Strony

wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 5. Wycieczka?

- Wycieczka szkolna? - zapytała zdziwiona Akiko przecierając zaspane oczy. 
Właśnie zaczęła się długa przerwa, a że Saji nigdzie nie widziała Anny postanowiła się przysiąść do chłopaków. Wbrew temu co inni mówili o Kyoyamie, Akiko zaprzyjaźniła się z nią. No, może to jednak za mocne słowo. "Zakumplowała się" raczej lepiej pasuje. Bynajmniej tak myślała. Dziewczyny złapały tę nić porozumienia jakiej zawsze brakowało Aki. I pomyśleć, że gdyby Yoh nie zagadał do niej pierwszego dnia szkoły, ona nigdy by nie poznała Anny.
- Tak, będzie w następny weekend. Jak to możliwe że o tym nie wiedziałaś Saji-san? - zdziwił się Morty odrywając wzrok od kartki z programem.
-To normalne, jeśli się śpi na lekcjach - rzekła Anna.
Przechodząc obok nich trzasnęła Yoh po głowie teczką, którą trzymała w rękach, po czym ruszyła odłożyć dokumenty na biurko nauczyciela.
- Ja nie śpię! - szatyn, który spał z otw
artymi oczami, automatycznie poderwał się do góry, jednak od razu tego pożałował, bo wstając zapomniał, że był w ławce. Takim to sposobem nie mogąc wyprostować nóg z rozmachem upadł z powrotem na siedzenie uderzając się czołem w ławkę, dodatkowo stając stopą pod nóżką krzesła - Ała! - krzyknął wyciągając swoją biedną kończynę spod siedziska - Nie róbcie mi tak nigdy więcej T.T
Morty i Aki roześmiali się.
- A co takiego zrobiliśmy? - zapytała teatralnie Akiko rozszerzając oczy i łapiąc się za serce.
- Nieważne - burknął kładąc głowę na ławce - Spaaaaać...
- Ty to ciągle byś spał - parsknęła Akiko.
- I kto to mówi - powiedziała blondynka siadając w swojej ławce i zaczynając coś wypełniać w zeszycie.
- A! Właśnie! Wracając do tematu. O co chodziło z tą wycieczką? - Aki przekrzywiła głowę w bok wpatrując się w Mante.

Morty westchnął.
- Saji-san, nie, że cię obrażam czy coś, ale jesteś taką idiotką czy tylko udajesz?
- Yyyy, to nie jest odpowiedz na moje pytanie - stwierdziła Akiko z wyrzutem. 
- To jest wycieczka edukacyjna dla wszystkich pierwszych klas. Ma na celu zintegrować wszystkie klasy czy coś w tym stylu - blondynek wzruszył ramionami - Ogółem to przez weekend będziemy spali w małych domkach w pobliskim lesie.
- Aha - skwitowała Aki - A ja też muszę iść? - spytała z nadzieją wypisaną na mordce.
- Tak... Jak już mówiłem idą wszyscy z pierwszych klas. Nawet wychowawcy - brunetka jęknęła - Coś się stało?
- Czyli ten burak też jedzie? - skrzywiła się.
- Jaki burak? - spytał już w pełni rozbudzony Yoh.
- Zapewne nasz matematyk - rzekła Anna nie przestając pisać w zeszycie - Mam rację?
- Taaa... Nie lubię tego idioty - naburmuszyła się dziewczyna.
- A ktoś go lubi? - spytała Anna odwracając się i podnosząc jedną brew.
Manta zdziwił się. O co im chodziło? Czy ich wychowawca był taki zły?
- Macie coś przeciwko panu Satokawie?
- Nie, nic. Oprócz tego, że jest totalnym dupkiem to nie - prychnęła Akiko.
- A-aha - odparł skołowany Morty. Naprawdę nie wiedział, dlaczego tak nie lubią ich nauczyciela, ale uznał, że nie chce wiedzieć za co - Nie ważne - powiedział podając brunetce kartkę z programem - Masz, przejrzyj sobie.
Akiko wzięła ostrożnie papier i zaczęła czytać. Mieli sami sobie gotować, był jeden wielki budynek jako łazienka, oczywiście podzielony na część damską i męską, było ognisko, tor przeszkód, podobno nauczyciele mieli zorganizować podchody. Saji zdziwiła się. Myślała, że będzie gorzej, a tutaj co? Ma nawet szansę wykazać swoje zdolności kulinarne! Uśmiechnęła się i chciała już oddać kartkę Mancie, kiedy ten pokręcił głową.
- Weź ją sobie, ja mam jeszcze jedną.
- Dziękuję - powiedziała uradowana dziewczyna. Chciała pokazać program Toshi'emu.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy wrócili na miejsce. Zaczynała się chemia.
Po drodze do domu, Aki szła tylko z Yoh. Kyoyama musiała wyjątkowo zostać jeszcze chwilę w szkole, a Manta chciał się pouczyć do zbliżającego się sprawdzianu. Szatyn postanowił odprowadzić Akiko, z racji tego, że wyjątkowo miał czas i to na pewno nie dlatego, że Anna zapomniała mu dać rozpiski treningu. Nie, w ogóle.
- Łał, mieszkasz dość blisko mnie - zdziwił się Yoh skręcając w uliczkę po prawej.
Stanęli przed domem Akiko. Asakure zaskoczyła wielkość domu, jednak patrząc na swój, postanowił się nie odzywać.
- No, mniej więcej dlatego Toshi pozwala mi wracać późnymi godzinami od was. Co prawda zdarza się to rzadko, ale... - szatyn zmarszczył brwi.
- Kim jest Toshi? - spytał akurat wtedy gdy wesoły Toshiyuki w fartuszku otworzył szeroko główne drzwi wskazując chochlą Akiko.
- Najwyższy czas! - powiedział podpierając się pod boki - Jeszcze chwila, a ramen by wystygnął - marudził.
- To jest Toshi - dziewczyna przedstawiła niebieskookiego - To mój starszy brat.
- Aha. Ja jestem Asakura Yoh, miło mi poznać - szatyn uśmiechnął się szeroko po czym podał dłoń starszemu koledze.
- Saji Toshiyuki, co pewnie zdążyłeś się domyślić - chłopak mrugnął i uścisnął rękę - A teraz chodźmy jeść! - pociągnął za sobą zdezorientowanego Yoh wchodząc do domu.
Akiko zaśmiała się po czym również wkroczyła do domu.


- Itadakimasu!
Asakura siedział przy stole trzymając w ręku pałeczki i patrząc na jedzące rodzeństwo. Jak on dał się tak wrobić? A no tak. Przez pewnego siedemnastolatka, który nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że chłopak nie zje z nimi, a co dopiero, że sobie pójdzie. Zanim się obejrzał posadzono go przy stole i podano mu obiad. O rany, wiedział, że Anna go zabije jak nic. Nie dość, że nie przygotował nic do jedzenia to nie poszedł na trening. Westchnął po czym zaczął zajadać ramen. W końcu nie na co dzień może jeść takie dobroci, prawda?
- Coś nie tak? - spytał Toshi, gdy zauważył jak Yoh wzdycha.
- Nie nic, tylko dzisiaj była moja kolej przygotowania obiadu, więc Anna może być zła - zaśmiał się żałośnie.
- Anna? Kim jest Anna? - spytał się szatyn.
- To Kyoyama-chan, mówiłam ci, że mieszkają razem - wytłumaczyła Akiko, po czym dalej zajadała się zupą.
- Aha. Chcesz możesz zabrać trochę do domu - błękitnooki wzruszył ramionami - I tak mamy tego za dużo na dwie osoby.
- Naprawdę?
- Pewnie. Miało zostać na jutro, ale mogę zrobić coś innego - Toshi uśmiechnął się - Możesz wziąć nawet dwie porcje.
Yoh popatrzył na kolegę jak na zbawcę całego świata i złapał go za ręce.
- Dziękuję, o Łaskawco! - powiedział podczas gdy łzy ulgi spływały po jego policzkach.
- Masz zabawnych przyjaciół Aki! - odparł rozbawiony Toshiyuki.
Po obiedzie rozpromieniony Yoh podziękował i zwinął się pod pretekstem treningu. Co dziwniejsze rozpromieniony chłopak zmienił się nie do poznania za bramą - mianowicie  - uśmiech nie zszedł z jego twarzy, jednak łzy znowu pomoczyły jego policzki. Akiko bała się, że do końca dnia skończą mu się płyny w ciele.
Tymczasem Toshi usiadł na kanapie i odrzucił głowę do tyłu zamykając oczy.
- Coś się stało? - spytała zaniepokojona Akiko wchodząc do salonu.
- Nie, nic. Tylko głowa mnie zaczęła boleć - chłopak spojrzał swoimi błękitnym oczami na Akiko, jednak zamiast wesołych iskierek dziewczyna widziała tylko lód. Lód mrożący krew w żyłach. Aki przeszły dreszcze.
- P-przynieść ci jakieś tabletki? - zaoferowała.
- Nie dziękuję, ale... Nie już nic - wymusił uśmiech.
- Przyniosę Ci wody - oznajmiła brunetka i nie chcąc słyszeć odmowy szybko poszła do kuchni.
Zastanawiała się czy to co widziała to prawda, czy tylko jej wyobraźnia. Nigdy wcześniej nie zauważyła takiego czegoś u Toshi'ego. Nawet jak był zmęczony. Aki nie miała zamiaru więcej patrzeć na ten beznamiętny wzrok.
Szybko wlała zimnej wody z kranu do szklanki i ruszyła do brata.
Podając mu picie usiadła obok, spoglądając na niego badawczo.
- Dziękuję - wypijając zawartość za jednym razem odłożył szklankę na ławę i zaczął wpatrywać się w wyłączony telewizor.
- Mam takie wrażenie... - wypalił, jednak szybko z tego zrezygnował - Nie, nieważne to głupie.
- Na pewno nie jest to głupie - stwierdziła poważnie Akiko - Powiedz.
- Ech... Po prostu mam wrażenie, że skądś znam tego chłopaka - Aki zmarszczyła brwi. - Widzisz? Mówiłem, że to głupie - odparł zakrywając oczy dłońmi - Idę na górę.
Akiko obserwowała jak Toshiyuki wstaje i wspina się po schodach. Wciąż miała w głowie obraz jego oczu. Co takiego mogło się stać, że w ciągu dosłownie kilku minut z roześmianego chłopaka stał się... No właśnie. Jaki się stał? Markotny? Nieszczęśliwy? A może...
Akiko potrząsnęła gwałtownie głową chcąc wyrzucić z niej pesymistyczne myśli.
Nie może przecież teraz tak myśleć.
Nie teraz gdy wszystko zaczęło się powoli układać.


Yoh stał przed drzwiami do swojego domu. Wejść czy nie wejść? A jeśli Anna już jest? Ona na pewno już tam była. Asakura mógłby się założyć, że ona tam jest. Co mógł w takim razie zrobić? Nie miał pojęcia. Wiedział tylko, że im dłużej stoi tym coraz bardziej ciepły posiłek parzy mu dłonie.
Szatyn odetchnął głęboko. Spokojnie - powtarzał sobie - przecież nic takiego się nie stało, prawda?
Właśnie miał przezwyciężyć swój strach wchodząc jednak do domu, gdy drzwi same się otworzyły dając piękny widok na wściekłą blondynkę.
- Ja wszystko wyjaśnię! - krzyknął od razu wpatrując się z przerażeniem w jej ciemne jak czarna dziura oczy.


Jeden trening, wyjaśnienia i mycie podłóg później Anna zaprosiła Yoh na kolację. Podgrzała ramen, które zrobił Toshiyuki, bo po co miała sama się wysilać skoro i tak już było jedzenie? Zwłaszcza takie które nie dość, że dobrze pachniało i smakowało, to jeszcze było na ciepło. Coś takiego zdarza się w tym domu nieczęsto biorąc pod uwagę talent Asakury.
Kyoyama usiadła przy stole cierpliwie czekając na Yoh, który właśnie wlekł się przez korytarz. Po tym jak poczuł zapach wydobywający się z kuchni oczy mu się zaświeciły, a sam tak przyspieszył, że nawet sam nie zauważył kiedy pierwszy kęs posiłku wylądował w jego ustach.
- Pyyyyyszne! - oznajmił z pełną buzią.
- Kultury trochę - blondynka patrzyła z politowaniem na chłopaka, który jadł tak jakby głodował od co najmniej tygodnia - To skąd masz to jedzenie?
- Toshiyuki mi dał - uśmiechnął się szeroko jak to tylko on potrafi, po czym wypił resztę zupy z miski.
Anna uniosła jedną brew.
- To starszy brat Akiko - wyjaśnił domyślając się o co chodzi Kyoyamie - Tak się cieszył, że Akiko ma przyjaciół, że od razu jak mnie zobaczył to wciągnął mnie do domu i nie chciał wypuścić - zaśmiał się cicho - Lubię go - oznajmił ze szczerym i niewinnym uśmiechem na twarzy.
Blondynka westchnęła. Nie to, że nie wierzyła słowom Asakury. Wręcz przeciwnie. Była pewna, że on jej nigdy nie okłamie. Problem w tym, że szatyn zbyt łatwo ufał ludziom. Co nie znaczy, że Anna podejrzewała o coś Toshiyuki'ego, co to, to nie! Jednak sam fakt, że już po pierwszym spotkaniu z nim, Yoh uznał go za przyjaciela lekko ją niepokoiła. Bo oczywiście wiedziała, że chłopak uznał go za przyjaciela. Nie trzeba być geniuszem aby to zauważyć.
Czarnooka powoli dokończyła swoją porcję patrząc na wiercącego się właściciela mandarynkowych słuchawek.
- No idź już - mruknęła zbierając naczynia.
Szatynowi banan wkradł się na twarz, a po chwili słychać było tylko krótkie "wychodzę " i trzaskanie drzwiami. W końcu dzisiaj była premiera nowej płyty Boba - ulubionego wokalisty Yoh.
Anna westchnęła ponownie, po czym zabrała się za mycie naczyń. W końcu może zrobić ten jeden jedyny wyjątek raz na jakiś czas.
Następnego dnia zwarta i gotowa na wycieczkę Akiko wmaszerowała do sali lekcyjnej. Z wielkim uśmiechem na twarzy, którego jeszcze nikt z 1C u niej nigdy nie widział, kroczyła między ławkami w kierunku swojej paczki. Po tym jak usiadła na ławce Manty uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- To kiedy wyjeżdżamy? - spytała, a zdradliwe ogniki w jej oczach mówiły wszystko za siebie. Akiko nie mogła się już doczekać tej wycieczki.



~~~~~~~~~~

Na początku przepraszam, że rozdział jest spóźniony i taki krótki. Niestety dopadła mnie gorączka, która utrzymuje się od soboty do dzisiaj, a nie chciałam, aby post był przedłużany na siłę. 
Z ogłoszeń mam jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że kolejny rozdział nie będzie w tą niedziele tylko w następną,  czyli jedenastego września. Druga odnosi się do częstotliwości postów. W roku szkolnym postaram się nadal wrzucać je co tydzień, jednak, jak wiadomo, nie zawsze może się to udać. W związku z tym, jeśli pewnego dnia nie opublikuję rozdział to należy się go spodziewać w następnym tygodniu. 

Ok,  to tyle z ogłoszeń parafialnych. Teraz wracam sobie do łóżeczka z nadzieją, że spodoba się post ;*Pozdrawiam



Aria


PS Przepraszam też za wszelkie błędy, ale nie mam już siły wszystkiego sprawdzać. Obiecuję, że to poprawię jak tylko poczuje się lepiej. 
PS2 Chyba już wszystko poprawiłam, ale jeśli byłyby jeszcze jakieś błędy to proszę mi powiedzieć. A jeśli chodzi o przecinki to mam z nimi problem od podstawówki więc jak go nie będzie czy cuś to spokojnie, nadal się o nich uczę xD

niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 4. Wizyta w Funbai Onsen

Akiko! Uwaaagaaa! - wykrzyknął Yoh wchodząc do domu. 
Właśnie niósł swoje dużo kilogramowe ciężarki. Akiko nie wiedziała ile dokładnie miały kilogramów, lecz jak jeden wypadł to złapała go w locie i od razu ugięła się pod jego ciężarem. Reszta ciężarków również pospadała z jego rąk tworząc wielki huk który od razu przywołał Anne.
– Czy mogę wiedzieć co ty robisz? - spytała z lekko drgającą brwią.
– A tak jakoś wyszło - odpowiedział i uśmiechnął się rozbrajająco. Bynajmniej jak dla Aki, która nie widzi go na co dzień.
– Posprzątaj to. A ty - zerknęła złowróżebnie na Akiko - masz iść za mną - zażądała.
Aki na chwilę zamarła. Czyżby Anna zauważyła rysunek? Brunetka przełknęła głośno ślinę po czym z miną skazanego na śmierć ruszyła za dziewczyną. Po co ona właściwie to robiła? 
Właśnie była sobota. Dzień wcześniej blondynka udzieliła młodej Saji pierwszą lekcję angielskiego i szczerze mówiąc to były zarazem najcięższe i najbardziej pomocne dwie godziny w jej życiu. Pierwszy raz tak mocno harowała by się czegoś nauczyć. 
Tak więc dziewczyna miała w planach odpoczynek na cały weekend i przygotowanie się do poniedziałku, a tu nagle BUM! Anna dzwoni. Saji ma przyjść do niej o trzynastej. A skąd Kyoyama w ogóle ma numer zielonookiej? Akiko sama nie wie czy chce to wiedzieć.
Blondynka zaprowadziła zielonooką do swojego pokoju i usadziła ją przy biurku. Sama zaś wygrzebała jakieś kartki z szuflady i podała je Aki.
– Rozwiąż to. Wracam za piętnaście minut. Mają być zrobione - rzekła i wyszła z pokoju. 
Brunetka odetchnęła z ulgą. Przyszła tu na naukę. Na naukę. Nie dlatego, że Anna chciała ją ukarać za mazanie po jej ścianach. Odetchnęła głęboko i spojrzała na zadania.
– O w ciapkę - jęknęła patrząc na pięć kartek zadań po obu stronach - chyba jednak to jest kara.

W ciągu pięciu minut zrobiła jedną kartkę. W ciągu następnych pięciu minut zrobiła kolejną. A w następne pięć minut zrobiła następną. W sumie to w piętnaście minut zrobiła trzy kartki spiesząc się jak szalona. Jednak mimo swojego przyspieszenia ciągle zostawały jej dwie kartki. Wzięła do ręki czwartą kartkę. Przeczytała pierwsze zadanie. Nie miała czasu go rozwiązać. Drzwi się otworzyły. 
Anna. 
Ona wróciła. 
Ruszyła do biurka powolnym krokiem. 
Aki zamarła. Nie zdążyła rozwiązać zadań. Nie zdążyła. Nie zdążyła! Pot zaczął jej się lać z czoła. Co mogła zrobić? Kyoyama była coraz bliżej. Zostały jej dwa kroki, podczas gdy mózg Akiko pracował na najwyższych obrotach. I gdy już miała się poddać - wymyśliła. Wymyśliła genialny pomysł na uniknięcie kary za nie zrobienie zadań. Udała, że chce odłożyć ołówek i "przypadkiem" potrąciła czarny jak smoła tusz. Substancja wylała się całkiem "przypadkiem" brudząc kartki, biurko oraz jeansowe spodnie Akiko. No cóż. Spodnie w porównaniu z życiem wydawały się jakoś mało istotne. 
Dziewczyny szybko zareagowały. Anna przyniosła jakiś papier, rzuciła go trochę Akiko i zaczęła tamować tusz spływający z biurka. Zielonooka natomiast zaczęła ścierać ten z podłogi. Szybko się z tym uwinęły, jednak na drewnie zostały czarne ślady. 
Brunetka zaczerwieniła się aż po końcówki uszu. Nie myślała, że skutki będą aż tak widoczne. Zawstydzona zgięła się w pół.
– Przepraszam! Naprawdę bardzo mi przykro!
Anna westchnęła starając się powstrzymać swoją żądze mordu.
– Pójdziesz do sklepu kupić coś na te plamy.
– Hai! – krzyknęła Akiko po czym wyszła z zawieszoną głową za blondynką.
Dziewczyny zeszły na parter. Kyoyama dała zielonookiej pieniądze i kazała jej iść kupić odplamiacz do drewna. Sama zaś poszła na górę nie zdradzając Akiko celu. Brunetka westchnęła i wyszła z zajazdu.
Kierując się w stronę hipermarketu zdała sobie sprawę, że najbliższy znajduje się około czterdzieści pięć minut drogi od domu Anny. Jęknęła. W tym wypadku nawet biegnąc, dotarcie zajmie jej około dwadzieścia minut, same zakupy około piętnaście, stanie w kolejce kolejne piętnaście i powrót dwadzieścia pięć. Nie miała tyle czasu! Chciała zdążyć do domu na swój ulubiony serial!
Akiko stanęła. No własne. Dom. Oczy jej się rozszerzyły, gdy przypomniała sobie jak Toshi skarżył się, że kupili za dużo odplamiacza do drewna na tak małą plamę. Zielonooka rozejrzała się gorączkowo i uśmiechnęła się. Chyba szczęście było po jej stronie. Szybko weszła w uliczkę po lewej stronie i już po kilku minutach była w swoim domu.
– Ej! Onii-chan! Gdzie jest odplamiacz do drewna?! - krzyknęła na wejściu na szybko zdejmując buty.
Pobiegła do pokoju brata i stając przed drzwiami zaczęła pukać jak szalona.
– Już! Wystarczy, słyszę! Jeszcze nie ogłuchłem! Czego chcesz?!
– Mogę wejść?! – wrzasnęła Aki przykładając ucho do drzwi.
– NIE DRZYJ SIĘ!!! – zielonooka odruchowo odsunęła się od drzwi na jakiś metr.
– To mogę wejść? – zapytała niepewnie.
– A właź se – burknął chłopak.
Akiko zadowolona weszła do pokoju brata. Zaciekawiona rozejrzała się. Jak ostatnio tam wchodziła nie było tak samo. Toshiyuki pofatygował się nawet przemeblowaniem. Kiedyś stojące łóżko pod oknem, teraz było dosunięte do rogu pokoju po lewej stronie. Tuż obok łóżka stała szafka nocna. Na przeciwko znajdowała się wielka półka na książki w większości poświęcona mandze i figurkom. Po prawej stronie pokoju tuż obok okna, pod którym mieściło się biurko, stała szafa. Wszystkie meble były czekoladowe. Dodatkowo na granatowych ścianach wisiało duuuużo plakatów. Mnóstwo plakatów. Dodatkowo wszystkie o tematyce anime. 
Aki westchnęła. Raczej nikt by się nie spodziewał po jej bracie, że jest takim otaku. Już prędzej myśleliby, że to ona jest takim maniakiem. Otóż - owszem, lubi oglądać anime jednak bez przesady. Nie będzie się podniecać jakimś plakatem A4. 
Zażenowana podeszła do czerwonego kokonu zwiniętego na łóżku. Jedną ręką złapała za kołdrę i ściągnęła ją jednym ruchem pokazując światu bokserski brata. Toshi jęknął i założył poduszkę na głowę.
– Zgaś światło.
– Nie umiem zgasić słońca - zielonooka wyszczerzyła się. Jak ona lubiła drażnić brata! Zaraz jednak spoważniała. Nie zapomniała po co tam przyszła.– Potrzebuję płynu.
– Że co?
– Płyn. No wiesz. Do drewna.
– Chodzi ci o odplamiacz? – zielonooka żywiołowo zaczęła kiwać głową – A po co ci on? – chłopak spytał szczerze zaciekawiony. Czyżby Aki znowu bawiła się mieszaniem farb?
– No bo wylałam atrament i tak jakoś no...
– Została plama.
– No – burknęła.
Toshiyuki westchnął.
– Gdzie ona jest? – zapytał przykrywając się kołdrą – Później ją zetrę.
– Chcesz iść do Kyoyamy-chan?
– Tak, tak – mruknął zasypiając, by po chwili zerwać się na równe nogi – Że co?! – brunetka przechyliła głowę w prawo.
– Co, co?
– Co ty tak właściwie zrobiłaś?!
Akiko opowiedziała w skrócie szatynowi swoją wizytę u Anny. Niebieskooki jęknął.
– Wiesz, że jesteś głupia?
– Tak, tak – Aki machnęła ręką – Kiedyś już to przerabialiśmy. To co? Gdzie ten płyn?
– Odplamiacz.
– Właśnie, a co powiedziałam?
– Powie... – Toshi urwał zrezygnowany – Nieważne. Odplamiacz znajdziesz w schowku pod schodami.
– Dzięki! – banan wpłynął na jej usta, kiedy wybiegała z pokoju, podczas gdy jej brat padł jak długi na łóżko.
– Nareszcie spokój – mruknął w poduszkę, zaraz przed tym jak zadzwonił budzik – Och, no błagam!
Tymczasem Akiko już penetrowała schowek. Przez te kilka krótkich minut zdążyła wywalić na dywan całe dwie półki chemikalii i właśnie zrzucała rzeczy z trzeciej półki. Na nieszczęście - oczywiście Toshi'ego, bo zapewne on będzie później tam sprzątał - buteleczka upragnionego płynu znajdowała się na szarym końcu najniższej półki. Aki niewiele się przejmując schowała odplamiacz do kieszeni swoich krótkich spodenek, by następnie brać co leci do rąk upychając wszystkie wyszukane roztwory byleby nie wypadły. Z uśmiechem na mordce zamknęła drzwi schowka i poleciała do Anny.
W taki oto sposób Akiko wróciła do Funbari Onsen w piętnaście minut. Jak tylko przekroczyła próg domu zauważyła zszokowanego Morti'ego.
- O mój Boże, jesteś szamanem?! Szamanem, prawda?! - wykrzyknął blondynek upuszczając garnki.
- Yyyyy... Że co?
- Akiko jest szamanem? Ale super -powiedział Yoh wychylając się z salonu - Od kiedy?
- Co? Ale ja...
- Kiedy zamierzałaś nam powiedzieć, co? - szatyn uśmiechnął się przyjacielsko - Masz swojego ducha stróża?
– Kiedy ja...
– Przyprowadzisz go kiedyś? – zapytał Yoh z gwiazdkami w oczach – Jaki on jest? Silny? Pewnie tak, sądząc po tobie – chłopak roześmiał się ciepło.
– Yyyy?! – zawstydzona i zdezorientowana brunetka zarumieniła się wściekle.
– Dajcie jej już spokój – jak to ostatnio często bywało Anna znowu uratowała dziewczynę z opresji – za znęcanie się nad Saji macie teraz zrobić wszystkie te czynności które przypisałam wam na jutro. TERAZ – powiedziała tym swoim tonem nieznoszącym sprzeciwu. Do tego dołączyć mroczną aurę widniejącą wokół niej, a da to piękny obrazek na tamtą sytuację.
Morty automatycznie krzyknął "Tak jest Anna-san!" i już go nie było. Natomiast Yoh zaczęły płynąć rzewne łzy po policzkach.
– Co ja takiego zrobiłem? - spytał żałośnie powoli wlokąc się w stronę wyjścia. Kyoyama za to postanowiła nie zawracać sobie nim głowy i jej surowy (groźny) wzrok padł na Akiko. Zielonooką przeszły dreszcze.
– Saji-san.
– T-tak? - wydukała dziewczyna.
– Sądziłam, że będziesz o wiele później - powątpiewała blondynka.
Aki odetchnęła z ulgą. Już myślała, że będzie gorzej czy coś. A tu co? Chodziło tylko o to coś do drewna! Akiko jednym zwinnym ruchem wyciągnęła butelkę z kieszeni i pokazała etykietkę czarnookiej z uśmiechem. Po chwili wyciągnęła również pieniądze z drugiej kieszeni i włożyła obie rzeczy w ręce Kyoyamy.
– Przypomniałam sobie, że niedawno sama w domu poplamiłam podłogę farbami, więc skoczyłam do domu i wzięłam to co zostało.
Blondynka spojrzała podejrzliwie na dziewczynkę po czym westchnęła i zawołała Mante. Chłopak przyszedł, zabrał płyn i poszedł po schodach na górę.
- W takich okolicznościach nie ma sensu dłużej cię uczyć. Możesz iść.
- Co? - Akiko zawalił się cały świat 
- T-to nie będziesz mnie już uczyć? - spytała żałośnie. Co ona powie Toshi'emu?
Anna przewróciła oczami. Nie chciała już tracić sił na denerwowanie się 
- Nie, na dzisiaj koniec. Możesz już iść do domu.
- Ahaaa... - Aki odetchnęła z ulgą.
- Anno! Twój serial się już zaczyna! - krzyknął Yoh z salonu. 
Tylko co on tam robił? Nie wiadomo, jednak żyłka na czole blondynki mówiła, że to nie jest to zadanie, które mu przydzieliła na jutro. Młoda Saji rozszerzyła szeroko oczy.
- Która godzina?!
- Za piętnaście druga - odpowiedziała Anna.
- O, nie! Spóźniłam się! - przeraziła się dziewczyna w biegu zakładając buty - Poczekaj na mnie Kate! Już do Ciebie lecę!
Całej akcji z politowaniem przyglądała się blondynka i szatyn wychylający głowę z pomieszczenia. 
- Poczekaj - zielonooka przeskakując z nogi na nogę zatrzymała się w progu - Możesz obejrzeć u nas - Yoh uśmiechnął się rozbrajająco i zniknął w pokoju. Tuż za nim podążyła Anna, najpewniej żeby go ochrzanić, bo zaraz po ich zniknięciu słuchać było dźwięk spadającego na ziemię przedmiotu. 
Przez chwilkę Akiko rozważała wszystkie za i przeciw oglądaniu serialu w domu rówieśników, lecz po chwili zdała sobie sprawę, że nie ma co tracić czasu i ekspresowo, znowu, zdejmując odzienie dziarskim krokiem wkroczyła do salonu gdzie biedny Yoh leżał na podłodze z guzem na głowie. Nad nim stała blondynka z niezwykle pulsującą żyłką na czole. Dziwnym trafem tuż obok twarzy chłopaka leżały jego ciężarki. Czyżby spadły? Może dlatego Aki słyszała hałas? Ale skąd mogły spaść? 
Brunetka postanowiła to olać i trochę skrępowana usiadła na kanapie. Anna zmierzyła ją dziwnym wzrokiem, jednak po chwili dosiadła się do niej i obie z zaangażowaniem obserwowały wydarzenia lecące w telewizji.
Po jakiś pięciu minutach do pokoju wszedł zmachany blondynek pomagając najpierw wstać przyjacielowi, a potem umiejscawiając się na fotelu. Szatyn za to klapnął sobie na oparciu mebla obok Manty.
Przez pierwszą chwilę wszystko było spoko, dopóki chłopaki nie usłyszeli chrupania. Zauważyli wtedy, że otóż Akiko usiadła na ulubionym miejscu Anny, zajadała się jej ulubionymi ciasteczkami oraz negatywnie komentowała głośno zachowanie ulubionej bohaterki Anny z serialu. 
Przyjaciół przeszły dreszcze i zaczął lecieć im pot po skroniach. Obawiali się, że zaraz zamiast zwykłej blondynki pojawi się tam rozszalały demon, który zniszczy wszystko na swojej drodze. Przerażeni objęli się dygocząc.
- Sądzę, że masz złe podejście do Tiffany. To że jest taka chłodna i niedostępna nie oznacza to, że nie może się martwić o brata - oznajmiła Anna nie odrywając wzroku od telewizora. 
- Hę? - zdziwieni Yoh i Manta najpierw przestali się trząść, by po chwili wytrzeszczyli oczy na blondynkę.
- Ale w ogóle tego nie okazuje! Ja wiem, że można kreować swoją postać przy ludziach, ale ona nawet jak ich nie ma to jest taka sama! - sprzeciwiła się Saji wyrzucając ręce w powietrze na dowód swej frustracji.
- Trzeba się przyglądać szczegółom - powiedziała Kyoyama sięgając po herbatę.
Akurat wtedy Tiffany przyszła do Kate grożąc jej, że jak tylko znowu będzie się kręcić wokół Dereka - zniszczy ją. Dodatkowo pokazali jej przeszłość jak kiedyś za bardzo zaangażowała się w nie swoje sprawy przez co jej chłopak poszedł do poprawczaka, a najlepsza przyjaciółka do pychiatryka. Bardzo to przeżyła i nie chciała żeby podobna historia przytrafiła się jej bratu.

Akiko siedziała zszokowana pozwalając swoim kończynom swobodnie opadać. Jeszcze podczas napisów końcowych emocje u niej nie opadły, tak więc siedziała teraz z szeroko otwartymi oczami i szczęką na podłodze.
- A-ale jak to? - spytała nieprzytomnie nie mogąc oderwać wzroku od telewizora - Nie wierzę! Jak mogłam się tak pomylić!
Załamana brunetka upadła na podłogę użalając się nad sobą.
- Jaka ja głupia...
Podczas jej jakże teatralnym wystąpieniu reszta osób w pomieszczeniu patrzyła na nią ze zdziwieniem. To naprawdę była ta Saji Akiko którą znali? I wtedy nagle zielonooka poderwała się do siadu patrząc z błyskiem w oczach na Anne.
- Proszę, naucz mnie tego! - widocznie Akiko musiała tak zdezorientować blondynkę, że ta spojrzała na nią niepewnie. 
Akiko zamarła. Czy zrobiła coś nie tak? W pamięci usiłowała znaleźć ten brakujący szczegół, który myślała, że jej umknął. Już powoli sztywniała ze stresu, kiedy olśniło ją. Czy naprawdę zapomniała o tak ważnej czynności? Czy naprawdę tego nie zrobiła? Czy naprawdę nie mówiła swojego imienia? 
Aki zbladła przekopując nieudolnie swoje wspomnienia.
- Naprawdę się nie przedstawiałam?! - spytała przerażona na głos, podrywając się do góry. Dziewczyna stanęła na baczność po czym skłoniła się w pół - Jestem Saji Akiko, miło mi Was poznać! - powiedziała na jednym wdechu.
Nastąpiła cisza, którą przerwał Yoh. Mianowicie - nie mogąc dłużej wytrzymać wybuchnął śmiechem. 
- Wiesz co Akiko? Jesteś chyba najzabawniejszą osoba jaka w życiu spotkałem! - stwierdził szatyn trzymając się za bolący od śmiechu brzuch.
- Co? Ale, dlaczego? - Akiko przechyliła głowę w prawo.
Anna westchnęła. Już rozumiała sytuację w której się znalazła. 
- Saji-san - rzekła spoglądając na Akiko, którą na dźwięk swojego nazwiska skierowała swoją uwagę na czarnooką - Do której mogłabyś dzisiaj u nas zostać?
Akiko zdziwiła się. Skąd to pytanie? 
- Nie wiem - wzruszyła ramionami - Pewnie mogę zostać do której chcę, jutro przecież niedziela.
- To świetnie - Anna uśmiechnęła się przerażająco. 
Yoh, Morty i Akiko przełknęli ślinę.
- Em, a to dlaczego? - spytała nieśmiało brunetka.
- Przecież zadania się same nie zrobią.
Akiko zbladła.
- Och! Co za koszmar! - zielonooka złapała się za głowę - Zapomniałam, że muszę pomóc bratu w... Czymś tam! Cóż poradzić! Muszę iść! - dziewczyna z prędkością światła dostała się do przedpokoju i założyła odzienie - Dziękuję za dzisiejszą pomoc! Do poniedziałku! - krzyknęła i po chwili słuchać było trzaśnięcie drzwi.
Yoh się roześmiał. 
- Kto by pomyślał, że taka jest naprawdę! -powiedział.
- Doprawdy - Kyoyama wstając złapała się za biodra - Nie dość, że jej pomagam to jeszcze ucieka.
- No już, spokojnie Anno - szatyn uśmiechnął się - Chociaż już nikogo nie udaje! 
Blondynka westchneła. Wiedziała, że Asakura ma rację. Jednak to nie oznaczało, że mu to powie. Broń Boże! Również nie oznaczało tego, że Akiko ominą te ćwiczenia, które dla niej przygotowała.
- Mogę o coś spytać? - odezwał się Manta - Czemu Saji-san zachowywała się tak dziwnie?
Anna i Yoh wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Nie o to chodzi Morty, Akiko po prostu była sobą - rzekł szatyn nadal uśmiechając się szeroko.
- Jak to?
- Tak to. Normalnie zwracała się do nas z dystansem. Dzisiaj pierwszy raz zachowywała się swobodnie - oznajmiła Anna sięgając po dzbanek, zimnej już herbaty.
- Ale czemu? - zdziwił się blondynek.
Przecież oni nie są straszni czy coś. Prawda? No, może z wyjątkiem Anny, jednak to do niej Saji zwróciła się z prośbą. Czyżby to znaczyło, że ona go nie lubi?
- Cóż, tego nie wiemy. Być może ma jakieś nie miłe wspomnienia z dzieciństwa - rzekła Kyoyama wzruszając ramionami i wychodząc z pomieszczenia.
- Właśnie Morty, nie martw się! To nie dlatego, że nas nie lubi! - Yoh się roześmiał i poszedł za Anną zostawiając Oyamade w zadumie. W końcu skąd szatyn wiedział o czym on myśli?

- Wróciłam! - krzyknęła rozradowana dziewczyna wchodząc do domu. Na przywitanie odpowiedziała jej cisza - Super - burknęła - Nie ma go w domu.
Idąc do swojego pokoju brunetka mijała kuchnię. Po czym stanęła. Cofneła się parę kroków i spojrzała na lodówkę. A może zrobi obiad? Toshi nigdy jej nie pozwala, ale teraz go nie ma. Może nareszcie to była jej szansa na pokazanie swych umiejętności? Banan wpłynął jej na twarz gdy wkraczała do kuchni.

Toshi przetarł swoje zaspane oczy zamykając laptopa. Chyba zarwanie nocy na oglądanie anime nie wpłynęło na niego tak dobrze jak z początku myślał. Zwłaszcza, że dopiero o ósmej rano poszedł spać, a wstał w pół do czternastej, aby oglądać dalej. 
Chłopak spojrzał na zegarek wiszący na ścianie i z wrażenia aż spadł z łóżka.
- Jak to możliwe, że już po dziewiętnastej?! - wykrzyknął przerażony. Nie zrobił obiadu. Nie zrobił kolacji. Nie zrobił nic do jedzenia. Zupełnie nic!
Z pośpiechu zapomniał, że ma na sobie tylko bokserki w różowe serduszka, które kiedyś dostał od Aki i zbiegł z piorunującą szybkością na parter.  Dobiegł do kuchni w idealnym momencie - mianowicie - Akiko dopiero zaczynała gotować. Jednak sam widok jej przygotowań sprawił, że po chłopaku przeszły dreszcze. W dwóch krokach podszedł do siostry zabierając jej wielki nóż z ręki i wkładając go z powrotem do szuflady. Jak dobrze, że zdążył. Niebieskooki odetchnął z ulgą. W końcu nie wiadomo co Akiko zrobiłby z buraków, pora, sałaty, mąki, mleka i kawy w granulkach.
- Ej! Ja tutaj gotuję! - oburzyła się Akiko podczas gdy Toshiyuki wypychał ją z pomieszczenia - Nie zgadzam się na takie traktowanie!
- A może powiesz mi najpierw co zamierzałaś ugotować geniuszu? - spytał chłopak opierając się o framugę drzwi.
- Jak to co?! No barszcz oczywiście! Nie widziałeś składników? - zdziwiła się brunetka, choć szatyn często się zastanawiał czy aby na pewno Aki nie jest farbowana. 
- Wiesz co? Sam zrobię nam kolację. Idź się uczyć - Toshi zatrząsnął drzwi tuż przed nosem swojej siostrze zanim ta znowu wlezie mu do kuchni rozpoczynając apokalipsę.
- To nie fair! - krzyknęła obrażona dziewczyna obracając się na pięcie i kierując się na piętro.
Toshiyuki po raz kolejny odetchnął z ulgą i odkleił się od drzwi. Zaczął wyciągać POTRZEBNE składniki do barszczu jednocześnie chowają te, które wyjęła Akiko. 
Podczas gotowania wydało mu się, że jest jakiś zimniej niż zazwyczaj. Zamknął okno już na początku swojej pracy, jednak dalej coś mu nie pasowało. Kichnął nagle i wtedy zrozumiał. Przecież on nadal był w samych bokserkach.

~~~~~~~~~~

Powiem tylko tyle, że na serio bardzo trudno jest publikować posta z telefonu. Chociaż może to nie za dobre słowo. "Nie wygodne" lepiej by pasowało. I jeszcze ta autokorekta...
Ale koniec przynudzania! Otóż zdradzę, że wreszcie w następnym rozdziale zacznie się coś dziać! To znaczy nie spodziewajcie się nie wiadomo czego, w końcu to nadal wstęp. Powiedzmy, że ciągle będzie spokojnie, ale będą elementy ważne dla fabuły, o! Normalnie jestem z siebie dumna jak dobrze to ujęłam xD
Pozdrawiam

Aria

niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 3. Korepetycje

- Saji-kun!
Akiko podniosła nieprzytomny wzrok na nauczycielkę angielskiego.
- Czy ty w ogóle słuchasz?! Jesteś na zajęciach wyrównawczych, mogłabyś się chociaż trochę postarać!
Brunetka nie wiedziała o co chodzi jej sensei. Przecież i tak się niczego nie nauczy.
- Słucham, proszę pani. Ja tylko nic nie rozumiem.
- Bo nie słuchasz - oznajmiła pani Nataga i odwróciła się by z gracją, podejść pod tablicę.
Zielonookiej zebrało się na wymioty. Jaka kobieta dobijająca powoli do czterdziestki może e ogóle chcieć poruszać się z gracją odpowiednią dla osiemnastolatki? Przecież to wygląda okropnie. Chyba już zapomniała o swoich latach.
Młoda Saji rozłożyła się na ławce i jęknęła. Miała szczęście, że nauczycielka skupia się przede wszystkim nad znudzoną Kyoyamą, która gwoli ścisłości uczęszczała tutaj wbrew jej woli. Sensei zapisała ją na konkurs kuratoryjny* więc nie miała zbytniego wyboru. Nie chciała się zbłaźnić. Aki uważała, że blondynka bardzo umiejętnie maskuje swoje niezadowolenie.
Brunetka westchnęła. Właśnie był piątek, a Akiko jeszcze nie zapytała koleżanki o pomoc. Nieświadomie skrzywiła się przypominając sobie wczorajszą rozmowę z bratem.


- Znowu dostałaś jedynkę? - zdenerwowany Toshiyuki usiadł obok siostry.
- Tak. Skąd wiesz? - zapytała niewinnie. Kolejna jedynka nie była dla niej nowością, jednak fakt, że brat się o tym dowiedział to co innego.
- Dzwonili ze szkoły. Znowu - a no tak. Akiko już sobie przypomniała, że nauczyciele mają numer Toshi'ego.
Fuknęła niezadowolona jednak nie dała po sobie poznać czy było to z powodu rozmowy, czy zachowania dziewczyny z serialu który oglądała.
- Aki, nie ignoruj mnie. To poważna sprawa. Jak tak dalej pójdzie to naprawdę może się źle skończyć, a wymówka typu "to przez stres związany z przeprowadzką" nie przejdzie. Już nie.
Akiko niechętnie spojrzała na szatyna. Oczywiście, że o wszystkim wiedziała. Starała się tylko o tym nie myśleć. To było dla niej trudne. Czuła wstręt do tego języka już od najmłodszych lat. Toshi to rozumiał, jednak to nie mogło się tak ciągnąć w nieskończoność. Wiedział, że szczere chęci siostry nie wystarczą. Też tak kiedyś miał, tyle, że z matematyką. Jednak wtedy ona mu pomogła. Szkoda, że on nie mógł pomóc jej.
Dziewczyna skierowała swoje melancholijne spojrzenie z powrotem na telewizor.
- Wiem - odparła obserwując wydarzenia w telewizji.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - spytał zmartwiony Toshi.
- A co mogę?- wzruszyła ramionami - Po prostu znajdę korepetytora.
- Masz na myśli Koyoye-chan?
- Kyoyame-chan.
- Nie ważne - zirytowany błękitnooki wstał z kanapy.
- Tak.
- Poproś ją jutro, dobra?
- Yhym - Toshiyuki wyszedł z pokoju, podczas gdy Aki wciąż wpatrywała się w telewizor.
Akiko nie wyglądała jednak na zainteresowaną programem. Jej myśli były zbyt pochłonięte ważniejszymi rzeczami. Wspominała pierwszą - i ostatnią - lekcje z angielskiego, którą udzielał jej Toshi. Zaśmiała się gdy przypomniała sobie minę Toshi'ego gdy powiedziała "Ale skoro tutaj jest s to tutaj też powinno być, a jeśli nie ma to cała logika w łeb wali. Poza tym jeśli tutaj jest to s, a tutaj nie, to tutaj nie powinno go być tylko właśnie tutaj co mi mówisz że nie może być". Uznała że to była jedna z jego najśmieszniejszych min. Jednak brunetka za wiele to się wtedy nie nauczyła.
Akiko westchnęła.
Brandon znowu zdradził Kate, która natomiast znowu płacze i znowu idzie w objęcia Dereka.
Jęknęła zdając sobie sprawę, że myślenie o głupotach w niczym nie uchroni ją przed angielskim. Nie uchroni jej również przed proszeniem o korepetycje.


Akiko westchnęła i postanowiła spojrzeć na tablicę. Znowu te same głupie wyrazy. Niby je znała, niby umiała, jednak powodowały w niej tyle wstrętu. Zniesmaczona przeczesała włosy. Przygotowywała się mentalnie do poproszenia o tą głupią pomoc. Wbrew pozorom młoda Saji jest samodzielna oraz stara się być samowystarczalna. Jedyną dotąd osobą, którą o cokolwiek prosiła był jej brat. Przy nim nie miała uprzedzeń. Nie wiedziała, dlaczego w ogóle jakieś miała. Tak było i już. Czuła się z tym dobrze, zaakceptowała to. Jednak teraz okazało się to kulą u nogi. Już tydzień chodziła poddenerwowana. Dlaczego? Bo była taką idiotką iż uważała, że prośba o pomoc pokazuje jej słabości. Niewiele zmieniało to, że o jej problemach z językami wiedzieli wszyscy z jej klasy. Ale dlaczego niby wszyscy mieliby o tym wiedzieć? Cóż, powodów jest wiele. Takich jak oceny, czy fakt iż brunetka śpi na prawie każdej lekcji, którą nie lubi albo się na niej nudzi... Tak czy siak nie dane było jej się dobrze przygotować. Zadzwonił dzwonek.
- Jak to?! To już koniec lekcji?! - brunetka poderwała się z miejsca zaskoczona.
- Tak, panno Saji. Nie zdziwiłabyś się jakbyś uważała - oznajmiła sensei i wyszła z klasy kręcąc biodrami.
 Akiko prychnęła. To nie jej wina, że pani Nataga nie umie uczyć. Niedbale wrzuciła zeszyt i długopis do torby. Niezadowolona zauważyła, że Anny już nie ma. Jęknęła i wybiegła z sali by złapać dziewczynę jeszcze w szatni. Niestety tam też jej już nie było. Pośpiesznie zmieniła buty i wybiegła na zewnątrz. Zauważyła blondynkę przy wyjściu ze szkoły.
- Kyoyama-chan! - krzyknęła. Z przerażeniem zauważyła, że nie ma już odwrotu. Anna zatrzymała się gdy ją zauważyła. Brunetka przywołała na twarz nerwowy uśmiech kiedy już dogoniła koleżankę - Dzięki, że zaczekałaś.
- Chciałaś czegoś? - odparła spokojnym tonem i powoli ruszyła do przodu. No tak, bo to Aki była zdenerwowana, nie Anna. Zielonooka przełknęła ślinę.
- W sumie to tak... - ruszyła za czarnooką, której w tym momencie zmarszczyły się brwi - Masz trochę czasu w najbliższym czasie? To znaczy czy masz wolny czas w ostatnim czasie? To znaczy...
- Wiem co to znaczy - przerwała jej - A to czy mam czas to zależy od tego co chcesz robić - przyspieszyła, a Akiko ze zdziwieniem zauważyła, że kierują się coraz bliżej jej domu. Brunetka westchnęła, jak tak dalej pójdzie to wyjdzie na to, że Anna się nie zgodzi. Postanowiła walnąć prosto z mostu. Wzięła głęboki oddech.
- Czy mogłabyś pomóc mi z angielskim? - Akiko trochę zdziwiła Kyoyame, jednak ta nie dała po sobie tego poznać.
- Dlaczego akurat ja? - spytała chłodno jeszcze bardziej przyspieszając oraz mijając przy okazji ulicę, gdzie mieścił się dom Saji.
- Bo uważam, że ty byś mi mogła pomóc. Masz najlepsze oceny, oraz znam cię troszkę. Oprócz ciebie znam bliżej tylko Misaki-san, Asakure-kun i Oyamade-kun. Będąc szczera powiem, że nie przepadam za Misaki-san, a z chłopakami wolałabym się nie uczyć. Zwłaszcza, że myślę, że Asakura-kun nie jest najlepszy w tym języku - Aki zauważyła, że Anna wzdycha.
- Nie sądzisz, że powinnaś bardziej uważać na lekcjach, czy chociażby zajęciach wyrównawczych?
- Może i tak, lecz po co mam to robić skoro wiem, że i tak nic nie zrozumiem? 
Anna zastanawiała się tylko przez chwilkę. W sumie to mogłaby dawać korepetycje, jeśli wiązałyby się z tym jakieś korzyści. Zadowolona blondynka przypomniała sobie, że Aki ma słabe wyniki z angielskim, co znaczy, że ta przyszła do niej w akcie desperacji. Kyoyama coś czuła, że tym razem Morty nie będzie musiał sam myć wszystkich podłóg.
- To co, zgadzasz się?
 Akiko obserwowała reakcje Anny, jednak nic nie mogła wyczytać z jej twarzy. Zdenerwowana zaczęła tarmosić swoją spódniczkę. Szły jeszcze kawałek aż dziewczyna nagle skręciła. Aki przeczytała, że weszli do zajazdu - Funbari Onsen - jednak nie wiedziała po co. Niepewnie poszła za blondynką, która już czekała przy drzwiach.
- Zapraszam - powiedziała i weszła do środka. Zielonooka zdziwiona kroczyła za nią. Kyoyama właśnie zdejmowała buty. Akiko zdezorientowana jeszcze bardziej po prostu stała w miejscu - Wróciłam.
- Witaj w domu. Anno widziałaś gdzieś może moją... - zdziwiony przerwał gdy zobaczył, że ma gościa - Akiko?
- Asakura-kun? - spojrzenia obojga wylądowały na czarnookiej, która przewróciła oczami.
- Ten zajazd to własność Yoh, mieszkam tutaj dzięki znajomości jego rodziców i dziadków - dziewczyna zwróciła się do Akiko ignorując Asakure.
- Yoh-kun, znalazłem... - Manta wszedł do przedpokoju. Nagle zrobiło się tam tak tłoczno... - Saji-kun?
- Nie mówcie mi, że on też tu mieszka - palnęła przerażona brunetka.
- Można tak powiedzieć - Anna wręczyła blondyna od odpowiedzi. Aki zrobiło się gorąco. Jak można mieszkać z dwoma nie spokrewnionymi ze sobą chłopakami!
- Anno-san! Ja tu nie mieszkam! - sprzeciwił się mały blondynek.
- Siedzisz tu cały czas. Chyba można to zaliczyć, prawda? - pytanie retoryczne nakazujące brak odpowiedzi. Czemu by nie?
- Idziesz? - zapytała zniecierpliwiona Kyoyama zwracając się do nadal stojącej w drzwiach Akiko. 
Aki, która dotychczas stała zszokowana swobodą Anny przy chłopakach w pierwszej chwili nie wiedziała o co chodzi, jednak po chwili szybko zdjęła buty czując na sobie wiele, jak dla niej, spojrzeń.
- Yoh, Shorty, blokujecie drogę. Jeśli nie macie nic do roboty chętnie coś wam dam.
Na słowa Anny chłopaki gwałtownie wbiegli do środka. Sama dziewczyna natomiast spokojnie ruszyła w stronę schodów. Trochę już baaardzo zagubiona Akiko poszła za nią. Gdy już weszły na piętro widać było trzy pokoje po prawej stronie korytarza. Kyoyama skierowała się do ostatnich drzwi, a młoda Saji posłusznie podążała za nią. Gdy weszły do pomieszczenia przywitała ich pusta przestrzeń. No, może nie do końca. Po lewej w ścianie wbudowana była szafa, a po prawej stronie przy drzwiach była złożona mata. 
Akiko od razu zauważyła, że wystrój tego miejsca jest typowo japoński, lecz nie spodziewała się, że w pokojach będzie tak samo. Obserwowała jak Anna pochodzi do końca pokoju i uchyla okno. Także jak podchodzi do prawej strony szafy i otwiera ją. Ku zdziwieniu brunetki, dziewczyna wysunęła stamtąd biurko i jedno krzesło.
- Poczekaj chwilę - powiedziała oraz wyszła zostawiając dziewczynę samą.
Aki uznała, że pokój Anny jest ładny, ale nie wiedziała jaki był w to wkład jej koleżanki. Ściany były ciemnozielone, a na jednej z nich namalowane było drzewko. Niektóre jego listki latały dookoła niego. Konar był ciemnobrązowy, a liście miały trochę jaśniejszy odcień zielonego od tła. Podłoga była drewniana, ładnie to komponowało się z tym namalowanym pniem - miał ten sam odcień. Szafa miała ten sam kolor co drewno, a elementy dekoracyjne, takie jak listwy i uchwyty - zielone. Wszystko do siebie pasowało. Nawet białe firanki w oknach. Jednak czegoś Aki tu brakowało. Szybko spojrzała przez uchylone drzwi czy Anna idzie. Gdy nic nie zobaczyła z miną szaleńca wyjęła ołówek i farbki z torby i zaczęła szkicować na ścianie. Zdążyła wszystko skończyć akurat gdy blondynka wróciła. Niestety farbki były nadal na ławce, a ołówek w rękach Akiko. Brwi Anny powędrowały do góry.
- Robiłaś coś? - zapytała groźnie.
- Rysowałam i malowałam - odpowiedziała zgodnie z prawdą, jednak widząc wzrok koleżanki dreszcze i tak przeszły jej po plecach - Przepraszam, już wszystko chowam - zdenerwowana z drżącymi rękoma zaczęła wkładać swoje rzeczy do swojej torby.
Kyoyama nie odpowiedziała. Czekała cierpliwie. Dopiero jak Aki skończyła się pakować postawiła drugie krzesło przy biurku. Do tej pory zielonooka nie stresowała się. Była zbyt przytoczona innymi emocjami. Zdziwieniem, szczęściem, zdenerwowaniem, ale nie stresem. Jednak teraz, gdy usiadła obok Anny nie mogły przestać trząść się jej kolana, a dodając do tego drżące ręce wyglądała jak galaretka. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że jej koleżanka się przebrała.
- Wiesz chociaż czego chciałabyś się pouczyć?
- Tak, chciałabym... - nie dane jej było skończyć gdyż wielki huk za drzwiami tak ją przestraszył, że aż spadła z krzesła - Co to było?
Anna, na której nie zrobiło to wrażenia wstała, podeszła do drzwi i otworzyła je na szerz. Po drugiej stronie leżeli Yoh, Morty i złamane krzesło. Żyłka na czole Anny pulsowała tak mocno iż chwilami wydawało się, że pęknie.
- Czy mogę wiedzieć co wy wyprawiacie? - spytała siląc się na spokój.
- He, he, he - zaśmiał się - Nic takiego - odparł uśmiechnięty Yoh drapiąc się w tył głowy.


Yoh siedział wyciągnięty na kanapie nieudolnie próbując się z nią scalić. Obok niego siedział Manta. Blondyn machał nogami patrząc się w podłogę.
- Ej, Yoh-kun. Czy Anna-san powiedziała ci, że dzisiaj przyprowadzi ze sobą Saji-san?
- Co? - spytał szatyn zdejmując słuchawki z uszu.
- Czy Anna mówiła ci, że dzisiaj przyjdzie Saji-san? - powtórzył Oyamada.
- Nie.
- Aha, ciekawe po co tu przyszła...
- Yhym - mruknął Yoh i z powrotem założył słuchawki. 
Nie dane mu jednak było słuchać muzyki gdyż podczas rozmowy przyjaciół blondynka zeszła na dół. Zaczęła się krzątać po salonie i kuchni w tylko sobie znanym celu. Nie zdradziła go jednak chłopakom przyglądającym się jej. Dwójkę przyjaciół zżerała ciekawość co takiego Kyoyama szuka. Nawet Yoh zdjął ponownie słuchawki.
- Ymmm, Anno? - odważył się ją zaczepić.
- Tak, Yoh? - czarnooka właśnie zaglądała pod stół w kuchni próbując sięgnąć coś stojącego za nim.
- Pomóc może w czymś? - dziewczyna wstała i otrzepała mundurek.
- Wyjmij krzesło zza tego stołu - powiedziała i poszła na piętro. 
Yoh westchnął i zwlokł się z sofy. Po co w ogóle to proponował? Jęknął i poszedł do kuchni. Po chwili użerania się ze stołem wyciągnął siedzisko akurat wtedy, gdy Anna wróciła. Dziewczyna zdążyła zmienić mundurek na swoją ulubioną czarną sukienkę. Zmarszczyła brwi na widok stołu pośrodku pokoju, jednak nic na ten temat nie powiedziała. Ograniczyła się do trzech słów.
- Pamiętaj o treningu - rzekła i zabrała krzesło. 
Niezadowolony Yoh odstawił stół na miejsce. Podczas tego Morty zdążył stanąć w drzwiach kuchni.
- Ej, Yoh-kun. Wiesz już co takiego robią dziewczyny?
Na twarzy Asakury pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie, ale sami możemy sprawdzić. Może wyślemy Amidamaru? - szatyn myślał na głos.
Oboje spojrzeli na przyjaciela, który nagle pojawił się przy ich boku.
- Anna-dono by mnie wyczuła - oznajmił samuraj ze smutkiem i nagle się wzdrygnął - Poza tym nie chciałbym znowu jej podpaść. Jej korale bardzo się wpijają w ciało.
- Aha ha ha... Racja. Wybacz Amidamaru, nie pomyślałem o tym. To może wyślemy mnie?
- Ale Yoh-dono! Co z twoim treningiem?!
- Właśnie, Yoh. Powinieneś już wyjść - odparł Manta. Wiedział, że Yoh nie lubi treningów, ale jeśli nie zrobi go całego, Anna następnego dnia da mu dwa razy cięższy.
- Nic się nie stanie jak wyjdę trochę później. Co się odwlecze to nie uciecze! - szatyn podrapał się w tył głowy, a jego kumple złamali się nad jego podejściem do życia nie pierwszy i nie ostatni raz - Możesz wracać Amidamaru, ja i Manta sobie poradzimy. Mam już nawet pomysł, opowiemy Ci co się stało po wszystkim.
- Dobrze, Yoh-dono - odparł Amidamaru oraz zniknął tak szybko jak się pojawił zostawiając przyjaciół samych.
- A może zrobimy tak? - szatyn zaczął szeptać.
- CO?! CZEMU TO JA MAM SIĘ PRZEBRAĆ W SUKIENKĘ?! - Asakura zaśmiał się i poklapał uspokajająco po plecach Manty.
- To był żart. Żart, przyjacielu - Oyamada odetchnął z ulgą.
- To co robimy, Yoh?
- Jak to co? - zapytał szatynz nowu odsuwając stół i wyjmując zza niego krzesło - Idziemy trochę poszpiegować - odparł wesoło. Morty pokręcił głową z politowaniem. Oboje po cichu poszli na piętro.


Anna naprawdę nie miała już sił. Nie dość, że leń to jeszcze zbyt ciekawski. Patrzyła na Yoh mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, lecz chłopak już dawno uodpornił się na jego działanie. Nie całkowicie, jednak już nie drży za każdym razem jak tak na niego patrzy. Co nie zmienia faktu, że ciągle boi się wściekłej Anny. Jej legendarny lewy sierpowy nadal boli tak samo, o ile nie coraz bardziej.
- Mam to wyjaśnić? - spytał Asakura. Miał szczerą nadzieję, że jednak nie będzie musiał się tłumaczyć. Najprawdopodobniej po wysłuchaniu go, Kyoyama zadałaby mu potrójny trening.
- Nie trzeba - blondynka trochę ochłonęła. Żyłka na jej czole nie pulsowała już tak mocno - Szczerze mówiąc to spodziewałam się, że będziecie chcieli się dowiedzieć po co Saji tutaj przyszła, jednak sądziłam, że wyślecie Amidamaru - westchnęła - Teraz trzeba kupić nowe krzesło.
- Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to ja mogę je kupić - pisnął Manta, a Anna skierowała na niego swój wzrok. Na niego ciągle miał takie same działanie. Dreszcze przebiegły przez jego ciało.
- Oczywiście, że możesz kupić. Tak samo jak wyszorować łazienkę i korytarze - Oyamada opuścił głowę. W głębi ducha tak naprawdę się cieszył. Myślał, że dostanie cięższą karę. Takie zadania dostawał raz na tydzień, a krzeseł to może kupić nawet sto jeśli dzięki temu ominie go złość Anny.
- A ty - dziewczyna spojrzała z powrotem na Yoh - Masz podwójny trening - chłopak zauważalne odetchnął z ulgą - razy dwa - oznajmiła blondynka wracając do Akiko.
- Tak jest Anno - odparł Asakura ze łzami lecącymi po jego policzkach, jednak dziewczyny nie wiedziały jego reakcji, bo Anna zamknęła drzwi. 
Aki była zdziwiona. Na tyle, że zapomniała iż spadła z krzesła i dalej siedziała na podłodze. Blondynka zmarszczyła brwi.
- Będziesz tak tam siedzieć?
- Słucham? - spytała nieprzytomnie.
- Czy będziesz dalej siedzieć na podłodze? - zielonooka szybko poderwała się do góry przypominając sobie po co tu przyszła.
- Przepraszam Kyoyama-chan - powiedziała na jednym wydechu stojąc na baczność. Anna westchnęła i pokazała brunetce, że ma usiąść.
- Tak więc od czego chcesz zacząć? - Aki zdążyła otworzyć usta gdy rozległo się pukanie.
- Ymm... Anno? A ten podwójny trening razy dwa oznacza poczwórny trening? - zapytał Yoh nawet nie otwierając drzwi.
- Tak.
- Aha... Przepraszam za najście.
Rozległo się skrzywienie desek. Po chwili znowu było cicho więc dziewczyny postanowiły wrócić do nauki. Blondynka wzrokiem nakazała młodej Saji kontynuować.
- Chciałabym... - kolejne pukanie.
- Anno? Czy ten poczwórny trening liczy się całego treningu czy tylko biegów?
- Całego.
- Aha... Przepraszam za najście.
Znowu słychać było skrzywienie desek. Teraz dla pewności dziewczyny poczekamy jeszcze dwie minuty zanim kontynuowały.
- Więc... - słychać było kolejny dźwięk uderzanych drzwi. Poza tym to już trzeci raz przerwali Akiko. Nie ma co. Ma dziewczyna wielkie szczęście.
- Anno? - szatyn niepewnie wetknął swoją głowę zza drzwi.
- Na litość Boską, Yoh, czego chcesz? - zapytała dziewczyna przykładając rękę do czoła.
- Ja tylko chciałem zapytać czy teraz ten trening czy jutro.
- Teraz.
- Aha... Przep...
- Masz jeszcze jakieś pytania? Jeśli tak to mów szybko - przerwała mu Kyoyama.
- Co?
- Czy masz jeszcze jakieś pytania.
- Ano jedno takie...
- Więc? - zdenerwowana czarnooka powoli zaczynała tracić cierpliwość.
- Dlaczego Akiko jest u nas? - Anna spojrzała na zielonooką. Od razu było wiadome czego od niej chce.
- Przyszłam tu, aby Kyoyama-chan mnie pouczyła - powiedziała Aki. 
Dziewczyna miała wrażenie, że jakby to jednak Anna odpowiedziała nastąpił by wybuch jej złości i nikt by przed nim nie uciekł. Nawet ona, siedząc cicho jak mysz pod miotłą, oberwałaby. Co prawda nie wiedziała jak, jednak nawet po takiej krótkiej znajomości zdążyła trochę poznać charakter blondynki. Wiedziała, że jak coś ją zezłości to będzie się mścić. Tak samo było z panem od wf-u. Nikt nie wie czym poprzedniego dnia podpadł czarnookiej, jednak na pierwszy rzut oka widać było iż Kyoyama, delikatnie mówiąc, nie lubi go. Biedaczek. Sam sobie przybił gwóźdź do trumny. A jak? Mianowicie zarządził rzuty piłką lekarską. Właśnie wtedy Anna z całej siły rzuciła nią do tyłu, która jakimś sposobem skręciła za bardzo w prawo i dosięgła pana Umehary. Nieszczęśnik oberwał w twarz i musiał iść do pielęgniarki.
W sumie to mu się należało, uznała Akiko, wstawił mi 4 z biegów, a byłam pierwsza i sam kazał biegać truchtem.
- Aha... Przepraszam za najście.
Odgłosy ponownie ucichły i nastąpiła przyjemna cisza kojąca nerwy blondynki. Właśnie gdy w końcu się opanowała zapukano ponownie. Anna wstała i ze swoją morderczą aurą otworzyła drzwi witając nieproszonego gościa.
- Tak? - mimo swojego spokojnego głosu jej intencje aż wylewały się z niej strasząc Mante, który cofnął się i szybko przełknął ślinę.
- B-bo, b-bo, bo... - zaczął się jąkać.
- Wysłów się - zażądała blondynka nadal strasząc karzełka.
- T-tak! B-bo skończył się p-płyn d-do mycia p-podłóg.
- To idź kupić.
- A-ale n-n-nie mam p-przy s-sobie kasy? - wydukał i cofnął się aż do ściany. 
Kyoyama wzięła kilka głębokich wdechów i poszła po pieniądze. Jak wracała posłała jeszcze raz mordercze spojrzenie Morty'emu, dała mu banknoty i usiadła obok Aki.
-To czego chciałaś się uczyć? - powiedziała już zupełnie opanowana czym zdziwiła brunetkę. Na tyle, że ta aż zapomniała o strachu.
- W sumie to umiem tylko znaczenia słówek. Przy czasach legnę - oznajmiła.
- Czyli jednym słowem nic nie umiesz.
- Tego bym nie powiedziała -zielonooka pokręciła głową - Dogadać się z obcokrajowcem to bym umiała. Tak samo jak napisać coś na kartce, ale same słowa typu 'I go school'.
- Czyli coś tam jednak umiesz - czarnooka westchnęła - jednak ta wiedza jest nie przydatna jak nie umiesz czasów.
- Troszeczkę... - Akiko podrapała się palcem wskazującym w policzek i uśmiechnęła się nerwowo.
- Dobra - powiedziała nagle Anna wyjmując jakiś podręcznik - Po tym jak dzisiaj będziesz się zachowywać zdecyduję czy będę cię uczyć czy nie - dziewczyna spojrzała na Aki - Tylko nie zrozum mnie źle. W zamian będziesz mi trochę pomagać sprzątać w domu.
Brunetka skrzywiła się jednak ani myślała o sprzeciwie. Nie lubiła sprzątać, ale potrzebowała nauk Anny.
- Jasne - rzekła i razem z blondynką zabrała się do roboty.

*****

Po dwóch godzinach nauki Akiko była wypruta z życia. Dosłownie. Jak się żegnała z Kyoyamą i chłopakami ledwo chodziła. Snuła się nie mając nawet siły podnieść nóg, a przecież to psychicznie się zmęczyła, nie fizycznie. Jednak mimo całego swojego wyczerpania cieszyła się iż Anna zgodziła się ją uczyć. Co prawda nie za darmo, ale czego się mogła spodziewać po tej blondynce?Westchnęła stojąc na progu swojego domu nie mając siły wejść do środka to co dopiero mówić o pójściu do swojego pokoju.
- Toshi... Wróciłam... - mruknęła ostatkiem sił i padła na podłogę. Ale jaką podłogę! Zimną, pachnącą i wypastowaną! Aki coś tak czuła, że Toshiyuki nie miał co ze sobą zrobić.
- Aki! Siostrzyczko moja jedyyyna? Ej. Co ty robisz? - spytał patrząc na turlającą się po podłodze brunetkę. Taaa... Nie miała siły iść, a turlać się to już może.
- Dobra robota Onii-san! Trzymaj tak dalej! - podniosła kciuk w górę.
- O co ci chodzi?
- No o tą wypastowaną podłogę! Cud, miód i orzeszki!
- Tyle, że to nie ja - na te słowa Akiko przestała się turlać i gwałtownie podniosła głowę.
- Ona tu jest? = spytała przerażona.
- Nie, ale to ona przysłała sprzątaczkę - dziewczyna wyraźnie odetchnęła z ulgą.
- To co mnie straszysz? - wymamrotała i zaczęła się podnosić.
- Nie straszę! Ale lepiej powiedz co u ciebie - skinął na nią głową - Jak poszło? Uciekła z krzykiem po pierwszej minucie?
- Czy aż tak we mnie nie wierzysz? - Aki zrobiła minkę zbitego psa.
- Szczerze?
- Już lepiej nic nie mów - westchnęła i zaczęła powoli kroczyć do salonu. Toshiyuki z uśmiechem na mordce poszedł za nią. Usiedli na kanapie i włączyli telewizor.
- To jak? Uciekła? - Akiko przewróciła oczami.
- Tak, uciekła, potknęła się, przewaliła i umarła.
- O... To kiedy pogrzeb? - młoda Saji spojrzała na brata. Czasami zastanawiała się czy jej brat udaje idiotę czy tylko mu odwala. Chociaż można by powiedzieć, że robi naraz jedno i drugie.
- Nigdy. To był sar...
- Jak to?! Przecież powinien być odpowiedni rytuał odesłania duszy w zaświaty! - Toshi przerwał jej przybierając poważną minę, jednak wesołe iskierki w jego oczach psuły cały efekt. Kąciki ust Aki powędrowały do góry jednak brunetka zdążyła zwrócić wzrok z powrotem na telewizor zanim szatyn to zauważył. Postanowiła walnąć prosto z mostu.
- Tak, będzie mnie uczyć - chłopak otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
- Na kurczaczki przenajświętsze, serio?
- Tak, serio - odpowiedziała zirytowana zielonooka. Dlaczego to takie dziwne? Przecież nie jest taka tragiczna, no nie? Nie?
- Ale kiedy się będziecie spotykać?
- Chyba codziennie po szkole. Jakieś dwie godzinki. No tak okoł... Chwila moment, czy ty płaczesz? - spytała patrząc na potok wylewający się z oczu brata.
- T-tak. Jakie poświęcenie... Co ty dla niej takiego zrobiłaś? Jak można być tak dobrodus... -błękitnooki nagle przerwał, otarł łzy i popatrzył intensywnie na siostrę - A może podobasz jej się? A co jeśli ona jest lesbijką?! Jeśli naprawdę spodobałaś jej się?! Nie będzie mi się tutaj do siostry dobierała! Już ja jej tak dam, że...
- Zluzuj facet, spokojnie, ona nie jest taka - Akiko przerwała dramatyzowanie brata - Zresztą nawet jej nie widziałeś. Poza tym - wtrąciła - To nie ona się boi mnie uczyć, tylko ja się boję uczyć z nią.
- Dlaczego?
Akiko w skrócie opowiedziała co się działo w Funbari Onsen. I o tym jak Anna zachowuje się w szkole.
-Łaaał - odparł wbijając nieobecne spojrzenie w telewizor - Ty wiesz co?
- No?
- Dobrze, że się z nią uczysz. Gratulacje! Od dzisiaj masz korepetycje! - powiedział radośnie.
- Weź mi lepiej o tym nie przypominaj - burknęła również wbijając wzrok w serial.
Rodzeństwo przez chwilę siedziało w ciszy oglądając telewizję. Akurat leciał "Przepis na miłość". W tym odcinku Kate zdecydowała się zerwać z Brandonem dla Dereka, kiedy nagle dowiaduje się że Brandon wcale jej nie zdradzał tylko wychodził gdzieś ze swoją siostrą.
- Odrobiłaś już lekcje? - zapytał nagle Toshiyuki.
- Tak. Kyoyama-chan powiedziała, że skoro już i tak się uczymy możemy też odrobić lekcje.
- Aha.
Teraz Kate nie wie co zrobić. Kocha i Brandona i Dereka, a gdy wydaje się że podjęła już decyzję przychodzi jej przyjaciółka Mandy i mąci jej w głowie.
- A wiesz co? - wtrącił nagle szatyn.
- Co?
Błękitnooki oderwał wzrok od całujących się Kate i Mandy.
- Przynajmniej ta Koyoya-chan nie jest lesbijką.
Akiko rzuciła w brata poduszką.
- A weź ty idź stąd!

~~~~~~~~~~

*ja nie wiem czy mają tam takie konkursy ale cóż xC


Cześć! A oto kolejny rozdział słodkiej sielanki. 
Mówiłam, że wyrobię się w tydzień! Ha! A ty nie wierzyłaś!
Akiko: Jeszcze tylko dziesięć minut i wygrałabym tą czekoladę :'C
Heh, wracając, chciałabym przeprosić za błędy, co prawda czytałam dwa razy, ale z racji na godzinę powoli zamieniam się w zombie, zwłaszcza jak się całą poprzednią noc oglądało anime, więc wybaczcie x3
Co do zachowania Yoh w poprzednim poście, to ja wiem, że trochę nie pasuje, ale jak zaczęłam pisać to jakoś tak samo wyszło no xD
Już nie przedłużając! Bo mam wrażenie, że jak się rozpiszę to moja gadanina zajmie więcej miejsca niż rozdział ;D
Pozdrawiam!

Aria