zdziwiony.
- Oczywiście, że nie. Nie musisz o to pytać.
Akiko odetchnęła z ulgą. Więc nie musi się martwić że jak odmówi, to nie będzie się już do niej odzywał.
- Więc moja odpowiedź brzmi "nie" - oznajmiła, po czym wyminęła chłopaka. 
- Dlaczego?! - Aki wzruszyła ramionami, kiedy fiołkowooki zastawił jej drogę.
- Mam już swoją drużynę - powiedziała wpatrując się w jego blond czuprynę. Akiko pomyślała, że jak tylko wróci do domu zrobi taką fryzurę Toshi'emu.
- Jaką?
- Fajną - powiedziała z uśmiechem po czym znowu wyminęła kolegę.
- Czyli nie chcesz być ze mną w drużynie? - zapytał doganiając ją.
- Nie to powiedziałam.
- Czyli, że chcesz!
- Nie!
- Dlaczego? - zatrzymał Akiko przekrzywiając głowę w bok.
- Bo, mam, inną, drużynę - oznajmiła dobitnie jakby tłumaczyła coś małemu dziecku.
Przez chwilę stali w ciszy.
- Jaką? - spytał.
Akiko zaczęła masować swoje skronie. Czy ona też jest taka denerwująca jak czegoś chce?
Dlaczego musiała go poznać, akurat chwilę przed dobieraniem sobie drużyn?
Akiko jęknęła patrząc na stojącego przed nią Teranage, który nie słysząc odpowiedzi postanowił sam coś dodać.
- No chodź! - namawiał - Będzie fajnie!
- Nie - powiedziała stanowczo wymijając go i szybkim krokiem szła byle dalej od niego.
- Ale dlaczego? - zrobił minę zbitego psiaka jeszcze raz zagradzając drogę zielonookiej.
Akiko wzięła głęboki oddech próbując się uspokoić. 
- Mam inną grupę - powtórzyła spokojnie starając się nie patrzeć na kolegę.
- Noooo, weeeeeź - marudził chwytając brunetkę za ramiona - Zawsze możesz się z kimś wymienić, prawda?
Akiko tak naprawdę, pomimo, że naprawdę tego nie chciała, rozważała w głowię za i przeciw, przy okazji plując sobie w twarz. Przeciw: nie wystawi przyjaciół, nie zna ludzi w grupie Hiro, nie zrobi teraz jakiegoś głupstwa, które odbierze jej przyjaciół, nie może i nie chce zostawić Anny, Yoh i Manty. Za: Teranaga, fiołkowe oczy Teranagi, blond czupryna Teranagi i ta jego woda kolońska...
Aki gwałtownie pokręciła głową próbując odepchnąć od siebie te myśli. No, bo kim ona niby jest? No chyba nie jakąś rozwydrzoną nastolatką z buzującymi hormonami, która zakochuje się w pierwszym lepszym, poznanym chłopaku, prawda?
- Kiedy ja nie chcę - burknęła odwracając wzrok, który co chwila wędrował w tą i z powrotem, by spojrzeć na fiołkowookiego.
- No dawaj! Będzie fajnie! Saji-chaaan! - zrobił słodkie oczka, które nie zadziałały jednak jak powinny, które w zestawieniu ze zwrotem "chan", tylko przypomniały brunetce o dawnej przyjaciółce.
Akiko skrzywiła się. Co jej odbiło? Przecież nie będzie wystawiać swoich nowych, prawdziwych przyjaciół dla jakiegoś obcego chłopaka, którego zna niecałą godzinę.
- Nie - oznajmiła poważnie wpatrując się w jego oczy - Nie opuszczę swoich przyjaciół.
Teranaga posmutniał, ale po chwili uśmiechnął się szeroko.
- Jesteś wspaniałą osobą - puścił jej oczko - Mam nadzieję, że mnie również kiedyś będziesz nazywać przyjacielem - odszedł zostawiając zdumioną i zarumienioną Akiko samą.
- Co? - powiedziała sama do siebie patrząc na plecy blondyna.
Brunetka gwałtownie potrząsnęła głową. Nie będę zajmować głowy takimi pierdołami, pomyślała.
- Saji-san! Tutaj jesteś! - dziewczyna słysząc głos Manty wzięła głęboki oddech, po czym odwracając się do niego, uśmiechnęła się szeroko.
- Owszem - jeszcze bardziej wyszczerzyła swoje ząbki - Chciałeś coś?
- Potrzebuję twojego podpisu, by oddać formularz nauczycielowi - wzruszył ramionami, ale zaraz otworzył szeroko oczy - O rany! Przecież zapomniałem cię zapytać czy chcesz być z nami w grupie! - lamentował.
Brunetka roześmiała się zabierając podkładkę ze zgłoszeniem Morty'emu i  podpisując się.
- Proszę - oznajmiła klepiąc blondyna po plecach - W końcu to było oczywiste, że będę z wami w zespole, prawda? - spytała retorycznie uspokajając Oyamade.
- Też tak pomyślałem, ale mimo wszystko wypada zapytać - podrapał się po głowie.
- Oj tam, nie przejmuj się tym - wyszczerzyła się - Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Masz rację - odparł odwzajemniając uśmiech - To ja pójdę oddać zgłoszenie. Spotkamy się później - pomachał jej na pożegnanie po czym odbiegł.
Akiko uśmiechnęła się szeroko. Mimo wszystko podobało jej się na tej wycieczce. Z tą myślą pognała do domku się przebrać.

Akiko przyszła pół godziny przed czasem w wyznaczone miejsce, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Miała na sobie białą bluzkę na ramiączka i zielone szorty, a jej długie ciemne włosy związała w wysoką kitkę. Zabrała też ze sobą swój podręczny plecak, do którego wrzuciła latarkę, kompas, wodę, bluzę i jakiegoś batonika. Podziękowała w duchu za to, że Toshi jednak pomógł jej się pakować. 

Stała więc pod głazem. Sama. Znudzona. Postanowiła więc, że przebiegnie się dookoła ośrodka. Zadowolona ze swojego pomysłu zawiązała mocniej sznurowadła w swoich adidasach, po czym jak torpeda ruszyła wzdłuż lasu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jakie to niezwykłe, że w tym miejscu jest tak pięknie. W końcu było bardzo blisko Tokio, prawda? Akiko myślała, że wszystkie takie miejsca zostały odkryte już kilkanaście lat temu, a tu proszę jaka niespodzianka!
Brunetka biegnąc mijała domki, ognisko, publiczne łazienki, stołówkę, kuchnię dla uczniów, czyli jak to bywa w tych wszystkich filmach, które Aki oglądała, kilkanaście stanowisk do pracy na dworze oraz różne boiska i parking. Przebiegnięcie dookoła zajęło Aki około dwadzieścia minut, więc kiedy już usiadła pod głazem i wyciągnęła trochę wody aby się napić, zauważyła, że już sporo osób przyszło. Nie widziała jednak nikogo znajomego, więc zamknęła oczy i oparła głowę o kamień.

Cofała się, aż w końcu uderzyła plecami o jakąś skałę. Ciężko oddychając patrzyła przed siebie z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Jej drżące ręce przylgnęły do głazu, a nogi podkuliła najbardziej jak mogła. Zamknęła w końcu oczy i zagryzła dolną wargę, nieprzygotowana na to co się zbliżało. Ja zginę, myślała. Nie chcę umierać!


Akiko ogarnęło dziwne uczucie. Nie potrafiła go nazwać. Czuła się, jakby teraz siedziała w dokładnie tym samym miejscu, co wtedy, ale to było przecież niemożliwe, prawda? Jej ręce zaczęły drżeć gdy przypomniała sobie strach tamtej nocy. Nagle coś poczuła na swoim ramieniu.

Gwałtownie wstała, gdy ktoś ją dotknął.
- Coś się stało? - spytał zmartwiony Yoh, a po jego wiecznie uśmiechniętej twarzy przemknął cień niepokoju.
- Nie, nic - odpowiedziała trochę za szybko - Tylko coś sobie przypomniałam.
- Znowu? - Akiko zmarszczyła brwi.
- Jakie znowu?
- Tam, na plaży, też coś sobie przypomniałaś. Na pewno dobrze się czujesz? - dopytywał się.
- Tak - przytaknęła - To naprawdę nic. Może kiedyś ci o tym opowiem - oznajmiła posyłając mu słaby uśmiech, który po kilku chwilach przemienił się w wielkiego banana - To kiedy zaczynamy ten bieg na orientacje? - oczy jej zabłyszczały, kiedy dreszcz ekscytacji przemknął przez jej ciało.
- Tak właściwie to za pięć minut - odwzajemnił uśmiech - Chodźmy do Anny i Manty.
- Jasne, prowadź. 
Yoh pociągnął ją za ramię, by nie zgubiła się w tłumnie, który zdążył się zrobić podczas tych paru chwil i w końcu doszli do reszty.
- Znalazłem ją - odparł dumnie Yoh wpatrując się wyczekująco w Anne, która westchnęła cierpienniczo.
Po chwili blondynka wyjęła jedną małą mandarynkę, którą podała szatynowi. Chłopak wpatrywał się w owoc z uwielbieniem.
- Tylko nie oczekuj za wiele. Jak wrócimy nie zjesz ich przez najbliższy miesiąc.
- Hai - odparł żałośnie, lecz gdy tylko włożył jedzenie do ust jego uśmiech wrócił mu na twarz - Pyyyyszne - powiedział z pełną buzią rozanielony.
Kyoyama tylko spojrzała na niego z dezaprobatą. To, że pozwoliła mu na parę dni luzów, nie znaczy, że takie będą już zawsze. Biedny Asakura wydawał się tego w ogóle nie zauważać, choć może być też tak, że naginał zasady jak tylko mógł, by chociaż przez chwilę zaznać spokoju.
Tymczasem Akiko nachyliła się do Morty'ego.
- Co on ma z tymi mandarynkami? - spytała przyglądając się ze zdziwieniem jak brązowooki delektuje się każdym kęsem owocu.
Blondynek tylko wzruszył ramionami.
- Przyzwyczaisz się - odparł jakby ten widok był najnormalniejszym zjawiskiem na świecie.
- Aha? - odparła niepewnie - Ej, a tak właściwie, to ile się znacie?
- Trzy miesiące? - odpowiedział zastanawiając się czy dobrze odpowiedział - Coś koło tego. A czemu pytasz?
Aki spojrzała na Oyamade jakby ducha zobaczyła.
- Serio? Wy wszyscy znacie się trzy miesiące i już jesteście tak zżyci? - oczy Akiko otwarte najszerzej jak się dało wpatrywały się w przyjaciół, a jej szczęka wylądowała na ziemi.
- Ja znam Yoh odkąd skończyliśmy dziesięć lat, a Mante od dwóch miesięcy - oznajmiła Anna nie odrywając swojego karcącego spojrzenia od szatyna, który dalej delektował się mandarynką.
- N-naprawdę?- wymamrotała.
- Czemu się tak dziwisz? Przecież my się znamy dopiero od miesiąca, prawda? - blondynka podała Asakurze chusteczkę.
- Bo ja... Tak myślałam... 
- Dzięki - odparł Yoh wycierając ręce i chowając do niej obierki owocu, włożył ją do swojego plecaka - Jesteśmy przyjaciółmi, co nie? To nie ważne ile czasu nimi jesteśmy. W końcu najważniejsze jest to, co jest teraz, a nie to co było, prawda?
Wśród przyjaciół nastała cisza podziwu dla słów Asakury.
- Łoł, Yoh, to było...- zaczął Morty, lecz szatyn szybko mu przerwał.
- A tak poza tym to kto prowadzi nas w tym biegu? Bo mam wrażenie, że gdybym to był ja, to szybko byśmy się zgubili - zaśmiał się wesoło drapiąc się w tył głowy - Liczę więc na was!
Znowu nastała chwila ciszy. Tym razem jednak politowania.
- Zepsułeś nastrój - powiedział oskarżycielsko Manta.
- Kto? Ja?
- Tak - przytaknęła Aki.
Yoh roześmiał się ponownie.
- Przepraszam - powiedział nadal się śmiejąc, na co Anna, Morty i Akiko wydali z siebie jednoczesne westchnięcie.
- Drodzy uczniowie - zaczęła mówić przez megafon znowu ta sama nauczycielka co wcześniej - Mam nadzieję, że już wszyscy są obecni. Wyjaśnię więc zasady. Grupy puszczane są osobno w pięciominutowych odstępach czasowych. Dostaną one mapę, z wyznaczonym punktem do którego musicie dotrzeć, i kompas. Jak dotrzecie na miejsce będzie tam czekał nauczyciel z zadaniem i kolejną mapą. Jak wykonacie zadanie, wrócicie do nauczyciela, który da wam potwierdzenie, że skończyliście zadanie i będziecie mogli iść do ostatecznego punktu wyznaczonego na drugiej mapie. Dodatkowo każda grupa dostanie stoper, który będzie mierzył czas w jakim przejdziecie zabawę. Dla grupy, która najszybciej wykona zadania jest przewidziana nagroda. Kolejność grup jest wypisana na tablicy obok. Jakieś pytania? - gdy skończyła mówić posypała się lawina pytań zadawana przez uczniów - Po kolei! Kto ma pytanie ręka do góry!
Akiko już nie słuchała kobiety. Wesoła pobiegła do rozpiski jako jedna z pierwszych wyszukując swojego, bądź któregokolwiek z jej przyjaciół, nazwiska. Ku jej zadowoleniu okazało się, że byli trzeci.
Po kilku susach dostała się z powrotem do Anny, Mortiego i Yoh.
- Nie uwierzycie - pisnęła - Jesteśmy trzeci! - oznajmiła trochę za głośno, przez co blondynka, która stała najbliżej niej ucierpiała najwięcej.
Przez chwilę chłopakom wydawało się, że nad Anną zebrały się burzowe chmury, a żyły na jej czole miałyby za chwilę wybuchnąć. Ich oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy czarnooka złapała za ramię niczego nieświadomą i bardzo podekscytowaną Akiko.
- Kultury trochę - warknęła - Ciszej bądź - dodała po raz kolejny zaskakując płeć męską swoją łagodnością.
- Przepraszam, poniosło mnie - wymamrotała, na co Anna tylko westchnęła.
- Następnym razem pamiętaj o tym, bo wtedy nie będę taka miła.
Akiko uśmiechnęła się szeroko z iskierkami w oczach.
- Jasne! - potrząsnęła energicznie głową, po czym przytuliła mocno przyjaciółkę - Będę pamiętać.
Blondynka jęknęła czując jak Aki miażdży jej żebra.
- Wystarczy już - ponownie warknęła.
Zielonooka szybko się odsunęła od Kyoyamy dalej wyszczerzając się na wszystkie strony. Zadowolona z siebie odwróciła się do chłopaków, by z nimi pomówić, ale odrzuciła ten pomysł spoglądając na ich twarze.
Yoh stał sztywno wpatrując się w nie z niedowierzaniem i szeroko otwartymi oczami, a Manta nie dość, że prawie nie było widać jego źrenic, tak duże wydawały się jego białka, to jeszcze jego szczęka wylądowała na ziemi.
- Co jest? - spytała Akiko przekrzywiając głowę w prawo - O co wam chodzi?
Oyamada wydał z siebie tylko jakieś niezidentyfikowane dźwięki, a Asakura roześmiał się głośno.
- O co im chodzi? - zdziwiła się brunetka oczekując odpowiedzi od Anny, ta jednak nie kwapiła się z odpowiedzią.
- Po prostu nie zwracaj na nich uwagi.
- Aha?
Stali tak jeszcze przez kilka chwil rozmawiając ze sobą aż w końcu usłyszeli jak wywołuje ich nauczycielka.
- Asakura, Kyoyama, Oyamada i Saji! Wasza kolej! - ponaglała wyczekując ich przy starcie. 
Pierwsza wybiegła Akiko,a tuż za nią pognali chłopacy.
- Anno! Chodź! - ponaglił ją Yoh wyszczerzając się do niej wesoło.
Z kim ja żyję, pomyślała przewracając oczami, ale zaraz po tym spojrzała na roześmiane twarze i iskierki w oczach jej przyjaciół. Lepiej trafić nie mogła, uśmiechnęła się delikatnie, po czym ruszyła przed siebie.

Kilka chwil później byli już w lesie prowadzeni przez Anne, która oczywiście dostała mapę, bo oznajmiła, że nie da się wyprowadzić przez innych gdzieś w pole. Kompas i stoper dostał natomiast Manta, jako ten jeden z odpowiedzialniejszych osób. Za nimi szedł wesoło Yoh, natomiast Akiko była wszędzie. Dosłownie. Raz została w tyle, żeby wdrapać się na drzewo i stamtąd poszukać jakiś wskazówek, innym razem wybiegła naprzód i zaglądając do zajęczej nory szukała innych wskazówek, a na końcu biegała dookoła nich aby sprawdzić, czy aby na pewno niczego nie przegapili. Nie wspominając o tym, że odkąd weszli do lasu nie mogło minąć więcej niż dziesięć minut.

Kyoyama w końcu nie wytrzymała i łapiąc za ramię Aki powiedziała jej, delikatnie mówiąc, żeby się uspokoiła sama, albo ona to zrobi za nią, a wtedy nie będzie to przyjemne.
- Mogłabyś chociaż zacząć wyglądać nauczyciela zamiast latać w tą i z powrotem i przestać przeszukiwać miejsca, w których NA PEWNO nie ma żadnej poszlaki - dobitnie oznajmiła świdrując karcącym spojrzeniem dziewczynę.
Akiko zarumieniła się ze wstydu.
- Przepraszam - wymamrotała spuszczając głowę - To jest moja pierwsza wycieczka od jakiś ośmiu lat, no i ja... Tak trochę mnie poniosło - wyznała uciekając wzrokiem od przyjaciół.
- Od ośmiu lat? - zdziwił się Manta - To znaczy, że wcześniej miałaś nauczanie domowe, tak? - dopytywał się.
- Można tak powiedzieć - westchnęła przypominając sobie tamte czasy.
- Rozumiem cię - odrzekł Yoh - Ja również nie za często jeździłem na wycieczki, ostatnio to byłem chyba w trzeciej klasie podstawówki, ale nie było wtedy zbyt fajnie - przyznał- Dlatego cieszę się, że tu jestem.
Zielonooka uśmiechnęła się szeroko.
- Ja też.
- Znalazłam - oznajmiła spokojnie Anna zwracając na siebie uwagę przyjaciół. 
- Co? - spytała Aki marszcząc brwi.
Blondynka przewracając oczami wskazała jakiś punkt przed sobą. Akiko skoczyła parę razy próbując dojrzeć co Kyoyama wskazywała, lecz nic nie mogła zobaczyć. Po chwili pobiegła do przodu, dalej się rozglądając, aż w końcu o mało co by się nie przewróciła o wystający korzeń. Bynajmniej tak z początku myślała. Albowiem tym korzeniem okazała się noga nauczyciela.
- Co robisz dziecko?! - zdenerwował się wstając.
- P-przepraszam - wyjąkała - N-nie wid-działam pana - odwróciła spojrzenie rumieniąc się.
Nauczyciel westchnął. Był to mężczyzna w podeszłym wieku, z łysiejącymi, szarymi włosami ubrany w dresy i jakąś bluzkę z logiem drużyny sportowej.
- Ta dzisiejsza młodzież - mruknął pod nosem, po czym spojrzał na zegarek - Co robicie tutaj tak wcześnie? - spytał zdziwiony.
- Podążaliśmy za mapą - odpowiedziała Anna pokazując panu mapę.
- Ha, czyli nie daliście się nabrać - odrzekł - Powiem wam w sekrecie, że jesteście pierwszą drużyną tutaj - staruszek mrugnął po czym podał im mapę i jakiś skrawek papieru - Możecie się poruszać tylko w tym obszarze - zatoczył kołem na mapce - Jeśli chodzi o podpowiedź czego macie szukać, to napisana jest zagadka na tym papierku co wam dałem. To tyle z mojej strony. Wróćcie jak to znajdziecie. Powodzenia! - powiedział siadając z powrotem pod drzewem.
Przyjaciele szybko oddalili się od nauczyciela.
- Kyoyama-chan? - spytała niepewnie Aki - O co chodziło sensei, kiedy mówił, że nie daliśmy się oszukać?
- Właśnie miałem zapytać o to samo - odparł Manta również wyczekując odpowiedzi.
- Mapa została odwrotnie wydrukowana - oznajmiła- Jakbym nie zauważyła, w którą stronę jest wskazana północ na kompasie narysowanym na niej, również błądzilibyśmy po lesie - wzruszyła ramionami.
- Łaaał - powiedziała Aki pod wrażeniem spostrzegawczości blondynki - Jesteś taka mądra Kyoyama-chan.
- Też tak uważam - potwierdził Yoh składając ręce za głową.
- Zamiast prawić mi komplementów powinniście się pośpieszyć - przerwała im przyspieszając kroku.
- A czemu się tak spieszymy?
- Słuchaliście staruszka, prawda? - przyjaciele pokiwali głowami - Z tego co powiedział jesteśmy pierwsi, więc mamy dużą szansę na nagrodę. 
Przyjaciele spojrzeli po sobie.
- A nie mieliśmy tego robić dla zabawy? - zapytała Aki.
- Mieliśmy robić i to robimy, jednak czy nie lepiej jest jednak wygrać? Mamy spore szansę. Nie zmarnuję tego - dodała podając kartkę, którą dostali od nauczyciela, Yoh - Przeczytaj.
- "Nad tym, gdzie słońce nie dociera, a gdzie jednostki się zbierają, znajdziesz barwy przepiękne, przepasane kolorową smugą" - wyrecytował Yoh - Ładnie to brzmi.
- Co to? - Aki zerknęła mu przez ramię na papierek.
- Zagadka - oznajmiła czarnooka nawet się nie odwracając.
- O co może w tym chodzić? Jak barwy mogą być przepasane kolorami? - zastanawiał się na głos Morty.
- Tego nie wiem, ale sądzę, że w pierwszej części może chodzić o jakąś norę - Anna wzruszyła ramionami - Dlatego idziemy w stronę największych drzew - odparła wskazując pewien punkt na mapie, podając ją blondynkowi.
- Rozumiem, a druga część nadal jest dla nas niezrozumiała, tak? - chłopak westchnął - A więc będziemy szukać w ciemno, tak?
- Nie byłabym tego taka pewna - zaprzeczyła Aki zabierając kartkę szatynowi - A co jeśli barwa to nie kolor? Tak jak w tej pierwszej części, gdzie jednostki to nie liczby, a 
- Do czego zmierzasz? - zapytała blondynka okazując zainteresowanie myślą Aki.
- Do tego,dźwięk ma różne barwy, co znaczy, że mamy szukać niecodziennego dźwięku. Takiego niepasującego do lasu. A jeśli chodzi o przepasane kolorową smugą, to sądzę, że to, co mamy znaleźć kryje się za czymś, co odbija światło słoneczne od siebie - wyjaśniła.
Wszyscy w zdumieniu obserwowali Aki.
- Co jest? - spytała speszona - Czemu się tak wszyscy na mnie patrzycie?
- Nie myślałem, że jesteś taka... - Yoh urwał szukając odpowiedniego słowa - Inteligenta?
- Dzięki - burknęła - Wiem, że może na taką wyglądam, ale mimo wszystko nie jestem głupia - narzekała.
- Tego nie powiedziałem. Zawsze wiedziałem, że dobrze się uczysz i w ogóle, ale nie sądziłem, że jesteś taka, no, sprytna - wybrnął drapiąc się w tył głowy -  Wiesz, nie chciałem cię obrazić.
- Wiem - burknęła - Ale to nie znaczy, że nie wyglądam na idiotkę - odparła i naburmuszona ruszyła naprzód.
Anna i Manta posłali Yoh karcące spojrzenia.
- Chyba nie muszę mówić co masz robić, prawda? - zapytała Anna.
- Nie - odpowiedział - Wiem co zrobić - uśmiechnął się wesoło, po czym pognał za Aki.
Szatyn podbiegł do zielonookiej, po czym zrównał z nią swoje kroki.
- Przepraszam - powiedział zwracając się do dziewczyny - Naprawdę nie chciałem cię urazić.
- Nic się nie stało - podniosła do góry kącik ust - Po prostu, przez to co powiedziałeś, przypomniałam sobie o czymś niemiłym - skrzywiła się - Nieważne! - wykrzyknęła wyciągając ramiona na boki - Nie jesteśmy tu przecież, żeby się smucić prawda? Szukajmy wreszcie tego dźwięku!
Szatyn roześmiał się razem z Aki.
- Wiesz co, Akiko? 
- Hymm?
- Naprawdę jesteś zabawna - orzekł po czym poklepał ją po plecach oraz wrócił do Anny i Manty.
Akiko zmarszczyła brwi. Co jest nie tak, z tą wycieczką, pomyślała, że każdy chłopak, którego znam prawi mi jakieś komplementy? W sumie, to miłe. Zamknęła oczy przypominając sobie jak zagadywał ją Hiro, lub jak spędzała czas z przyjaciółmi, albo jak ich poznała. Brunetka uśmiechnęła się od ucha do ucha. Naprawdę myślała, że już nigdy nie przeżyje takich wspaniałych chwil. 
Nagle do jej uszu dobiegł dźwięk dzwoneczka. Był cichy i melodyjny, jakby wiatr lekko muskał kilkanaście takich dzwonków, przypominając, że one tam są.
Otworzyła szeroko oczy rozglądając się wokoło, aż zauważyła króliczą norkę, a tuż nad nią drzewo całe oblepione w żywicy, która sprawiała, że roślina mieniła się tysiącami barw.
- Znalazłam - szepnęła wpatrując się w obraz przed sobą, lecz zaraz krzyknęła głośniej - Znalazłam!
Od razu wokół niej zebrali się Anna, Manta i Yoh.
- Myślałem, że to będzie mniej oczywiste - odparł Morty przyglądając się drzewu.
- Chyba każdy tak myślał.
Akiko podeszła do drzewa i wyjęła wiszący w dziupli dzwoneczek.
- To było łatwe -  oznajmiła szczerząc się i kręcąc wstążką, przymocowaną do dzwonka, na palcu.
- Uważaj, bo może wylecie... - dzwoneczek zleciał z ręki Aki szybując gdzieś w górę - ...ć. - dokończył Manta - Nieważne.
Na czoło Kyoyamy wskoczyła mała, pulsująca żyłka.
- Ups? - powiedziała niepewnie Aki szukając wzrokiem przedmiotu.
Tym razem wokół Anny pojawiła się czerwona aura, a Akiko mogłaby przysiąc, że jej oczy przez chwilkę przypominały ślepia demona, mimo tego, że żadnego w życiu nie widziała.
- To ja może pobiegnę tego poszukać? - spytała gotowa na taktyczny odwrót już cofając jedną nogę w tył.
- A nie łatwiej jest wziąć kolejny dzwonek? - wtrącił się Manta wskazując na drzewo. 
Akiko spojrzała na niego na zbawce świata.
- A pomyślałeś, co zrobi ostatnia grupa, która tu przyjdzie, a nie będzie mogła go znaleźć? - uniosła pytająco brwi.
Akiko spojrzała na Mante z wyrzutem.
- Nie pomyślałem - odparł, po czym zauważając wzrok Aki dodał - Nie patrz tak na mnie! 
Brunetka podniosła do góry ręce.
- Ja nic nie robię - odparła robiąc kolejny krok w tył widząc zabójcze spojrzenie Anny - To ja lecę szukać! - odparła wykonując zwrot w tył i starając się znikając z pola widzenia czarnookiej. Albo chociaż z jej zasięgu.
Zielonooka westchnęła. Znowu zrobiła coś nie tak. Jednak ona się nie podda! Co to, to nie! Ona nie jest z tych leniwych osób, które odpuszczają sobie na samym początku! Bynajmniej teraz nie jest.
Dziewczyna podeszła do dwumetrowej skarpy znajdującej się w pobliżu ich miejsca pobytu. Zmarszczyła brwi. Tego miejsca nie widziała na mapie, ale zwracając uwagę na to, że trzymała ją tylko kilka sekund, zanim została jej odebrana, brunetka uznała, iż to ona coś przeoczyła. 
Wzruszając ramionami już miała zawracać, gdy nagle zauważyła jakiś błysk w koronie drzewa tuż obok niej.
- Mam! - krzyknęła najgłośniej jak umiała, by przyjaciele do niej podeszli.
- Ja nie wiem jak ty to zrobiłaś - oznajmił Manta patrząc na dzwoneczek wiszący na wysokości połowy cztero-metrowego drzewa - Przecież to niemożliwe.
- Jak widać to było trudne, a nie niemożliwe - Aki uśmiechnęła się, by zamaskować swoje zażenowanie.
- Czasami myślę, że masz pecha - powiedział nagle Yoh przyglądając się błyszczącemu przedmiotowi - Ale tylko wtedy, kiedy robisz coś w tym stylu - roześmiał się wskazując koronę drzew.
- Też tak myślę - odparła podłamana na duchu Aki.
- Kto po to pójdzie? - odezwała się Anna po raz kolejny wykazując się dużą cierpliwością i  wielkodusznością, zważywszy na to jak jej żyły pulsowały, a noga tupała rytmicznie o ziemię.
- Ja! - szybko zasugerowała brunetka szukając jakiejś gałęzi do podciągnięcia - W końcu to moja wina że dzwonek tam wylądował.
Po krótkiej chwili, by nikt nie zdążył się sprzeciwić, była już na drzewie, wspinając się coraz wyżej.
- Uważaj na siebie - ostrzegł ją Yoh.
- Nie martw się, dam sobie radę - uśmiechnęła się odwracając się twarzą do niego, przez co jej noga ześlizgnęła się z gałęzi. Na szczęście szybko złapała równowagę ponownie stawiając stopę na stabilnym podłożu.
- Coś czarno to widzę - skomentował Morty.
Tymczasem Akiko już dotarła do miejsca w którym zawisł przedmiot, jednak aby go schwytać, musiała się położyć na gałęzi, co skutecznie uniemożliwiał jej plecak. Poirytowana brunetka zdjęła go, zawieszając na drzewie. Zaraz po tym zacisnęła swoje uda na grubej gałęzi, aby nie spaść, i wyciągając się zdołała zrzucić dzwoneczek, który wylądował na ziemi tuż obok skarpy. Aki odetchnęła z ulgą. Jakby go jeszcze zrzuciła to dopiero Anna by się zdenerwowała. W kilku szybkich, ale też ostrożnych krokach zeszła z drzewa, stając tuż obok przyjaciół. Dzwonek trzymała Anna, której żyły już przestały być aż tak widoczne, a czerwona aura wokół niej zdawała się stopniowo zanikać.
- Idziemy - zarządziła pędząc do przodu.
Reszta pobiegła za nią.

Droga do nauczyciela minęła nadzwyczaj szybko, tak samo jak dostanie potwierdzenia za ukończenie zadania w postaci naklejki, którą trzeba było przykleić na dzwoneczek. Podczas tego czasu Anna zdążyła się uspokoić, tak samo jak Aki, a chłopacy nieprzerwanie ze sobą rozmawiali.
Byli już w połowie drogi do mety, kiedy Akiko poczuła pragnienie. Z przyzwyczajenia chciała sięgnąć do butelki w jej plecaku, więc wyciągnęła rękę, by go zdjąć, przez co uświadomiła sobie bolesną prawdę.
- Nie ma! - jej jęk sprawił, że wszyscy odwrócili się do niej.
- Czego? - Manta zmarszczył brwi.
- Plecaka! - wykrzyknęła ładując w to jedno słowo więcej żalu, niż kiedykolwiek w ciągu kilku lat.
- A miałaś ze sobą plecak? - spytał szatyn drapiąc się po głowie.
- Oczywiście, że miałam! Nie pamiętasz, jak tam na drzewie... - urwała patrząc zażenowana na przyjaciół.
Przez kilka chwil zapanowała cisza, poświęcona załamywaniem się nad głupotą Aki.
- Naprawdę go tam zostawiłam?
- Na to wygląda - odparła Anna.
Akiko ukryła twarz w dłoniach.
- Jestem idiotką - westchnęła, po czym szybko odwróciła się i zaczęła biec w kierunku drzewa, na którym wisiał dzwoneczek - Zaraz wracam!
Zirytowana blondynka była już blisko zabijania stworzeń swoim wzrokiem.
- Pośpiesz się! - krzyknęła za nią.
- Jasne - słychać było ją z oddali.

Już kilka chwil później zmachana Akiko stała przy skarpie usiłując znaleźć drzewo na którym pozostawiła swoją zgubę. Ku jej zdumieniu, ktoś jej przerwał to zajęcie.
- Saji-chan? - Akiko słysząc swoje imię  odwróciła się w stronę znajomego głosu.
W jej kierunku zmierzał wesoły Teranaga, machając ręką, by zwrócić na siebie uwagę.
- Co tutaj robisz sama? - spytał ilustrując otoczenie wokół nich.
- Wróciłam się po plecak - oznajmiła drapiąc się po głowie - Tak wyszło, że to zapomniałam - zawstydziła się odwracając  wzrok.
Chłopak zaśmiał się serdecznie.
- Jednak mamy ze sobą wiele wspólnego - wskazał na butelkę z wodą leżącą pod jednym z drzew.
Akiko ze zdziwieniem obserwowała jak blondyn podnosi picie.
- Rzeczywiście - przyznała.
- Tyle, że on nie przyszedł sam - brunetka odwróciła się, by zobaczyć jak w jej stronę  zmierza Tsubasa, która skrzywiła się jak tylko zobaczyła z kim rozmawia Hiro.
Fiołkowooki zmarszczył brwi.
- Mówiłem, że sam przyjdę, dlaczego poszłaś za mną? - narzekał wpatrując się w blondynkę, na co ta tylko wzruszyła ramionami.
- Tak jakoś.
Teranaga westchnął odwracając się w stronę Akiko i wymuszając uśmiech.
- Przepraszam, bardzo chętnie bym jeszcze chwilę pogadał, ale chciałbym  zamienić parę słów z Yuuką. Wybaczysz mi?
- Nie - odparła uśmiechając się szeroko - Nigdy ci już nie wybaczę - złapała się  teatralnie za serce, śmiejąc się cicho - No, już leć - popchnęła go w kierunku dziewczyny.
- Dzięki - roześmiał się - Do zobaczenia później.
- Jasne - odpowiedziała przyglądając się jak odchodził, kłócąc się z niebieskooką.
Dziewczyna na odchodne rzuciła jeszcze Aki zawistne spojrzenie.
Zielonooka westchnęła. Tsubasa znowu się na nią o coś obraziła, czy co? Akiko miała tego już powoli dość. Co prawda, aż  taka święta nie była, że blondynka nie miała prawa się na nią gniewać, ale to już była przesada.
Brunetka potrząsnęła gwałtownie głową. To nie pora na takie rzeczy, pomyślała spoglądając w koronę drzew.
- No - odparła lokalizując swój plecak - Czas na małe wspinanko.

Dziesięć minut później dumna Akiko stała już z powrotem na ziemi, dzierżąc w ręce swój bagaż.

- Nareszcie - odrzekła - To teraz biegusiem do Kyoyamy-chan i chłopaków - zadowolona otrzepała swoje spodnie i zwróciła się w stronę ścieżki, na której czekali na nią przyjaciele.
Nie dane było jednak jej ruszyć.
- Czekaj - rozkazał jej głos Tsubasy - Masz tam zostać.
- Co? - zdziwiona Aki odwróciła się do dziewczyny - Co jest?
Blondynka nie kwapiła się z odpowiedzią zmierzając do zielonookiej z wściekłością wymalowaną na jej twarzy. Akiko cofnęła się parę kroków, podchodząc coraz bliżej skarpy.
- Coś się stało? - pisnęła, gdy blondynka była tuż przed nią.
- Co. Ty. Sobie. Wyobrażasz?! - syknęła popychając Akiko na trawę.
- Ale o co ci chodzi? - spytała zdezorientowana brunetka odczuwając ból w tyłku od twardego lądowania na ziemi - Co znowu zrobiłam nie tak? - pisnęła.
- Oj, ty już dobrze wiesz co - oznajmiła mrużąc złowieszczo oczy.
- Nie wiem - odparła zielonooka próbując opanować drżenie rąk.
- Oj, nie. Jestem pewna, że wiesz - zadarła głowę do góry.
Jakby mało miała chwil, gdzie mogła się nade mną powywyższać,pomyślała Akiko ze złością, po czym czując, że kości wróciły, zastępując dotychczasową galaretkę w jej ciele, gwałtownie stanęła na nogi.
- W tym problem, że nie! Rozumiem, że byłaś zła jak cię oblałam i gdy zajęłam twoje łóżko, ale teraz nic takiego nie zrobiłam! - wybuchła wlepiając swoje poirytowane spojrzenie w blondynkę.
Tsubasa prychnęła.
- Nie udawaj niewiniątka - złożyła ręce na piersiach - Przecież widzę, że chcesz mi ukraść Hiro.
- Hiro? - zmarszczyła brwi. To ona zna jakiegoś Hiro? - Kto to jest?
Blondynka wytrzeszczyła oczy nie dowierzając.
- Serio pytasz?
- No - przytaknęła.
- Hiro. Teranaga Hiro - szarooka oznajmiła dobitnie wpatrując się w Aki.
Akiko przekrzywiła głowę w prawo. Teranaga... Hiro? Brunetka rozszerzyła szeroko oczy całą siłą woli powstrzymując rękę od uderzenia jej czoła.
- Chyba - przełknęła głośno ślinę - Chyba jednak go znam? - wymamrotała.
- No chyba, że tak - blondynka prychnęła - I, z tego co widzę, próbujesz mi go ukraść.
- Nie rozumiem o co ci chodzi - zaprzeczyła Aki usiłując nie pokazać niebieskookiej, jak jej dłonie się trzęsą.
- Nie kłam! - krzyknęła ponownie popychając Akiko do tyłu, tak, że teraz dziewczyna stała tuż przy krawędzi urwiska.
- Myślisz, że to ci coś pomoże? Oh, jaka biedna dziewczynka! Nie dość, że jej cała rodzina umarła w pożarze, to jeszcze co rok, od tamtej pory zmienia szkołę! Oj, przepraszam, został ci jeszcze brat, prawda?
Akiko gwałtownie rozszerzyła oczy wpatrując się z niedowierzaniem w koleżankę.
- S-skąd, skąd t-ty to... - wyjąkała.
- Skąd to wiem? A czy to ważne? Ważne jest to, abyś przestała zgrywać kozła ofiarnego i nareszcie odczepiła się i ode mnie i od Hiro!
- Kiedy ja nie... Ja nie...!
- Nie kłam! - wrzasnęła kolejny raz popychając Aki.
Zielonooka poczuła znikający grunt pod nogami, po czym krzycząc upadła na glebę, gdzie leżąca pułapka na zwierzęta zatrzasnęła się na jej ramieniu.
Wrzasnęła przeraźliwie czując wbijające się kolce w jej skórę, podczas gdy stojąca na górze Yuuka spanikowana uciekła zostawiając Akiko samą sobie.
Brunetka zamknęła oczy zaciskając pięści i zagryzając wargę. Byleby tylko nie czuć tego rwącego bólu w ramieniu. Ciężko oddychając, w końcu otumaniona zemdlała. Nie mogła więc zauważyć jak nad jej ciałem pochyla się duch masywnego zwierzęcia, które skomląc próbowało polizać jej ranę.
Po chwili zwierze zawyło po czym biegiem pognało w tylko sobie znanym kierunku, a za nim zostawała tylko przyjemna melodia uderzających o siebie koralików.

Anna, Yoh i Manta nadal czekali na Aki.

- A co jeśli Saji-san się zgubiła?! - lamentował Morty chodząc ciągle w kółko.
- Nie bądź głupi - powiedziała Anna - Bardziej mnie ciekawi co ona tam tak długo robi - niecierpliwiła się tupiąc nogą.
- No, już, spokojnie - oznajmił Yoh, który leżał opierając się o pobliskie drzewo - Na pewno zaraz przyjdzie, prawda, Amidamaru?
Obok przyjaciół nagle zmaterializował się duch samuraja wpatrzonego w kierunek, dokąd poszła Akiko.
- Wyczuwam kłopoty - powiedział kładąc rękę na mieczu.
Od razu wszyscy spoważnieli. Yoh wstał łapiąc za pierwszy, lepszy kij z ziemi. Zdążył akurat wykonać jedność ducha, gdy zza krzaków wybiegł duch wielkiego białego wilka.
Zwierze zawarczało, po czym zaatakowało przyjaciół. Na pierwszy cel wybrał sobie Yoh, który już stał w pozycji bojowej. Wilk wziął rozpęd po czym skoczył na chłopaka, który zrobił unik.
- Dlaczego to się dzieje na wycieczce szkolnej! - krzyknął przerażony Manta chowając się za Anną. 
Wtedy właśnie zwierzak skoczył w ich kierunku. Kyoyama złapała korale, po czym wypowiadając inkantację uwięziła ducha.
- Mam go - oznajmiła.
- C-czmu g-go n-nie o-odesła-łaś? - wyjąkał trzęsący się ze strachu Morty.
Anna przewróciła oczami poirytowana.
- Jakbym mogła go odesłać to bym go odesłała.
Zwierze zaskomlało próbując doczołgać się w kierunku z którego przyszło za wszelką cenę.
- Zostań - warknęła Kyoyama mocniej ściskając korale wokół ducha, lecz ten dalej wyrywał się do tego samego miejsca.
- Może chce nam coś pokazać? - zasugerował Yoh.
- Równie dobrze może chcieć uciec - odparła Anna krzyżując ręce na piersi.
- Mógłbym to sprawdzić, Anna-dono - oznajmił Amidamaru, który już z powrotem lewitował obok Yoh.
- Mógłbyś - odparła - Ale tego nie zrobisz.
- Anno... - Asakura spojrzał błagalnie na czarnooką.
Blondynka westchnęła.
- Ale jak jeszcze raz zaatakuje, to wy będziecie go odpędzać, w dodatku dam wam dodatkową karę. Zgadzacie się?
- Tak - odparli zgodnie.
- Dobrze - Anna puściła zwierzaka, który od razu zerwał się na równe nogi biegnąc przed siebie. Tuż za nim pobiegł Yoh razem z lecącym obok niego duchem.
- A my co robimy, Anno-san? - spytał niepewnie Morty.
- Czekamy.

Yoh biegł najszybciej jak mógł, jednak nadal nie mógł dorównać szybkości wilkowi. W połowie drogi zdał się na Amidamaru, który ciągle wyczuwał zwierze, o ile nie czające się w związku z nim niebezpieczeństwo. Gdy w końcu dobiegł na miejsce nie mógł uwierzyć własnym oczom. Przed nim leżała nieprzytomna Akiko z zatrzaśniętą pułapką na zwierzęta w swoim ramieniu. Oddychała ciężko, a nad nią stał wilk w postawie obronnej. Zawarczał groźnie, gdy Yoh podszedł kawałek bliżej.

- Amidamaru, leć do Anny i powiedz jej co się tutaj stało. Ja sobie poradzę - dodał szybko widząc zmartwienie na twarzy ducha.
- Tak jest, Yoh-dono - odparł i znikną za drzewami.
- Spokojnie, nie zrobię jej krzywdy - mówił uspokajająco do wilka powoli podchodząc do Aki.
Gdy tylko znalazł się obok niej spróbował wyciągnąć pułapkę z jej ramienia, jednak to nie było takie proste. Po paru minutach, które dłużyły się niemiłosiernie nareszcie znalazł uchwyt, który zwalniał pułapkę, więc przygotowany do wyciągnięcia ostrzy z jej ręki zdjął swoją koszulę przygotowany do zrobienia prowizorycznego opatrunku. 
Pociągnął za uchwyt i pułapka otworzyła się, a z rany Akiko zaczęło wypływać więcej krwi. Yoh natychmiast ostrożnie wyjął pułapkę wyrzucając ją gdzieś w kąt, po czym owijając swoją podartą koszulę dookoła ramienia Aki próbował zatamować jej krwotok.
Niedługo później przybiegła Anna i Manta razem z dyżurującym nauczycielem, który od razu zabrał Akiko na ręce i popędził razem z uczniami do ośrodka.
Wraz z nimi biegł również duch wilka, który ani na centymetr nie odszedł od Aki.


~~~~~~~~~~

Hejka? Jeju naprawdę długo mnie nie było >.< Przepraszam. Naprawdę bardzo przepraszam. Nie sądziłam, że tak długo mi to zejdzie i jeszcze ten poślizg o dwa dni :( Zanim jednak przejdę do wyjaśnień, chciałabym powiedzieć, jak bardzo ich nie lubię, więc w związku z tym nareszcie wracam do dawnego dodawania postów. Może na początku nie będzie co tydzień jak w wakacje, ale postaram się dodawać je co dwa tygodnie.
To wracamy do wyjaśnień,pomińmy to proszę T.T. Tak więc powiem wam, ze tutaj nie ma nic nowego. Mianowicie - szkoła. Cały październik zasuwałam z nauką na kuratora z chemii, maty i polaka >.< Wyjaśni mi ktoś po kiego zapisywałam się na trzy testy? Dodatkowo dopiero niedawno się dowiedziałam, jak blisko jest do wystawiania ocen proponowanych i testów próbnych. Najlepsze jest to, że dowiedziałam się tego od innej klasy, a nie od wychowawcy xC Jako bonus dodam jeszcze, że mam remont w pokoju. A to jest bonus, bo nie przeszkadza mi to bardzo w codziennym życiu, ale chciałam mieć więcej wymówek sooo... Tak, zła jestem.
Dobra, kończę już tę smętną część, bo... bo tak.
W ogóle to jak weszłam na bloggera to mało zawału nie dostałam! Mam tysiąc wyświetleń! Patrzę i patrzę, a to nie znika i myślę - ło luju! Tak szczerze to myślałam, że nikt nie będzie tego czytał, a tu takie zaskoczenie xD
A jak się podoba rozdział? Specjalnie wypociłam z siebie więcej niż zwykle^^ Początkowo miało być tego jeszcze więcej, ale już nie chciało mi się więcej nad tym siedzieć :* Najgorsze było jednak to, że raz mi się nie zapisało i naprawdę musiałam od nowa pisać ponad 2000 słów tego samego -,- Ja naprawdę dalej to przeżywam xC Serio.
Oki, więc to chyba tyle na dzisiaj. Jeszcze raz bardo przepraszam i obiecuję poprawę :P
Pozdrawiam!

Aria

PS Nie wiem dlaczego chciałam się podpisać Aki O_o